reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Pytanie do wieloródek o porody.

Ania.Wiosenka

Fanka BB :)
Dołączył(a)
14 Październik 2020
Postów
1 041
Dziewczyny powoli zbliżam się do czwartego porodu i z każdym dniem myślę o tym więcej. Samego porodu się nie boję, ale mam do Was pytanie, jak to było u was? Czy te kolejne były łatwiejsze/ trudniejsze? czasowo dłuższe, krótsze? Czy wyglądały podobnie.
U mnie wszystkie trzy porody były wywołane (jeden przed terminem, dwa kolejne 10 dni po terminie) wszystkie były bardzo szybkie.
Od wywołania do urodzenia:
1 poród - przebicie pęcherza - ok 45 min
2 poród - oksytocyna - 12 min
3 poród - przerwanie pęcherza - ok 1h 15 min
za każdym razem był problem z łożyskiem - tzn nie chciało się odklejać, lekarze mówli że to przez brak zupełny ( w drugim porodzie) lub bardzo krótką fazę pierwsza porodu. Wiązało sie to ze stresem, czasami z obfitym krwawieniem i usypianiem i łyżeczkowaniem. Stąd mój powoli nasilający się lęk. Jeśli znowu nie zacznę sama rodzić, to luz. Idę do szpitala na wywołanie, a oni niech sobie radzą. Natomiast, co jeśli tym razem pecherz peknie sam, albo dostanę skurczy, może nie zdąże do szpitala, martwie się o to krwawiace łożysko.
Napiszcie jak to wyglądało u Was (w porównaniu z poprzednimi, zwłaszcza zależy mi na opiniach kobiet rodzących 3-4 lub wiecej razy.
Dziekuję 🥰
 
reklama
U mnie oba porody wyglądały niemalże identycznie, Córkę urodziłam dzień po terminie, Syna dzień przed terminem, oboje urodzeni rano, oboje SN, oboje błyskawicznie :)
Różnica była taka, że przy Córce przebijali mi pęcherz, z Synem wody poszły mi same w domu.
 
Dziewczyny powoli zbliżam się do czwartego porodu i z każdym dniem myślę o tym więcej. Samego porodu się nie boję, ale mam do Was pytanie, jak to było u was? Czy te kolejne były łatwiejsze/ trudniejsze? czasowo dłuższe, krótsze? Czy wyglądały podobnie.
U mnie wszystkie trzy porody były wywołane (jeden przed terminem, dwa kolejne 10 dni po terminie) wszystkie były bardzo szybkie.
Od wywołania do urodzenia:
1 poród - przebicie pęcherza - ok 45 min
2 poród - oksytocyna - 12 min
3 poród - przerwanie pęcherza - ok 1h 15 min
za każdym razem był problem z łożyskiem - tzn nie chciało się odklejać, lekarze mówli że to przez brak zupełny ( w drugim porodzie) lub bardzo krótką fazę pierwsza porodu. Wiązało sie to ze stresem, czasami z obfitym krwawieniem i usypianiem i łyżeczkowaniem. Stąd mój powoli nasilający się lęk. Jeśli znowu nie zacznę sama rodzić, to luz. Idę do szpitala na wywołanie, a oni niech sobie radzą. Natomiast, co jeśli tym razem pecherz peknie sam, albo dostanę skurczy, może nie zdąże do szpitala, martwie się o to krwawiace łożysko.
Napiszcie jak to wyglądało u Was (w porównaniu z poprzednimi, zwłaszcza zależy mi na opiniach kobiet rodzących 3-4 lub wiecej razy.
Dziekuję 🥰
Pierwszy kilka dni przed terminem, przyszły bóle o 22, urodziłam o 11.15 dnia następnego SN.
Drugi, po 5 latach od 1 tydzień po terminie, akcja zaczęła się sama, bóle o 3.30, o 4.15 córka była na świecie, SN, cieszę się że zdążyłam do szpitala, bo wparowałam już z partami. Mimo tego ciężko było, córka nie mogła się przepchnąć, urodziła się z niewielkim krwiak iem który szybko się wchłonął.
Trzeci, po 12 latach od drugiego, tydzień po terminie, wywoływany oksytocyna bo wód już nie było. SN, że znieczuleniem. 15 minut 2 fazy, czyli w ogóle o 8 szpital, w południe było po wszystkim.
Dasz radę, gratuluję rodzinki!
Też marzę o 4 ale jak na razie intensywnie karmie i nic z tego.
 
Trzy porodu sn.
1. Dzień przed terminem bez żadnej ingerencji typu wywoływanie, oksytocyna itp...nacięcie krocza. Pierwszy skurcz ok 1 w nocy, córka urodzona 7:50
6h 50'

2. Dwa dni przed terminem wywoływany z uwagi na nadciśnienie indukowane ciaza, bez naciecie. Oxy o 7 pierwsze skurcze o 9 córka urodzona o 14:16
Najlepszy poród🙂
5h 16' od pierwszego skurczu.


3. Pierwsze skurcze o 8 rano w dzień terminu.
Nacięcie krocza i pęknięcie ściany pochwy. Mały ułożony potylicowo tylnie. Użyto vacum i kleszczy. Na CC było za późno bo zbyt długo trwało by przygotowanie a spadał puls. Krwawienie w trzecim okresie porodu. Łożysku długo się nie odklejalo alew końcu poszło. Łyżeczkowanie, szycie itp. mały lekko niedotleniony ale na szczęście jest wszystko w jak najlepszym porządku.
Syn urodzony o 11:07 poród najgorszy i ostatni. 8 tygodniu bólu i prób chodzenia. Powstała ziarnina która leczę do tej pory a minęło pół roku.
3h 7'
 
Dziewczyny powoli zbliżam się do czwartego porodu i z każdym dniem myślę o tym więcej. Samego porodu się nie boję, ale mam do Was pytanie, jak to było u was? Czy te kolejne były łatwiejsze/ trudniejsze? czasowo dłuższe, krótsze? Czy wyglądały podobnie.
U mnie wszystkie trzy porody były wywołane (jeden przed terminem, dwa kolejne 10 dni po terminie) wszystkie były bardzo szybkie.
Od wywołania do urodzenia:
1 poród - przebicie pęcherza - ok 45 min
2 poród - oksytocyna - 12 min
3 poród - przerwanie pęcherza - ok 1h 15 min
za każdym razem był problem z łożyskiem - tzn nie chciało się odklejać, lekarze mówli że to przez brak zupełny ( w drugim porodzie) lub bardzo krótką fazę pierwsza porodu. Wiązało sie to ze stresem, czasami z obfitym krwawieniem i usypianiem i łyżeczkowaniem. Stąd mój powoli nasilający się lęk. Jeśli znowu nie zacznę sama rodzić, to luz. Idę do szpitala na wywołanie, a oni niech sobie radzą. Natomiast, co jeśli tym razem pecherz peknie sam, albo dostanę skurczy, może nie zdąże do szpitala, martwie się o to krwawiace łożysko.
Napiszcie jak to wyglądało u Was (w porównaniu z poprzednimi, zwłaszcza zależy mi na opiniach kobiet rodzących 3-4 lub wiecej razy.
Dziekuję 🥰
U mnie wszystkie 3 porody były inne. Pierwszy odeszły wody a nie było rozwarcia i dostałam oxytocynę cały poród trwał 12 h. Drugi miałam bóle, odkleił się czop śluzowy ale nie było rozwarcia też dostalam oxy 5h wszystko trwało. Teraz przy trzecim to rano dostałam bóle dość słabe, potem popołudniu zaczęły się nasilać pojechałam do szpitala po godz. 18 rozwarcie na 2 palce, o godz. 21 - 6cm i o 22:30 urodziłam bez oxy. Nie miałam ekspresowych porodów ale też się bałam teraz przy trzecim jak to będzie...miałam dodatni Gbs więc lekarka mi powiedziała, że jak tylko coś się zacznie dziać muszę przyjeżdżać do szpitala, bo muszą zdążyć podać mi antybiotyk więc dodatkowy stres. Na szczęście wszystko się udało. Nie martw się, bo stres nie jest wskazany☺️ Będzie dobrze
 
U mnie wszystkie 3 porody były inne. Pierwszy odeszły wody a nie było rozwarcia i dostałam oxytocynę cały poród trwał 12 h. Drugi miałam bóle, odkleił się czop śluzowy ale nie było rozwarcia też dostalam oxy 5h wszystko trwało. Teraz przy trzecim to rano dostałam bóle dość słabe, potem popołudniu zaczęły się nasilać pojechałam do szpitala po godz. 18 rozwarcie na 2 palce, o godz. 21 - 6cm i o 22:30 urodziłam bez oxy. Nie miałam ekspresowych porodów ale też się bałam teraz przy trzecim jak to będzie...miałam dodatni Gbs więc lekarka mi powiedziała, że jak tylko coś się zacznie dziać muszę przyjeżdżać do szpitala, bo muszą zdążyć podać mi antybiotyk więc dodatkowy stres. Na szczęście wszystko się udało. Nie martw się, bo stres nie jest wskazany☺️ Będzie dobrze
Ja przy drugim miałam dodatku gbs a że było wywoływanie to zdążyli podać dwie dawki bo przerwa między jedną a drugą musi być 4h. Dobrze że przy trzecim miałam ujemny bo by nie zdążyli podać
 
reklama
Dziękuję Wam dziewczyny bardzo. Siostra dała mi dobra radę, która mnie trochę uspokoiła. Mianowicie powiedziała, żebym miała w okolicy terminu zawsze kilka nr telefonów do taxi i po prostu jechała do najbliższego szpitala gdyby cos się zaczęło dziać. Ja jednak ciągle liczę na to, ze skoro trzy razy poród sam nie ruszył to i czwarty będzie potrzebował małego kopniaka na rozpęd ;)
 
Do góry