Marcia a np czytacie razem książki, czy komentarze co w danym tyg. dziecko potrafi? u mnie to w pierwszej ciąży super działało, teraz już sam mąż dopytuję, jak mu mówię, że Nina nas słyszy to kładzie głowę na brzuchu i gada do niej, a on mu serwuje "laczka na twarz"
ja bym sama nie kupowała rzeczy takich ważniejszych właśnie jak wózek, bo może mąż się poczuć izolowany, w końcu on tez tym wózkiem będzie jeździł, mój to już planuje jakie butelki zakupić, a ze akurat trochę kuchnie przestawiamy, to kombinuje żeby było wygodnie przygotowywać posiłki, strasznie się doczekać karmienia nie może, Laurę on karmił w nocy i jak był w domu to w dzień, nie było zmiłuj praca czy nie, teraz sam mówi, że nie wyobraża sobie żeby nie karmił, no i najlepiej zaangażuj męża w coś, w montowanie półki, składanie łóżeczka, mężczyźni to zadaniowcy, zobaczą to uwierzą 
ja czekam na dostawę kuchenki, mąż wczoraj z godzinę kombinował z wypiekami na twarzy jak ustawić kuchnię, taką mu przyjemność sprawiłam (on gotuje u nas
)
Laura wymordowała mnie dzisiaj, ale na szczęście moje żywe srebro śpi i mogę porobić "nic"
trochę smutno, bo mamę do sanatorium jutro wysyłamy i tak jakoś :-( ale wiem, że będzie się super bawić, zatęskni za nami, ehh ale czy ja z tym szatanem dam sama radę, nie wiem..
ja bym sama nie kupowała rzeczy takich ważniejszych właśnie jak wózek, bo może mąż się poczuć izolowany, w końcu on tez tym wózkiem będzie jeździł, mój to już planuje jakie butelki zakupić, a ze akurat trochę kuchnie przestawiamy, to kombinuje żeby było wygodnie przygotowywać posiłki, strasznie się doczekać karmienia nie może, Laurę on karmił w nocy i jak był w domu to w dzień, nie było zmiłuj praca czy nie, teraz sam mówi, że nie wyobraża sobie żeby nie karmił, no i najlepiej zaangażuj męża w coś, w montowanie półki, składanie łóżeczka, mężczyźni to zadaniowcy, zobaczą to uwierzą 
ja czekam na dostawę kuchenki, mąż wczoraj z godzinę kombinował z wypiekami na twarzy jak ustawić kuchnię, taką mu przyjemność sprawiłam (on gotuje u nas
) Laura wymordowała mnie dzisiaj, ale na szczęście moje żywe srebro śpi i mogę porobić "nic"
trochę smutno, bo mamę do sanatorium jutro wysyłamy i tak jakoś :-( ale wiem, że będzie się super bawić, zatęskni za nami, ehh ale czy ja z tym szatanem dam sama radę, nie wiem..
Byliśmy ostatnio w sklepie i chciał jej w Benettonie taką śliczną sukieneczkę kupić, nie była nawet droga ale ja jeszcze nie chce kupować. Natomiast nie mam co liczyć na niego jeśli chodzi o wyprawkę, nie dziwnie się mu nawet ma tyle pracy i tyle robi żebyśmy mieli właśnie na to wszytko pieniądze. Twój M jest skupiony teraz na domu, to jego wkład w Waszą rodzinę, a ono nie umieją robić kilku rzecz naraz
normalnie jestem taka zła na Niego że szok. A tak było dobrze do tej pory, nie mogłam za bardzo narzekać, bo dobrze się dogadujemy i jestem z Nim szczęśliwa. A tu takie szopki mi odstawia. Dobra koniec marudzenia.
Ja wole być przy porodzie sama dla mnie to zbyt intymne.....po za tym część kobiet krzyczy strasznie na swoich facetów...w bólu....
wszytko mi pokazała inna mama ze mną będąca na sali, gdyby nie ona to chyba bym siedziała i ryczała... hehe jak o tym teraz pomyśle, to nie wiem jak my to przetrwałyśmy
ale mój mąż dalej za girę ciągnie, heheh... serio wszystko się wydaje oczywiste, ale jak ktoś wcześniej nie miał kontaktu z dzieckiem, może być zagubiony