Witam

Dziękuję za odpowiedzi..Miło czytać ,że są istotki ktore chetnie podziela się swoim doświadczeniem..
Nikito posluchałam Twojej rady i zapisalam się do szkoły rodzenia..idę w sobotę więc mam nadzieje, że nie stchurze,i nie zamknę się przed wszystkimi, a wręcz przeciwnie, bedę miała możliwość żeby posłuchac jak inni sobie radzą z calą tą dziewięciomiesięczą sytuacją

Raz jeszcze dziękuję Nikito za notkę
Marishka - doskonale rozumiem co czujesz, zarówno w kwestii samotności, braku wsparcia na co dzień, i to nie telefoniczniego,mailowego a namacalnego! By ktoś był blisko, tylko tyle...jak również z faktu ,iż trzyma Cie w jednym miejscu dobro innych , a swoje potrzeby spychasz na drugi plan..Mam podobny konflikt z teściową, nie darzyła mnie sympatią bo jej mąż- teraz mój teść- bardzo mnie polubił.Była niesamowicie o mnie zazdrosna i mówiła i robiła podle rzeczy..na ślubie nawet do mnie nie podeszła a 5 dni po zaobrączkowaniu zrobiła scene mojemu mężówi, że liczyć na nią może tylko on , a ja zawsze będę dla niej przybłędą..i zrozum tu teściową

Teraz jest lepiej i stara sie byc miła ale emocje z tamtego okresu zostały..
Też nie raz zastanawiałam się żeby wrócić..jak myślisz..dlaczego zostałyśmy i pozwalamy by nasze emocje nie były ważne.?Skąd twierdzenie, ze to co czujemy nie jest istotne?Nie wiem jak Ty ,ale a podziwiam kobiety odważne i wiedzące czego chcą..jestem taka,walcze o swoje, mam zasady,którymi się kieruję,potrafię ranić słowem jeżeli ktoś wyrządza mnie bądz moim bliskim krzywdę..ale w jednej kwestii,tej jednej jedynej jestem bezradna..wrócić czy zostać?Ciekawe skąd u kobiet to silne poczucie matki polki i żony polki? Może trzeba sie postawić i nie robić z siebie cierpiętnicy?A może to obawa przed samotnością?..hym
Pamiętam te przepłakane noce, pustkę w czterech kątach, łzy na policzkach a w głowie wspomnienia zostawionego przeze mnie miasta,znanych twarzy i poczucia bezpieczeństwa...Wiesz co...ja pomimo,iż zupełnie Cie nie znam, trzymam z Tobą co do postawienia ultimatum mężówi...życie naprawde jest zbyt krótkie, można kogoś kochac,ale do tego by się dotrzeć potrzeba dialogu i kompromisów z obu stron...czy w życiu o to chodzi by ciągle walczyć,ciągle się poświęcać?pewnie w jakimś stopni tak,ale z drugiej strony masz swój skarb, i to dla niego powinnaś byś silną kobietą i pełną wartości w które wierzysz..w końcu córka kiedyś Cie osądzi z decyzji jakie podejmiesz albo pochwali za odwagę,którą jej zaimponujesz albo skarci, że powinnaś bardziej bronić swego...
Nie jestes z kamienia i masz swoje uczucia...Ty najlepiej wiesz jak nimi zagospodarować..
Ja z całego serducha dziękuję za notkę..podbudowalaś mnie i przypomniałaś o czymś ważnym. Warto jest byc silną i mieć swoje zdanie wbrew innym, samotność szlifuje tylko charakter,potrzebę bliskośći nic nie zastapi ale wypełni ją miłośc Twojego Skarbu, Szczęścia, które nosilas pod sercem od jego pierwszego grama..
Jeżeli masz też tak wrażliwą duszę jak ja, zaprasam do lektury "dla duszy", na
www.serenity.pl opowiadań, które w przyjemny sposób karmią wnętrze..
Pozdrawiam ciepło...