reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Relanium - 5 tydzień 3 dzień

Dołączył(a)
6 Luty 2021
Postów
12
Kochane, jestem na początku ciąży, która jest efektem in vitro. Kilka dni przed punkcją zażywałam relanium - aż do 6 dnia po transferze. Następnie lek został odstawiony. Dokładnie w 5 t 1 d ciąży zdarzyło mi się krwawienie i ginekolog zalecił mi zażyć relanium w dawce 5 mg. Ponieważ krwawienie powtórzyło się następnego dnia - relanium zażyłam raz jeszcze. W niedzielę (gdyż krwawienie nie ustało) wybrałam się do szpitala. Tam na wieść o tym, że dwukrotnie zażyłam relanium 5 mg lekarz - mimo dość stresującej dla mnie sytuacji związanej z ryzykiem poronienia - zrugał mnie za zażywanie tego leku, strasząc wszelkimi możliwymi wadami wynikającymi z teratogennych właściwości tego leku. Powiedział też, że to lek, który utrzymuje się w organizmie az 10 dni (!?).
Jak na razie poronienia nie ma, ale zaczęłam bardzo przeżywać to relanium...
I tu pytanie: czy miałyście do czynienia z relanium w 5-6 tygodniu i wszystko skończyło się dobrze? Mam poczucie, że dwukrotne zażycie leku, nawet w dawce 5 mg, to jeszcze z mało, aby zaszkodzić dziecku, ale przestraszyłam się nie na żarty. Podzielicie się ze mną Waszą wiedzą na ten temat?
 
reklama
Przede wszystkim - NIE PANIKUJ, bo szkodzisz i sobie i dziecku.

Jeśli ginekolog, wiedząc, że jesteś w ciąży, kazał Ci wziąć Relanium, to uznał, iż jest to absolutnie konieczne (albo jest konowałem...).
A skoro było to absolutnie konieczne, to znaczy, że masz problem na tyle duży, że powinnaś się skonsultować ze specjalistą na temat dalszego leczenia, żeby uniknąć przyjmowania Relanium.

Moim zdaniem dawka, jaką przyjęłaś, była za mała, aby wpłynąć na płód.
Pamiętaj, że mało która kobieta już w 5 tygodniu wie, że jest w ciąży i w tym czasie "żyje normalnie", niejednokrotnie paląc papierosy czy pijąc alkohol, a mimo to dzieci rodzą się zdrowe.

Teraz już nic nie zrobisz, ale na wizycie kontrolnej porozmawiaj z lekarzem o swoich obawach, a póki co dużo pij, żeby jak najszybciej wypłukać lek z organizmu :)
 
Absolutnie nie mam zamiaru zażywać go ponownie. Lekarz prowadzący tłumaczy wskazania do zażycia tyleż działaniem uspokajającym na „głowę”, jak i na mięśnie macicy, które zaczęły szaleć przy krwawieniu. A jako że to moja pierwsza ciąża (wcześniejsze niepowodzenia transferowe) - ciskający ostrzeżeniami i gromami lekarz w szpitalu wywołał ogromne wątpliwości i niepokój :)
 
Ostatnia edycja:
Nie wiem po co lekarze w ogóle po transferach przepisują relanium. Myślę, że taka dawka Ci nie zaszkodzi. Bierz magnez, progesteron i to wystarczy.
 
Ja dostawałam relanium w 2 i 3 ciąży na początku przy poronieniu zagrażającym na uspokojenie w 2 ciąży chyba z 5 razy dostałam co byłam w szpitalu. W 3 ciąży jeszcze dawali mi na końcu przy przedwczesnych skurczach. W 3 ciąży nawalili we mnie tego relanium bo jak przez pierwsze pół roku moje dziecko się zachowywało jak by go nie było, było tak spokojne to jeszcze mówiłam, że chyba jeszcze to relanium na nie działa. Po pół roku działanie się skończyło a córka pokazała co potrafi😂
 
Ja dostawałam relanium w 2 i 3 ciąży na początku przy poronieniu zagrażającym na uspokojenie chyba z 5 razy dostałam co byłam w szpitalu. W 3 ciąży jeszcze dawali mi na końcu przy przedwczesnych skurczach. W 3 ciąży nawalili we mnie tego relanium bo jak przez pierwsze pół roku moje dziecko się zachowywało jak by go nie było, było tak spokojne to jeszcze mówiłam, że chyba jeszcze to relanium na nie działa. Po pół roku działanie się skończyło a córka pokazała co potrafi😂
Dziękuję za podzielenie się doświadczeniem. Krótko mówiąc, też otrzymała Pani relanium już w 5-6 tygodniu? U mnie miało to właśnie związek z poronieniem zagrażającym. To moja pierwsza ciąża po nieudanych transferach, zatem panikuję jak mało kto :)))
 
Dziękuję za podzielenie się doświadczeniem. Krótko mówiąc, też otrzymała Pani relanium już w 5-6 tygodniu? U mnie miało to właśnie związek z poronieniem zagrażającym. To moja pierwsza ciąża po nieudanych transferach, zatem panikuję jak mało kto :)))
Tak. Ja akurat nie po transferach, ale ciążę z problemami sporo leków brałam, szczególnie w 3 ciąży, najmniej w 1 ale w każdej ciąży coś. Dzieci mają najstarsza w lipcu 11 lat, syn w kwietniu 6 i najmłodsza córka w czerwcu 3.
 
Tak. Ja akurat nie po transferach, ale ciążę z problemami sporo leków brałam, szczególnie w 3 ciąży, najmniej w 1 ale w każdej ciąży coś. Dzieci mają najstarsza w lipcu 11 lat, syn w kwietniu 6 i najmłodsza córka w czerwcu 3.
Gratuluję super trójki <3 Zakładam, że wszystkie zdrowe i przekochane :)
 
reklama
Cześć, również jestem po transferze (pierwszym i udanym). Wszystko rozwijało się dobrze, aż nagle w 5 tyg zaczęłam plamić. Pojechałam na SOR, gdzie na obserwacji zatrzymano mnie przez 3 dni i wypisano, bo wszystko rozwija się pięknie.

W niedzielę wróciłam do domu, a w środę z silnym krwotokiem ze skrzepami wylądowałam z powrotem u ginekologa (nie chciałam już do szpitala, wolałam zapłacić i dowiedzieć się czegoś konkretnego. W szpitalu mają podejśćie, że to wczesna ciąża i co ma się stać, to się stanie ;/).

Ginekolog zdziwił się, że pomimo tak silnego krwotoku ciąża się utrzymała, jednak za chwilę zmartwił i siebie i mnie, bo nie mógł znaleźć tętna dzidziusia, które przy takiej wielkości zarodka powinno być już widoczne. Stwierdził, że na 99% krwawienie jest wstępem do poronienia, bo zarodek obumarł, nie rozwija się już. Dał mi do wyboru: aborcję z łyżeczkowaniem, aborcję farmalokogiczną lub samoistne poronienie. Wybrałam ostatnie, bo łudziłam się, że nie ma racji :(

Dzisiaj (poniedziałek) po bardzo silnych wczorajszych bólach podbrzusza, wypadają ze mnie już nie tylko czerwone skrzepy, ale także białe tkanki. Wiem, że powinnam zbierać je do badań genetycznych, ale psychicznie jestem chyba na to za słaba :(

Zostały mi dwa zarodki (crio) i brak środków na kolejne próby. Stresuję się przez to równie mocno jak cierpię po utracie malucha, któremu nadałam już nawet imię.

Dodam, że wszystkie zarodki (udało się zapłodnić 5) zostały przebadane genetycznie. Dwa mają nieprawidłowe chromosomy, trzy były dobre. Straciłam ten, który uznany został za idealny, najlepszy :( i lekarz nie mógł się nachwalić przy tym, jaki to piękny zarodek podczas wizyt omawiających badnaia zarodków i podczas samego transferu.

Skoro ten był taki idealny, jak mogę wierzyć , że uda mi się być mamą przy tych słabszych zarodkach :( Mam już ponad 36 lat, mój partner ma problemy z ruchliwością i ilością plemników, a także cierpi na translokację chromosomów. Nie da rady inaczej niż przez in vitro.

Znacie historie, żeby udało się przy słabszych zarodkach ? Nie mogą pzrestać myśleć o tym, co się wydarzyło. Odmówiłam sobie wszystkiego, co mogłoby zaszkodzić dziecku. Prowadzę zdrowy tryb życia i zdrową dietę od roku, długo przed stymulacją i punkcją. Jestem załamana. :(
 
Do góry