Dziewczyny wczoraj nie miałam juz sił zaglądnąć. Dzwoniłam już wczoraj do mojej ginki, boli mnie ciągle tak samo, wizyte mam na pierwszy wolny termin prywatny jaki miała czyli wtorek na 9 rano. Chyba, że będzie się działo coś poważnego to mam dzwonić i przyjeżdzać od razu.
Te skurcze które mam są jakby w rodzaju tych Braxtona-Hicksa (dobrze pisze

), jakby normalne skurcze przepowiadające. Wiem co mówię, bo jeszcze nie tak dawno się z nimi zmagałam z Julką. Ginka powiedziała, że przy okazji zrobimy USG i zmierzymy przezierność karkową, bo na to już czas. Boje się jak cholera. Mam nadzieje, że nie wyśle mnie na łyżeczkowanie i nie stracimy dziecka :-(
Matko, ale się boje....
Przepraszam, że Wam nie odpisuje, ale teraz ten czas jest dla mnie okresem strasznego stersu - same pewnie rozumiecie. Nie mam weny pisać, nie mam weny na nic... Zaraz idę na badanie krwi, nie chce mi się strasznie. Ciągle myślę tylko o jednym :-(