reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Seks po wspólnym porodzie - kompletny opór

aniaslu

red. nacz. babyboom.pl, psycholog, admin
Członek załogi
Dołączył(a)
14 Czerwiec 2004
Postów
3 645
Miasto
Warszawa
Kolejny z maili, który dotarł do redakcji,a autorka chce pozostać anonimowa a prosi o pomoc.

Rodziłam razem z mężem. Chcieliśmy tego oboje. Wierzyłam, że to nas zbliży itd. Poród wyobrażałam sobie, jako jedno z najpiękniejszych wydarzeń w życiu i w ogóle nie myślałam o fizjologii. W czasie porodu było kilka trudnych i krępujących mnie momentów. Myślałam, że jakoś to zaakceptowałam, a tu tragedia:(

Od czasu porodu ( to już 5 miesięcy) nie jestem w stanie iść z mężem do łóżka. Natychmiast przypominają się te "trudne" momenty i mam sama do siebie jakiś wstręt, uważam , że mój M. też powinien i w ogóle mam potworną blokadę. Kocham męża on mnie też i chciałabym żeby seks nadal sprawiał mi radość. A teraz przede wszystkim mam poczucie ogromnego wstydu i odrazy do samej siebie:(

Czy to kiedyś minie? Czy ktoś miał takie rozterki?
 
reklama
Mówiąc szczerze nie do końca rozumiem co dziewczyna ma na myśli pisząc "trudne momenty"
Czy to chodzi o fakt gdy np krzyczała z bólu czy może na ma myśli na przykład fakt gdy wraz z przyjściem na świat dziecka oddała stolec ( co niestety czasami się zdarza).

Jak czytam bolakada jest głownie w niej, i sama sobie "wkreca" że mąż tak ją tez postrzega.

Myślę ,ze powinna szczerze porozmawiać i to właśnie z nim.

Moze dla niego ten poród wcale nie był tak szokujacy jak dla niej.

A ona odrzucając go w tej chwili, może wywołać u niego znacznie większą frustrację.

A jak ma kłopot z rozmowaą z mężem to może warto skorzystać z pomocy psychologa?

Szkoda , ze nie napisała sama, bo wtedy łatwiej coś podpowiedzieć, dopytując i znając więcej szczegółów.

Może aniaslu - namów ją by się zalogowała?

Co do mnie , też rodziłam z mężem ale po porodzie wstrzemięźliwość wynikała z faktu ,że mnie trochę niezbyt fachowo pozszywali i odczuwałam intensywny ból podczas stosunku.
Ale z czasem dzięki rozmowom, otwartości, uczuciu i delikatnym próbom wszystko wróciło do normy.

Niech dziewczyna spróbuje seksu z mężem pomimo obaw i po fakcie oceni czy było okropnie.
Bo może będzie cudownie, czego życzę.
 
tak jeszcze dopytam bo to tez mnie zastanawia.. mąz ma na nią ochotę?

Bo myślę, że w znacznie gorszej sytuacji sa kobiety, których mężowie po porodzie mają taki wstręt.

Choć nie umniejszam faktu, ze ona teraz sama ze sobą się męczy.
 
oto kolejny przykład tego, w jakiej niewiedzy pozostawia się przyszłych rodziców, mówi się im tylko o pozytywach porodu rodzinnego ale nie wyjaśnia jak to dokładnie wygląda i czego się spodziewać, wielka szkoda że nikt was wcześniej nie uświadomił w tym temacie, wtedy przynajmniej albo bylibyście przygotowani na to co będzie się działo, albo zrezygnowalibyście z porodu rodzinnego ... teraz najważniejsza sprawa to zacząć od poważnej rozmowy między wami, wiele kobiet (i mężczyzn także) przeżywa takie rozterki jak ty teraz, zaczynają się wstydzić i ochota na seks przemija ... no cóż, coś z tym trzeba zrobić, najważniejsze jest to, i o tym zawsze pamiętaj, że się kochacie!!! i tylko szczera rozmowa może wam pomóc - zacznij od tego, aby wrócić wspomnieniami do dnia porodu wraz z mężem, zapytaj go o to jak zapamiętał ten dzień a potem opowiedz mu co ty wtedy czułaś, całkiem prawdopodobne że twój mąż zdaje sobie sprawę z całej fizjologii porodu, albo nie widzi w nim nic krępującego, wiele zależy tutaj właśnie od waszych wzajemnych relacji, czy potraficie razem przebywać w łazience kiedy jedno się myje a drugie np. korzysta z toalety, jeżeli takie sytuacje są dla was krępujące, ta rozmowa z pewnością będzie trudniejsza ... podstawą jest jednak to, że musisz koniecznie powiedzieć mężowi o swoich obawach, zapewnić jak bardzo go kochasz i najzwyczajniej w świecie poprosić go, aby on zapewniał ciebie o swojej miłości i o tym że wciąż jesteś dla niego piękna i pociągająca, nie bój się o to prosić, mężczyznom jest naprawdę o wiele łatwiej gdy mówimy im wprost czego chcemy, wierz mi że on będzie szczęśliwy mogąc ci pomóc, tylko mu o tym powiedz, poproś i dodaj że to ci bardzo pomoże i jest dla ciebie niezmiernie ważne ... jeżeli będzie wam bardzo trudno zawsze możecie skorzystać z pomocy psychologa lub seksuologa, zapewniam że przy tych osobach dużo łatwiej o wszystkim mówić ... i pamiętaj, że twoje skrępowanie samo nie minie jeśli nic z tym nie będziesz robić to będzie tylko gorzej, im dłużej nie dochodzi między wami do zbliżenia, tym trudniej będzie wam zainicjować ten drugi pierwszy raz, jest to jednak możliwe jeśli tylko będziesz chciała. życzę powodzenia ;-)
 
Też sądzę, że szkoda iż autorka wątku naprawdę się tu nie zarejestrowała, bo tak przynajmniej mogłaby nam powiedzieć jak wygląda spojrzenie jej faceta na tą sprawę. Bo być może to tylko ona nie ma ochoty na seks? A może jej mąż także? I dlatego nic tutaj nie wynika...
 
To ja ją podpytam. Napiszę maila i może będzie chciała opowiedzieć coś więcej. Dzięki dziewczyny:)
 
A ja myślę, że jak to trwa 5 miesięcy i się pogłębia, to powinna porozmawiać ze specjalistą (seksuologiem?, psychologiem?).
 
A ja myślę, że wspólne porody nie są dla wszystkich. Warto się nad tym zastanowić zamiast ślepo wierzyć modzie i dawać sobie wmówić że to piękne wspólne przeżycie. Nie twierdzę że tak być nie może, ale nie dla wszystkich. Ja mam poczucie, że pomimo wielkiej bliskości, przyjaźni i miłości w małżeństwie kobieta powinna mieć jakąś swoją intymność, pozostawać dla mężczyzny jakąś choćby małą tajemnicą, bo to właśnie sprawia że jesteśmy dla siebie pociągający, że się od siebie różnimy, że jesteśmy dla siebie atrakcyjni. Nie widzę potrzeby wspólnego korzystania z toalety, tak samo jak np. depilowania się przy mężu. Mój mąż nie był obecny przy porodzie. Kiedy zaczęło się na dobre - wyszedł. Wychodził również kiedy byłam badana przez położną czy lekarza. Oczywiście każdy robi jak uważa, ale znam kilka par którym wspólny poród nieco skomplikował pożycie. Nie wiem co odpowiedzieć autorce maila. Teraz na pewno szczera rozmowa jest konieczna. A może i jakaś wspólna lub choćby jej samej terapia. Bo może mąż wcale nie ma z tym żadnego problemu. Choć dziwne że po tylu miesiącach wstrzemięźliwości nie próbuje zachęcić żony do zbiżenia i nie próbuje przekonać jej że nic się między nimi nie zmieniło, że nadal jest dla niego atrakcyjną ukochaną żoną.
Wydaje mi się też, że jeszcze jedna kwestia sprawia niejednej kobiecie problem po porodzie. Fakt jak zmienia się nasze ciało. Dla mnie to stanowiło w kwestii powrotu do współżycia na początku problem. Sama musiałam się z tym uporać, pogodzić z tym, że już nigdy nie będę wyglądać tak jak przed ciążą i zaakceptować nową siebie. Natomiast największym lekarstwem na wszystkie poporodowe rozterki był dla mnie fakt, że jestem mamą. To dodawało sił i energii oraz bardzo podniosło poczucie mojej wartości jako kobiety i czułam się przez to właśnie atrakcyjna i seksi, bo spełniła się moja kobiecość. Życzę autorce maila tego właśnie uczucia.
 
Ostatnia edycja:
reklama
Mart81 tak naprawdę z pierwszego postu nie wynika, co czuje i robi mąż. Tak więc trudno o tym mówić.
Każdy jest inny i jednym pewne rzeczy przeszkadzają innym nie.
Fakt warto by się przed zastanowić i pomyśleć o fizjologii porodu.
Jednakże tak naprawdę to zanim ktoś nie doświadczy na własnej skórze to i tak nie wie jak się będzie zachowywał, jaka będzie reakcja itp. Dlatego trudno tu zwalać na modę.
Bo ktoś może mieć głębokie przekonanie, że to nie dla niego a jednak się zdecydować na poród rodzinny i przeżyć wspaniałe, łączące chwile a inny może uważać, że będzie super a potem nie jest.
Nikt tego nie przewidzi zanim nie doświadczy.
 
Do góry