reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

spacery

karola7

Fanka BB :)
Dołączył(a)
6 Czerwiec 2005
Postów
5 462
Mam pytanie. Czy wasze 5 latki wychodza juz same na dwór? Ja ciągle wyprowadzam mojego szkraba bo jakos sie boję. Mieszkamy w dośc spokojnej okolicy, chociaż parę metrów przed blokiem jest mało uczęszczana ulica. Ale dzisiaj w piaskownicy spotkalismy 4 i 5 latka samych bez opieki i tak sie zaczęłam zastanawiać czy ja może nie przesadzam. sama nie wiem.
 
reklama
Ja mieszkam w domu z ogrodem i nie mam tego problemu. Ale ostatnio zaczęłam się zastanawiać nad tym samym problemem. Patryk poza granice posesji właściwie nie wychodzi, a teraz idzie do pierwszej klasy ::). Nie wiem, czy nie przesadziłam z tą opieką... Niby umie przechodzić przez jezdnię itd, ale nie ma doświadczenia i rozeznania. Chyba jestem nadopiekuńcza... :o
 
czesc
moim zdaniem nie przesadzasz - ja tez nie mam odwagi puścic mojego malucha samego na dwor;
jak tez spotykam takie dzieci na podworku - ale to calkiem inny sposob wychowania niz moj;
moj brat ma 8 letniego syna i 9 letnia corke - lataja po calym osiedlu juz od dluzszego czasu ...
predzej zostawie dziecko same w domu na jakies 10 minut - jak musze isc do sklepu - zdarzylo sie kilka razy :) ale to cala wyprawa - tlumaczenie zeby nikomu drzwi nie otwieral - bo rodzice maja klucz; przygotpwanie mu telefonu zeby mogl zadzwonic do mnie na komore (a jakze -skorzystal jak tylko wyszlam z budynku ;D); no i moj wielki niepokoj :) ale jakos sie udalo :)
 
My póki co mieszkamy w bloku, a przed nim jest dużo zieleni, z drugiej strony boisko, a nieco dalej ulica. Jest plac zabaw marny, bo marny, ale jest. Jak tylko jest pięna pogoda, to Kuba wychodzi na dwór i z dziećmi z bloku potrafi bawić się cały dzień. Do domku na moment na obiadek, który je w ekspresowym tempie i dalej. Jakieś przekąski to bierze na dwór, bo przecież nie ma czasu na przyjście do domu. Nigdzie nie pracuje i mogę obserwować go cały dzień, czy nic się nie dzieje. A wieczorkiem, kiedy już wszystkie dzieci zbierają się do domu (jest już naprawdę późno) my idziemy jeszcze na krótki spacerek. Pewnie, że mam obawy, czy nic się nie stanie, ale nie mogę go trzymać pod kloszem, musi sobie czasem radzić sam. Mama i Tata nie mogą za niego myśleć, wszystkiego robić, możemy mu tłumaczyć i pomagać rozmawiając, ale niektóre decyzje musi podejmować sam. Musi też wiedieć jakie są konsekwencje różnych zachowań, co mu wolno, a co nie i dlaczego (takie jest nasze zdanie).

 
my niestety nie mamy placu zabaw pod domem; właściwie to mamy taki tyci ale nikt sie na nim nie bawi (nie licząc psów :();
ja pracuje wiec w tygodniu michas bawi sie w przedszkolu a w weekendy bawimy sie razem; chociaż na placu zabaw ja siadam z boku na ławeczce i staram sie nie ingerować w jego zabawę :)
każdy z nas ma swój sposób na wychowanie dziecka - szkoda tylko ze nie ma zlotego środka :D
 
Zapomniałam dodać, że Kuba normalnie chodzi do przedszkola, pomimo, że nie pracuje. Uważam, że dziecko uczy się tam samodzielności, odpowiedzialności. Dlatego, kiedy przychodzi po przedszkolu, zje i chce iść na dwór, nie mam nic przeciwko. Wydaje mi się, że Nasze "maluszki" tak naprawde są już duże. Troszkę zaufania, Nasze dzieciaczki nie pozwolą sobie zrobić krzywdy.(oczywiście trzeba mieć na nie oko ;)). Pozdrawiam ;D

 
No własnie maly w przedszkolu, ja juz dzisiaj po pracy, ale nie odbieram go wcześniej bo to pierwszy dzięn po wakacjach, więc sie stęsknil za kolegami.
A co do placu zabaw to z okna widze tylko kawałek drabinek, a piaskowkica, w której Mati uwielbia przesiadywać jest niewidoczna. No i stąd mój problem, ale moze jeszcze troszkę poczekam z samodzielnym wychodzeniem. Jakos mam pietra.
 
Ja też się boję puszczać samego synka.Mieszkamy w domu więc do ogrodu wychodzi oczywiście sam , ale poza działkę tylko z kimś starszym .Czasem z 12 letnim kuzynem
Też bałabym się wypuszczać samego synka z bloku na placyk.
 
A ja gdybym miała taki plac zabaw na jakim ja się bawiła jako dziecko chętnie puszczałabym Kubę samego na plac zabaw. Uważam, ze byłby bystrzejszy w kontaktach z innymi dziećmi i miałby więcej atrakcji i rozrywek. Dzień miałby lepiej wypełniony. Mieszkam jednak w centrum, gdzie do najbliższego placu zabaw trzeba iśc do parku, jakieś 15 min, przez ruchliwe skrzyżowanie. a i ten plac zostawia wiele do życzenia i przeważnie świeci pustkami, bo jest zdewastowany i zaśmiecony. No i dzięki temu nasze dziecko chcąc nie chcąc przeważnie przebywa w gronie dorosłych, najczęściej w domu lub na spacerze. Jego kontakty z rówieśnikami ograniczają się w 80% do czasu spędzanego w przedszkolu. (chodzi do 5-godzinnego). Ile możemy staramy się zabierać go na rozmaite wycieczki piesze, rowerowe, nad jezioro itd.. ale jednak co zabawa z dziećmi to zabawa z dziećmi. W naszej kamienicy oprócz mojego Kuby jest tylko jedna dziewczynka, 1,5 roku młodsza, ale oni praktycznie się nie znają.

Bardzo boli mnie ta sytuacja, bo ja jako dziecko wychowywałam się w bloku gdzie było pełno dzieci i większośc dnia spędzałam wśród rówieśników. A moje dziecko nie może....
 
reklama
Aniulka zna ten ból placów zabaw w centrum miasta. Mieszkalismy w centrum jeszcze rok temu, żeby dojśc do parku trzeba było pokonać zadymione ulice, trzy przejscia no i plac zabaw też zostawiał duuuużo do życznia. na szczęscie teraz lepiej, tylko placu zabaw nie widac przez okno. No ale nie mozna mieć wszystkiego
 
Do góry