reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Znasz to? Dzień ledwo się zacznie, a Ty już masz na koncie przebieranie w półśnie, mycie części do laktatora i gorączkowe poszukiwania smoczka pod kanapą. Jeśli w tym chaosie marzysz choć o jednej rzeczy, która ułatwi Wam codzienność – weź udział w konkursie i wygraj urządzenia Baby Brezza, które naprawdę robią różnicę! Biorę udział w konkursie
reklama

Problem z ojcem dziecka

Alimenty nie oznaczają żadnego kontaktu, żeby tak było musi się najpierw pozbawić praw rodzicielskich ale całkowicie. A zakaz zbliżania może załatwić sobie autorka sama dla siebie bo z tego co pisze to niezły psychol jest.

Te wszystkie rzeczy można załatwić na jednej sprawie sądowej . Pisze się pozew 3w1 ale to musi być dobrze napisane. Znam się na tym i jak autorka napisze priv to jej pomogę ;)
Podobno nawet odebranie praw nie oznacza zakazu kontaktów z ojcem. Z początku chciałam załatwić sądownie uznanie i potem alimenty. Prawnik stwierdził, że mogę startować od 1000 zł, a pewnie 800 sąd przyzna. Ale praw podobno nie odbiorę, gdyż ojciec musiałby przez jakieś 5 lat zupełnie się nie kontaktować w sprawie dziecka. Ograniczenie praw by wchodziło w grę jedynie, ale to sąd decyduje w jaki sposób te prawa ojcu ograniczy. No i podobno ojciec ma zawsze możliwość złożenia wniosku, aby to ograniczenie praw sciągnąć. Tu może by udało się coś udowodnić też po złożeniu wniosku o zbadanie więzi ojca z dzieckiem przez biegłych sądowych. Ja mówiłam prawnikowi w jakiej atmosferze dziecko jest wychowywane, wspominałam o problemach z byłym partnerem. Natomiast podobno to w jaki sposób ojciec dziecka mnie traktuje nie ma nic wspólnego ze sprawą o alimenty. Były partner wszędzie mi popsuł opinię, opowiadał po znajomych, że to ja go zdradzałam. Że daje mi 1000 zł alimentów, że mamy super mieszkanie itp. Tyle wiem od osób, które po prostu przypadkiem kiedyś tam udało mi się spotkać na ulicy i były partner utrzymuje z nimi kontakt.. w sądzie na pewno próbowałby również zepsuć moją opinię. A jego rodzina by to potwierdziła z całą pewnością. Nie mają żadnych dowodów, ponieważ czy to w szkole czy w zerówce nie było żadnych zastrzeżeń do zachowania dziecka, czy też do mnie jako do rodzica. Przedszkole było opłacane na czas. Dziecko jest czyste. Zawsze przygodowe do lekcji. Do szkoły zawsze ma śniadanie, wszelkie opłaty również wykonuję terminowo. To z czym dziecko nie radzi sobie w szkole, jeśli chodzi o naukę jest dopracowywane w domu. Pracując do popołudnia jest ciężko czasem wygospodarować czas na wszystko, ale staram się ogarniać wszystkie obowiązki. Ale myślę, że ojciec dziecka próbowałby narobić mi rabanu w sądzie chwytając się każdej możliwości. A ja powiem szczerze, że boję się jak on może wpłynąć na moje dziecko. Ten człowiek naprawdę nie nauczył własnego dziecka niczego. W niczym nigdy nie pomógł, za nic nigdy nie poczuł się odpowiedzialny. Kiedy zjawiał się na wizytach u dziecka, to zawsze termin był dogodny dla niego. Te spotkania nie były regularne. Więc dziecko ciągle chodziło i pytało czy tata będzie dziś. Nigdy ojciec nie przyjechał na prośbę moją czy dziecka. To on decydował kiedy sobie dziecko odwiedzi. Nic nie mozna było swobodnie zaplanować, ponieważ nagle były partner się odezwał godzinę szybciej, że on chce zabrać dziecko. Nigdy podczas choroby nie został wykonany telefon do dziecka czy nie została wysłana wiadomość do mnie z zapytaniem jak się czuje dziecko, czy może są potrzebne jakieś leki itp. W tygodniu ojciec potrafił się odezwać po godzinie 18, że chce zabrać dziecko, gdzie na drugi dzień lekcje zaczynały się od godziny 8. Ja po pracy robiłam szybko obiad, a okazywało się, że dziecko jadło na mieście. Zero informacji dla mnie, że dziecko coś zje po drodze itp. Jak zwróciłam uwagę, że dziecko miało wrócić do domu wcześniej, ponieważ są do poprawienia litery w zeszycie, które były pisane przez skos a nie w liniach i oczywiście zajęcia na drugi dzień zaczynają się rano a dziecko musi być wypoczęte. Jedyne co dostawałam, to pretensje, że do jakich sytuacji ja znowu doprowadzam, na oczach dziecka ojciec rzucił plecakiem szkolnym i wyszedł trzaskając drzwiami. Wysłałam zdjęcia zeszytu dziecka. Żadnych przeprosin, żadnej pomocy. Czekałam na kolejne spotkanie, które niewiadomo kiedy miałoby nastąpić. Tych sytuacji ja nie udowodnię. Nie wiem czy sąd dałby wiarę tym wszystkim opowieściom, ja sama jak myślę o tym wszystkim to często się zastanawiam jak to możliwe, że znalazłam się w takim punkcie. Minęły 3 lata a ja nadal nie potrafię pogodzić się z tym, w jaki sposób żyję z dzieckiem. Idąc gdzieś z dzieckiem i widząc obcego ojca, który spędza czas ze swoim dzieckiem czuję się dosłownie jak dzikus. Mało tego coraz trudniej było mi tłumaczyć dziecku zachowanie ojca. Proszę sobie wyobrazić moją minę, kiedy zobaczyłam lecący plecak dziecka, ponieważ tylko zwróciłam uwagę o punktualność. I proszę też wyobrazić sobie co działo się w głowie dziecka widząc taką sytuację. Ja naprawdę czasem nie wiedziałam już jak to dziecku wytłumaczyć.. ja staram się zrozumieć zawsze każdego człowieka, jestem osobą ugodową.. ale proszę mi uwierzyć, że widząc tego człowieka po prostu ma się ochotę go rozszarpać.. za to co robi własnemu dziecku.
 
reklama
Ja naprawdę rozumiem, że ojciec, który praktycznie od samego początku narodzin dziecka mieszkał co kilka miesięcy obrażony u rodziców może mieć trudności z osiągnięciem relacji z dzieckiem, która byłaby zbliżona do mojej.. gdyby porozmawiał ze mną normalnie, to dałabym wskazówki.. ale w tym przypadku, nigdy nikt nie zwrócił się do mnie z jakąkolwiek rozmową w sprawie dziecka, żeby naprawić jakoś te relacje, ja próbując rozmawiać byłam i jestem mieszana z błotem. Dziecko zwracało uwagę często samo ojcu na jego zachowanie, mówiło w twarz, że zostało okłamane. Ojciec szedł z pretensjami do mnie, że dziecko cały czas przy mnie jest, więc ja jako jedyna mam na nie wpływ. I skąd dziecko w takim wieku zwraca uwagę na pewne rzeczy. (Mowa o dziecku w wieku szkolnym, ktore wiele razy czekało do samego pójścia spać licząc, że tata przyjedzie. A moje wiadomości, w których pytałam o której będzie były olewane i nie było na nie żadnej odpowiedzi.) Pierwszy zarzut oczywiście brzmiał, że ja coś dziecku naopowiadałam. Jak udało mi się jakimś cudem wybronić, to kolejny zarzut brzmiał tak, że w takim razie dziecko musiało usłyszeć jak to ja z kimś rozmawiałam na temat ojca. I teraz powtarza wszystko po mnie. Ten człowiek powodował u mnie bóle w klatce piersiowej i okropne migreny. Można szybciej mózg spalić niż znaleźć kolejne argumenty, na zarzuty, które były wręcz absurdalne już na sam koniec.
 
Do góry