reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Skąd się bierze dziecięca nieśmiałość?

Patrząc na mojego syna dochodzę do wniosku, że nieśmiałość mija po 1,5 godzinie. Mój synek musi się zaaklimatyzować wszędzie nawet u dziadków, zajmuje to troszkę czasu ale....
Jeśli dziecko jest wychowywane bez rówieśników to tak jest ale od września idziemy do przedszkola to problem po pewnym czasie ustąpi (mam nadzieję)
 
reklama
To chyba po prostu cecha charakteru: ktoś jest bardziej, a ktoś mniej otwarty. kiedy jesteśmy wśród rodziny, jest inaczej: znamy ich, oni nas, nie czujemy się skrępowani. a nagle pojawia się ktoś obcy, obserwuje nas, nie wiemy, czego się po nim spodziewać, czy nas tak samo akceptuje, jak rodzina.chyba z wiekiem, im więcej ludzi poznajemy, tym bardziej nasz charakter zaczyna wychodzić.
 
Moja mała córka do 18 miesiąca była bardzo otwarta na ludzi. Do każdego chętnie podchodziła, podawała rękę, coś tam zagadywała i ogólnie było ok, nie ważne czy to był ktoś obcy czy osoba znana. Ale jak skończyła 21 miesięcy zaczęła reagować histerią na obcych ludzi. Najpierw się chowa zawstydzona, a za moment zaczyna tak panicznie płakać, że nie można jej uspokoić. Nie mam pojęcia czym to jest spowodowane.
 
Czytając Wasze wypowiedzi, dochodzę do wniosku, że przede wszystkim należałoby zawsze odróżniać nieśmiałe dziecko od takiego, które zwyczajnie nie ma ochoty w danym momencie nawiązać kontaktu z otoczeniem. Przecież my, dorośli, dajemy sobie takie prawo! W jakimś gronie, zwykle zaufanym, potrafimy być duszą towarzystwa, w innym – zwłaszcza nowym! – zamieniamy sie w czujnych obserwatorów i milczymy dopóki ktoś nas nie zmusi do zabrania głosu. Czy nie wydaje się to Wam naturalne? Pewnie tak. Dlaczego zatem od dzieci oczekujemy tak często innych zachowań? Zabieramy je na rodzinna imprezę, gdzie wujkowie i ciotki, których widzi pierwszy raz w życiu lub zwyczajnie nie pamięta, pochylają sie nad nim, głaszczą po głowie i mówią „jak wyrosłeś!” – i wstydzimy sie, że nasza pociecha chowa sie nam za spódnice. Tymczasem ta sama pociecha bryluje w piaskownicy pośród kolegów z przedszkola!

No dobrze, a jeśli owa nieśmiałość dotyczy wszystkich życiowych sytuacji? Myślę, że najmądrzejsze, co możemy zrobic, to kochać i jeszcze raz kochać nasze dziecko. Akceptowac je takim, jakie jest, nie starac się zmieniac na siłę, jak to już zostało wyżej powiedziane. Pokazując dziecku dobre wzorce, cierpliwie objaśniając rzeczywistość, sprawiając, że w naszym towarzystwie zawsze sie będzie czuło bezpiecznie, osiągniemy znacznie więcej niż poprzez wygłaszanie ocen czy, nie daj Boże, zmuszanie malca, by zrobił to, czego sie boi, a naszym zdaniem nie powinien.
 
Nieśmiałość to raczej cecha charakteru:) Sama jestem osobą raczej nieśmiałą i mam tak od dziecka. Z niektórymi kontakty nawiązuję bardzo szybko, a czasem jestem tylko obserwatorem i muszę się zaaklimatyzować wśród nowych ludzi. U moich dzieci też czasami to zauważam, chociaż bardziej wdały się w gadatliwego tatusia:)
 
reklama
Jako dziecko byłam bardzo nieśmiała dopiero praca zawodowa wymusiła na mnie większą otwartość. Bardzo ciężko pracowałam nad sobą, aby nie bać się odezwać do innych ludzi ( nie tylko obcych). Wiem jakim problemem może być nieśmiałość dlatego bardzo uważnie obserwuję moją półtoraroczną córkę. Z charakteru jest bardzo podobna do swojej mamy. W towarzystwie innych dzieci jest obserwatorem, wobec obcych ludzi jest bardzo ostrożna, zdystansowana. Staram się jej pomagać swoją obecnością. Jak gdzieś idziemy jestem w pobliżu, aby jak poczuje się niepewnie mogła przyjść do mnie. Zawsze pozwalam jej się oswoić z nowym otoczeniem, nigdy nie spycham z kolan, aby poszła się pobawić z innymi dziećmi. Staram się być dla mojej córki azylem. chcąc oswoić ją z obecnością innych dzieci ciągle chodzimy na place zabaw. Zmieniamy miejsca, aby miała jak największą różnorodność dzieci. Zachęcam moją córkę do interakcji z innymi dziećmi np. zabawy piłeczką czy wspólne budowanie babek. Już nie tylko obserwuje, ale również inicjuje zabawy z obcymi maluchami :)
 
Do góry