reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Rodzimy - nasze porody, dzieciaczki i życzenia dla rozdwojonych mamuś

Status
Zamknięty i nie można odpowiadać.
Emiliam czytajac twoj opis ,az sie poplakalam . przypomnial mi sie moj pierwszy porod , bardzo podobny scenariusz . tez Tristan utknal ramionkami i akcja ratunkowa odbyla sie bardzo szybko:tak:
jeszcze raz gratuluje tobie i mezowi slicznego synusia
brawo dzielna kobitka jestes:tak::-)
 
reklama
EMILIAM - ale przeszłaś. ale teraz już wszystko będzie dobrze. Życzę Ci żebyś szybko do siebie doszła . Gratuluje synka
 
Emiliam, gratuluję dzidziusia, cieszę się, że mimo trudnego porodu, wszystko jest OK. Natala miała też apgar 7, a potem spadł do 3 i jest OK, więc nie ma się czego martwić.

No, to czas opisać, jak to było u mnie...
We wtorek rano miałam sie zgłosić do szpitala celem ustalenia co dalej i kiedy termin cc :tak:. Zabrałam ze sobą rzeczy, bo lekarz mówił, że bede przyjęta na oddział. Rano, po 8 juz byliśmy na miejscu, pielęgniarka mnie przyjęła,potem była seria badań, ktg, USG, a na końcu przyszedł ordynator, zbadał mnie i powiedział, ze jutro, czyli w Sylwestra cesarka :szok::eek::rofl2::confused2::baffled:. Ja przerażenie w oczach , ale nawet słowa z siebie nie wydusiłam. Poszłam na salę, wzięłam telefon i dzwonię do męża, że jutro rano tną. Poryczałam się :-(, potem dzwonię do mamy, żeby mi natalę przywiozła do szpitala, bo jak rano wyjeżdżaliśmy, to się nawet nie pożegnałam bo ona spała. Nie chciałam mieć cc w starym roku. Mój ginekolog pracuje w szpitalu i miał akurat dyżur, przyszedł do mnie i mi wytłumaczył, że teraz to już nie ma co gadać, że w starym roku czy nowym, bo dziecko jest najważniejsze, choć nic się z nim złego nie działo :confused2::sorry::eek:. Ale w sumie, przestało mi już zależeć i dałam spokój.
Tego dnia sama na sali spędziłam większość czasu, Natalę mi przywieźli, ale szybko pojechali, bo musieli mnie do cc przygotowywać - golenie :baffled::nerd:, choć zrobiłam to w domu, jacyś porypani ci ludzie w szpitalach :confused2::rofl2::sorry:, potem wywiad z anestezjologiem, sprawdzenie mego krzywego kręgosłupa, pobieranie krwi itp. Potem poszłam spać, na drugi dzień rano lewatywa., potem założenie cewnika - koszmar :wściekła/y::zawstydzona/y::szok::crazy:, dziwne uczucie ciągłego parcia na pęcherz, ja tam przeklinałam wszystkie pielęgniarki, potem po cc mi wypadł i zakładano nowy, ale że byłam na znieczuleniu, nic nie bolało i dałam sobie go spokojnie wsadzić i potem nie czułam tego dyskomfortu, co wtedy. Potem dali mi do wypicia jakiś płyn, welflon już miałam, położyli mnie na łóżku i przejechałam na salę operacyjną. Tam dr się wkłuwał w kręgosłup 2 razy, ale trwało to z 15 minut :szok::eek::confused2:, bo coś nie mógł trafić, ogólnie problemy były, a ja się mogliłam, żeby nie trzeba ogólnego znieczulenia. Na szczęście poszło, po 8 się zaczęło, mój gin osobiście przyjechał, zeby mi to cc zrobić, jakby on tego nie zrobił, to bym go chyba udusiła. Czułam takie rozwieranie mego ciała, w sumie fajnie ;-):-D, bo nie bolało, potem na chwilę im odjechałam,bo mi ciśnienie spadło i w masce tlenowej było mi duszno, to mi ją zdjęli, a ok. 8.45 (nie widziałam zegara)usłyszałm płacz małego :-);-):-D:tak:. Dostał 9 pkt Apgar, bo mu 1 odjęli za kolor skóry, bo chyba miał kończyny trochę sine, a tak to wszystko z nim było OK :tak::tak::tak:. Popłakałam się , że on płacze, bo mi się przypomniało, że Natala nie płakała i że potem przestała oddychać, a z Matim było OK, ryczał głośno, a mój mąż słyszał wszystko przez drzwi :-D:tak::-D. Potem mi go pokazali na chwilę, mnie zszyli i pojechałam na moją salę, gdzie Mati już czekał. Był taki grzeczniutki , nic nie płakał, tylko sobie leżał i się grzał przy lampie . Ja tak od 9.20 leżałam do ok. 4, potem wstałam i jakos już potem poszło. Dawali mi przez pierwszą dobę morfinę, więc w sumie nie bolało, a wieczorem sama w sali z Matim tylko przy sobie podziwialiśmy sztuczne ognie, które strzelały w niebo na cześć narodzin mego synka... :tak::-D:tak:
__________________
 
Dawno mnie z Wami nie było, bo ostatnio moje życie toczyło się głównie w szpitalu - przed porodem trzy tygodnie, po urodzeniu Hani jeszcze 42 dni... Próbuje nadrobić zaległości w lekturze Waszych postów, ale to chyba jest niemożliwe;-) SERDECZNIE GRATULUJĘ WSZYSTKIM JUŻ ROZDWOJONYM MAMUSIOM!!!!!!
To cudowne uczucie móc tulić swojego skarba w ramionach, szczególnie jeśli na początku nie obyło się bez problemów. Na szczęście moja Kruszynka, która ważyła zaledwie 1400 gramów rozwija się bardzo dobrze, wczoraj dobiła trzech kilogramów i jesteśmy z tego powodu bardzo szczęśliwi... Wierzę, że wszystkie nasze styczniowe Dzidziulki będą silne zdrowe i dadzą nam wszystkim wieeeeeeeeeeeeeeeeeele radości!
Jeszcze raz gratuluję wszystkim Mamuśkom i cieplutko pozdrawiam:-)
 
No to my też po:-):-):-):-):-):-)
5.01.2008r. URODZIŁ SIĘ NASZ JACUŚ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!WAŻYŁ 3540 G. I MIERZYŁ 55 CM.
Jak dojdę trochę do siebie to więcej szczegółów opiszę:-):-):-)
Jesteśmy tacy szczęśliwi i dumni z naszego Maleństwa:-):-):-)
 
reklama
Status
Zamknięty i nie można odpowiadać.
Do góry