Ratunku...
Bosz... powieszę i zachlastam mojego sąsiada z bloku...
Mało brakuje, a przestanę się cieszyć, że mam tylko mdłości i nie rozmawiałam jak dotąd z wielkim białym uchem...
Sąsiad stary, ma mega starego psa. W nocy trzyma go w domu, w dzień na klatce schodowej :/ Pies stary, schorowany, capi jak by ktoś go wytarzał w fekaliach pomieszanych ze zdechłą zleżałą rybą... No sztynk nie do zniesienia. I jeszcze bezczelnie dziad twierdzi, że myje psa codziennie. I że za bardzo jest do niego przywiązany by go uśpić.
Ja wiele jestem w stanie zrozumieć... wiele. Ale ten pies leży całymi dniami na klatce, sika (i nie tylko) pod siebie tak że wszystko spływa po schodach :/ On nie widzi problemu. A mojej fasolce ten sztynk cholernie przeszkadza i mam wrażenie jakby chciała uciec przez mojue gardło.
Dziś nie wytrzymałam i wezwałam tzw straż (m/w)iejską. A ten akurat psa do domu zabrał :/ Szlag by to.
I nic nie mogą zrobić... :/
Poradźcie co mam zrobić, bo szlag mnie trafia i nawet przy zamkniętych drzwiach mieszkania mam wrażenie że czuję ten fetor i mam wrażenie, że oblepia mnie całą :/