milionka pisze:
Toksyny w matach-puzzlach dla dzieci - Dzieci są ważne
Super. Takie mega niebezpieczne, a zakażą ich sprzedaży dopiero od lipca...

A co, jeśli nasze puzzle nic a nic nie pachną/śmierdzą?:-) Mamy te zdrowe?

Tak czy inaczej... Dzisiaj zdecydowałam, że nadszedł czas na zamienienie puzzlowej maty na jakiś dywanik. Mieliśmy dzisiaj mała akcję

. Niby już powyciągałam i poodkładałam do szafki co mniejsze kawałki tych puzzli, a dzisiaj Tymek wygrzebał jakiś jeden element ze środka, wsadził w paszczę CAŁEGO

! Dobrze, że na niego akurat patrzyłam (jedliśmy z Mkiem obiad, jakieś 2 metry od Tymka), bo zaczęło mu się podnosić i siedział taki bidny z szeroko otwartymi oczami i buzią, tak mu się podnosiło że nie mógł oddechu złapać - tak go wcisnął. Sekunda nie minęła a ja go już na rękach miałam, ale zanim zdążyłam wyciągnąć ten element to on sam już go wypluł. A 5 sekund później poleciał mega paw. Tak więc jutro wycieczka do Ikei i szukanie jakiegoś fajnego podgumowanego dywanika. Na tą chwilę te puzzle dla nas są już niebezpieczne

.
cornelka pisze:
Ja ostatnio sprawdziłam skład serka, który jadłam i się przeraziłam... w składzie koszenilla, barwnik z robali z Meksyku!
No tu się akurat raczej nie ma do czego przyczepić :-). To nie żadna chemia tylko sama natura :-). No chyba, że jesteś wegetarianką lub weganką - wtedy problem

.
Olga, kurcze... super że się udało

. I za takie pieniądze - naprawdę fajnie. Natalia pewnie będzie przeszczęśliwa mogąc bawić się z innymi dzieciakami. Patrzę na galerię na stronie przedszkola i wygląda mi na bardzo fajne.
Marcia, szkoda że tak dobrze się zapowiadało z pracą, a wyszło jak wyszło...

Obyś znalazła coś innego, co nie będzie kolidowało z tą obecną.
gosha pisze:
Poza tym Tymek mnie zaskoczyl dzis, bo rano pierewszy raz wstal nie przy jakiejs malej rzeczy typu zabawka czy pudelko, xczy tez przy pomocy siostry a sam wstal przy kanapie na dwie nogi, nie nadazam za nim....
Nieeeee

, nie mogę tego słuchać

. Twój Tymon zaraz jak Forest Gump pobiegnie, a mój dalej będzie foczkował...
Padam. Szybko mijają te tygodnie, a ja coraz bardziej klapnięta. I jeszcze ten okropny ból w kolanie od kilku dni... Zaczyna schodzić na piszczel i staw skokowy, stopa drętwieje... Nie wiem o co chodzi... A śpiąca się robię już jak jestem jeszcze w pracy. 13:30 to moja godzina. Powinnam mieć siestę

. A dzisiaj jadąc już z Tymkiem do domu to zasypiałam prawie za kierownicą

. Oby Tymek jutro pospał i nie zrywał się skoro świt

.
Na perfekcyjną kurę domową nawet nie wchodzę

, ale tu się pochwalę moimi planami na jutrzejszy obiad: gulasz z indyka z cukinią i tarta z jabłkami na deser. Na pewno jest to prostsze niż kopytka

.