Witam Was
piostanowiłam napisać tutaj, bo od wczoraj wieczora pewna sprawa nie daje mi spokoju, a do swojego ginekologa nie moge sie dodzwonić.
Jestem w 31 tyg. ciąży i czeka mnie cięcie cesarskie- to wiem od początku. Temin mam na 18 XI, ale już teraz wiem że na okolo 10 dni wczęsnie trzeba bedzie pojechac do szpitala. Skurcze macicy i stawianie sie brzuszka czuję już od kilku tygodni, jednak wczoraj okolo 22 ich częstotliwosc stala sie dla mnie niepokojąca-odstępy 10-15 minutowe, a czasami nawet co2-3 minuty. Nie chciałam panikowac, polozylam się...w tej pozycji zdecydowanie rzadziej wystepowaly ale jednak bylo to niepokojące (wiem, że bezpiecznie jest gdy występują w ilosci do 4 na godzinę), choć bezbolesne. Również wczoraj ale wczesniej bo za dnia zauwazylam bialo-polprzejrzysta wydzieline w niewielkiej ilości.
Wczorajsze skurcze potrwały 2-3 h po czym minęły -caly ten czas przelezalam choc chwilami malam juz wizję pakowania sie do szpitala...
/po tym czasie (nie wiem wciaz czy to moja sugestia (a jestem nerwusem) mam wrazenie ze brzuszek mi zmiekł i obnizyl sie minimalnie. Ruchy dziecka wciaz czuję, i brzuszek co jakis czas tez mi sie stawia chociaz juz lekko.
Poradzcie prosze czy w takiej sytuacji powinnam wciąz usilnie dodzwonic sie do swojego lekarza ? Jestem wprawdzie pod kontrolą co 2 tygodnie, ale denerwuję sie troszke czy te skurcze nie wywolaly juz rozwarcia.
No i powiedzcie czy to obsunięcie brzuszka (w moim odczuciu,) i uczucie l"ekkości" to znak ze powinnam juz byc w szpitalu....