Ja o Rybniku tez slyszalam wiele roznych opinii. Obecnie mieszkam w Rybniku i wiem, ze bede jeszcze miec dzieci i zapewne to w Orzepowicach bede rodzic. Pochodze z Zor i tamtejszego szpitala nie polecam! Mojego synka Jonatana (3 luty 2008) rodzilam wlasnie tam. Zanim zaszlam w ciaze przeprowadzilismy sie z mezem na czas przejsciowy do pewnej malej wsi w wojewodztwie opolskim. Tam zaszlam w ciaze i mialam bardzo fajnego lekarza; dokladnego, spokojnego, uprzejmego, tlumaczacego wszystko po ludzku i to w dodatku ordynatora oddzialu polozniczo - noworodkowego w szpitalu znajdujacym sie w miescie pod ktore ta wies nalezala. On odrazu zauwazyl moj nietypowy mankament. 'Przegroda pochwy', tak to sie nazywa. Gdy mi o tym powiedzial to sie przestraszylam. Chcielismy miec porod rodzinny. Lekarz powiedzil, ze nie wie czy to bedzie przeszkadzac w porodzie naturalnym i ze zobaczymy z czasem. Napisal o tym mankamencie na pierwszej stronie mojej karty przebiegu ciazy na tyle wyraznie, ze nawet ja sie rozczytalam. Jak bylam w 5 miesiacu to sie z mezem przenieslismy do moich rodzicow do Zor. Poszlam do szpitala 03.02.2008, czyli w dzien urodzin synka bo mi wody odchodzily. Przyjeli mnie o 10.35. Rano. To byla niedziela. Zbadala mnie polozna, ordynator Koper, wzieli moja karte i podpieli pod KTG i oksytocyne. Nie mialam boli ani rozwarcia. Jak ordynator poszedl to mnie polozna powiedziala 'rodzze kobieto' po czym zostawila sama na zimnej (!) porodowce. Wracala po godzinie i po chwili wychodzila. Nawet jak mialam bole juz co 5 minut. Meza mi nie chcieli od samego poczatku tam wpuscic. Chwile przed koncem wlasnej zmiany, czyli przed 19 zbadala mnie i bakla 'pani ma przegrode pochwy'. A ja jej na to 'wiem, mam to napisane na pierwszej stronie karty przebiegu ciazy'. Nic nie odpowiedziala tylko poszla sprawdzic. Jak wrocila stwierdzila, ze niezauwazyla i ze ona i tak konczy to sie mna zajmie druga polozna. Ta druga byla bardzo mila i nie zostawiala mnie samej nawet na 5 minut. A jak mnie zbadala i stwierdzila to co poprzednia przed wyjsciem to zadzwonila po ordynatora. Polozna poinstruowala Kopra, zeby mnie dokladnie zbadal. Jak sie okazuje przez ten mankament o ktorym wiedzialam od poczatku ciazy, nie moge wogole rodzic naturalnie! A im sie nawet nie chcialo karty przeczytac! Nawet pierwszej strony! Zrobili mi cesarke ale dopiero o 22.35 (godzina przyjscia na swiat mojego maluszka) bo ordynator nie chcial sie juz tym zajmowac a od 21 byl jakis starszy lekarz z Rybnika. Masakra. Na domiar zlego przesadzili ze znieczuleniem i nie mogli mnie dobudzic. Obudzilam sie dopiero o 5.30 nastepnego dnia pod maska tlenowa... Poprostu trzymac sie z dala od szpitala w Zorach! Jak bede miala rodzic po raz drugi to napewno w Rybniku!