Pewnie pierwszy post w temacie to prowokacja,nie mniej jednak nie mogę zgodzić sie z większą ilością porad,gdyby mnie mąz zdradził to usłyszałabym" ,ze to moja wina i mam go teraz prosic o rozmowę ,zeby mi powiedział co zrobiłam żle
tak!!
Proszę was ,dziewczyny to brednie ,nawet jeśli małżeństwa sie oddalaja od siebie,popadaja w rutynę,słabnie namietność,co sie pewnie zdaża ,to nie jest to usprawiedliwienie zdrady.
Normalni ludzie zaczynają rozmawiać ,bo albo małżonkowie sie postaraja i uratuja zwiazek ,albo sie rozstana ,a usprawiedliwianie zdrady niedoróbkami (wadami) zony ,to uważam coś nagannego.
Uważam takze ,ze tkwienie w zwiazku :dla dobra dzieci"to brednie i nikomu nic dobrego by z tego nie przyszło,ba, żadanie poswięcenia najcześciej stawia sie kobiecie,a słyszał ktoś o mężczyznie ,który został ze zdradzajacą go zona dla dobra dzieci??Bo ja nie.
To jest moje osobiste zdanie.