reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Starania- jak wyłączyć głowę, albo co jeszcze zrobić...

Ewewie

Aktywna w BB
Dołączył(a)
21 Grudzień 2020
Postów
86
Witam wszystkie "Staraczki" :)
Nasza historia jest długa, ale tak bardziej konkretna od lipca 2020 :)
po kolei i do brzegu... Staramy się o nasze maleństwo od 2015. Ja 32 l mąż 34l. W lipcu 2020 wzięliśmy się za siebie i troszkę pobadaliśmy. Tarczyca, wyszła lekka nadczynność - już unormowana lekami. Owulacja jest ok i dodatkowo wspomagana od września lamettą. Jajeczko pęka - monitorujemy owulacje. Cykle 28 dniowe. HSG zrobione w listopadzie - jajowody drożne. Mąż sprawdzony- jest ok.
Także niby ok, tylko działać i z pozytywnym testem przychodzić, bo po HSG to przez trzy miesiące jeszcze łatwiej, jak to mówi nasz ginekolog. No i co, no i ... nic. Dziś krwawe łzy. Powtarzanie, że wszystko jest dobrze, jesteśmy zdrowi i tylko działać, a najlepiej wyłączyć głowę i odpuścić, bo wtedy pomaga... no nie pomaga. Bo jak wyłączyć tą głowę, jak cały czas się o tym myśli, a każdy sygnał ciała mówi, że to na pewno oznaka, że się udało. A później jest wielkie rozczarowanie ☹️
Jak to u Was było, co wyłączyło głowę, albo co jeszcze zrobić, aby się udało?
 
reklama
W miesiącu w którym zaszłam to nie powiem, poszaleliśmy w łóżku bardzo spontanicznie, bez patrzenia w kalendarz. Był to marzec, początek koronawirusa. Ja pracowałam w domu, mąż też i wieczorem dla wyluzowania jakieś winko. Chyba więcej wtedy alko spożywaliśmy xD i tak poczęło się nasze dzieciątko xD Nie namawiam do jakiś libacji ale na lekkie wyluzowanie tematu plus dobry film :)
 
Witam wszystkie "Staraczki" :)
Nasza historia jest długa, ale tak bardziej konkretna od lipca 2020 :)
po kolei i do brzegu... Staramy się o nasze maleństwo od 2015. Ja 32 l mąż 34l. W lipcu 2020 wzięliśmy się za siebie i troszkę pobadaliśmy. Tarczyca, wyszła lekka nadczynność - już unormowana lekami. Owulacja jest ok i dodatkowo wspomagana od września lamettą. Jajeczko pęka - monitorujemy owulacje. Cykle 28 dniowe. HSG zrobione w listopadzie - jajowody drożne. Mąż sprawdzony- jest ok.
Także niby ok, tylko działać i z pozytywnym testem przychodzić, bo po HSG to przez trzy miesiące jeszcze łatwiej, jak to mówi nasz ginekolog. No i co, no i ... nic. Dziś krwawe łzy. Powtarzanie, że wszystko jest dobrze, jesteśmy zdrowi i tylko działać, a najlepiej wyłączyć głowę i odpuścić, bo wtedy pomaga... no nie pomaga. Bo jak wyłączyć tą głowę, jak cały czas się o tym myśli, a każdy sygnał ciała mówi, że to na pewno oznaka, że się udało. A później jest wielkie rozczarowanie ☹️
Jak to u Was było, co wyłączyło głowę, albo co jeszcze zrobić, aby się udało?
Jeśli staracie się od 5 lat, większość badań jest ok, a mimo to nie wychodzi, to bym szukała głębiej i wykonała chociaż część badań takich, jak się wykonuje w klinikach niepłodności. Poszerzone badania hormonów żeńskich w tym AMH, wymazy. A u męża co wykonywaliście? Jest jeszcze cała immunologia, która odgrywa ogromną rolę przy staraniach, ale to już jest głębokie "grzebanie".
Głowę jest niestety bardzo ciężko wyłączyć...
 
Jeśli staracie się od 5 lat, większość badań jest ok, a mimo to nie wychodzi, to bym szukała głębiej i wykonała chociaż część badań takich, jak się wykonuje w klinikach niepłodności. Poszerzone badania hormonów żeńskich w tym AMH, wymazy. A u męża co wykonywaliście? Jest jeszcze cała immunologia, która odgrywa ogromną rolę przy staraniach, ale to już jest głębokie "grzebanie".
Głowę jest niestety bardzo ciężko wyłączyć...
Starym się od 5 lat, to znaczy nie zabezpieczamy, ale wzięliśmy się za siebie dopiero od lipca 2020 (czyli badania). Jesteśmy na początku sprawdzania, lekarz dał nam teraz czas do końca lutego. Jeżeli nic się nie wydarzy to powie co dalej. Mąż jak na razie miał jedynie badanie nasienia. A ja sprawdzoną owulacje i drożność.
 
Co prawda problem nie dotknął mnie bezpośrednio, ale bardzo często czytałam historie dziewczyn, które pisały, że dopiero "rewolucja w życiu" skończyła się ciążą. Często ta rewolucja nie musi wywracać naszego życia do góry nogami, wystarczy, że tylko zajmie myśli ;)
Najczęściej sprawdza się większy remont, taki, który trochę potrwa, albo jakaś wypasiona wycieczka, na którą się czeka i odlicza dni, a w trakcie jej trwania chłonie się wszystko dookoła, ewentualnie zmiana pracy.
Życzę Wam powodzenia! :)
 
Co prawda problem nie dotknął mnie bezpośrednio, ale bardzo często czytałam historie dziewczyn, które pisały, że dopiero "rewolucja w życiu" skończyła się ciążą. Często ta rewolucja nie musi wywracać naszego życia do góry nogami, wystarczy, że tylko zajmie myśli ;)
Najczęściej sprawdza się większy remont, taki, który trochę potrwa, albo jakaś wypasiona wycieczka, na którą się czeka i odlicza dni, a w trakcie jej trwania chłonie się wszystko dookoła, ewentualnie zmiana pracy.
Życzę Wam powodzenia! :)
 
W ciągu tych 5 lat zdążyliśmy już się wybudować, rozkręcić firmę i troszkę powyjeżdżać. Z wyjazdami będziemy nadal próbować :) i działamy dalej. Dziękuje ❤️
 
Starym się od 5 lat, to znaczy nie zabezpieczamy, ale wzięliśmy się za siebie dopiero od lipca 2020 (czyli badania). Jesteśmy na początku sprawdzania, lekarz dał nam teraz czas do końca lutego. Jeżeli nic się nie wydarzy to powie co dalej. Mąż jak na razie miał jedynie badanie nasienia. A ja sprawdzoną owulacje i drożność.
Dałaś mi do myślenia tymi hormonami. Umówiłam się już żeby zrobić badania. Dziękuję ❤️
 
Ja,kiedy starałam się o ciążę i słyszałam, że uda się jak sobie odpuszczę to dostawałam szału! Bo tak bardzo pragnęłam dziecka,że nie potrafiłam o tym nie myśleć. Kiedy w listopadzie po raz kolejny dostałam okres najzwyczajniej w świecie się wkurzyłam i powiedziałam mężowi że koniec z tym życiem od płodnych do płodnych,kalendarzami,aplikacjami i zbliżeniami na zawołanie bo dziś trzeba. Owszem nadal się nie zabezpieczaliśmy ale kochaliśmy się kiedy chcieliśmy,a nie za przeproszeniem jak króliki byle tylko zwiększyć szanse. Pilismy winko i fajnie spędzaliśmy czas. Aż tu ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu okresu brak i 15 grudnia pozytywny test,potem pozytywna beta. Także muszę niestety przyznać że przy zdrowym ciele trzeba też uzdrowić głowę bo bez tego nie da rady. Nie poddawaj się. Trzymam kciuki!😉
 
reklama
Ja,kiedy starałam się o ciążę i słyszałam, że uda się jak sobie odpuszczę to dostawałam szału! Bo tak bardzo pragnęłam dziecka,że nie potrafiłam o tym nie myśleć. Kiedy w listopadzie po raz kolejny dostałam okres najzwyczajniej w świecie się wkurzyłam i powiedziałam mężowi że koniec z tym życiem od płodnych do płodnych,kalendarzami,aplikacjami i zbliżeniami na zawołanie bo dziś trzeba. Owszem nadal się nie zabezpieczaliśmy ale kochaliśmy się kiedy chcieliśmy,a nie za przeproszeniem jak króliki byle tylko zwiększyć szanse. Pilismy winko i fajnie spędzaliśmy czas. Aż tu ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu okresu brak i 15 grudnia pozytywny test,potem pozytywna beta. Także muszę niestety przyznać że przy zdrowym ciele trzeba też uzdrowić głowę bo bez tego nie da rady. Nie poddawaj się. Trzymam kciuki!😉
Super 😍 gratuluję ❤️ Jadę chyba po zapas wina 🤪
 
Do góry