reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Szukam pocieszenia i porad

Dołączył(a)
28 Marzec 2023
Postów
6
Witam w kwietniu miałam transfer ale niestety poroniłam dość szybko w tym samym czasie bratowa oznajmiła że jest w ciąży w 6 miesiącu. Nic po niej nie było widać ukrywali się z tym co mnie dotknęło bo ja ze swoich problemów się jej zwierzyłam. Kiedy okazało się że poroniłam nie mogłam znieść myśli że oni mogą mieć dziecko a my się staramy i nic. Wczoraj bratowa miała cesarkę i jestem totalnie rozbita. Nie potrafię się cieszyć ich szczęściem nie pokazuje tego mężowi ale jestem załamana. Sama myśl mnie dobija że oni mieli takie szczęście a my mimo dobrych wyników mamy pod górkę. W przyszłym tygodniu podchodzę do kolejnego transferu. Nikt o tym nie wie bo nie chciałam żeby się pytali i co będzie coś czy nie. I tak za chwilę rodzina będzie mówiła że czas na nas. Macie jakieś porady jak sobie z tym radzić? Bo prawda jest taka że im zazdroszczę od kiedy się dowiedziałam. Nawet się długo nie starali a my 3 lata i 2 poronienia. Mam wrażenie że jestem zła kobietą jeżeli zazdroszczę innym i nie potrafię się cieszyć kogoś szczęściem bo nikomu nie życzę żeby się zmagał z niepłodnością.
 
reklama
Tylko z drugiej strony nie wiesz, czy oni także nie mieli problemów, tylko nie chcą o tym mówić. Z jakiejś przyczyny nie mówili długo o ciąży... Wiele kobiet milczy na ten temat swoich doświadczeń, bo jest to dla nich zbyt bolesny temat.

Naprawdę szkoda czasu na zazdrość. Powiedz także bratu/bratowej jaka jest sytuacja, bo warto byś miała w nich wsparcie. Przede wszystkim ustal sobie plan działania, by mieć cel, ale także alternatywę w razie niepowodzenia.
 
Witam w kwietniu miałam transfer ale niestety poroniłam dość szybko w tym samym czasie bratowa oznajmiła że jest w ciąży w 6 miesiącu. Nic po niej nie było widać ukrywali się z tym co mnie dotknęło bo ja ze swoich problemów się jej zwierzyłam. Kiedy okazało się że poroniłam nie mogłam znieść myśli że oni mogą mieć dziecko a my się staramy i nic. Wczoraj bratowa miała cesarkę i jestem totalnie rozbita. Nie potrafię się cieszyć ich szczęściem nie pokazuje tego mężowi ale jestem załamana. Sama myśl mnie dobija że oni mieli takie szczęście a my mimo dobrych wyników mamy pod górkę. W przyszłym tygodniu podchodzę do kolejnego transferu. Nikt o tym nie wie bo nie chciałam żeby się pytali i co będzie coś czy nie. I tak za chwilę rodzina będzie mówiła że czas na nas. Macie jakieś porady jak sobie z tym radzić? Bo prawda jest taka że im zazdroszczę od kiedy się dowiedziałam. Nawet się długo nie starali a my 3 lata i 2 poronienia. Mam wrażenie że jestem zła kobietą jeżeli zazdroszczę innym i nie potrafię się cieszyć kogoś szczęściem bo nikomu nie życzę żeby się zmagał z niepłodnością.
To są normalne uczucia i nie myśl o sobie źle. To nie jest zła zazdrość raczej rozgoryczenie i niestety trudno sobie z tym poradzić. Nie chce dywagować ale może nic nie mówili o ciąży bo widzieli jak Ty się starasz i ile Cię to kosztuje i nie chcieli Ci robić przykrości.
Miałam podobna sytuacje do Ciebie, tez starałam się o dziecko i mnie normalnie krew i rozpacz zalewała jak w rodzinie laski i moje koleżanki zachodziły w ciąże jedna po drugiej a ja starałam się kilka lat i w tym miałam 2 nieudane cykle in vitro.
Zawsze jest nadzieja tym bardziej ze jesteście zdrowi. Ja po prawie 5 latach starań zaszłam w ciąże naturalnie tuż przed rozpoczęciem 3 cyklu in vitro. Szok i niedowierzanie ale zdarza się i tak i nie jestem odosobnionym przypadkiem a już myślałam że mi to nie pisane.
Głowa do góry i próbujcie dalej.
Pogadajcie też z mężem/partnerem jak by to jednak było jakby dziecko się nie pojawiło. My z mężem stwierdziliśmy ze tak długo jesteśmy razem i się nie nudzimy że dalibyśmy radę, po prostu byśmy się skupili na podróżach i zwiedzaniu świata zamiast na dziecku. To dużo pomaga mieć w głowę alternatywę i wizje ze na dziecku świat się nie kończy. Przynajmniej mi pomogło.
Trzymam za Ciebie kciuki. Nie martw się za dużo i przyj do przodu 😍
 
Doskonale wiem co czujesz. Sama poroniłam w kwietniu swoją pierwszą ciążę. Staraliśmy się pół roku. Badania, witaminy, ja całkowicie się ograniczałam z kawą i innymi rzeczami. Gdy się udało, szczęście trwało niecały miesiąc i wylądowałam w szpitalu. Poronienie. Po powrocie ze szpitala nie wychodziłam z pokoju. Jedynie szłam do łazienki. Siostra miała pretensje że tak się zachowuje. Po czym jak zaczęłam jakoś funkcjonować dostałam od niej SMS: u mnie już po tym najgorszym czasie więc mogę Ci powiedzieć. Jestem w ciąży.
Wpadłam wtedy w totalna histerię.. pytałam dlaczego ona będzie mieć kolejne a ja musiałam poronić. Dlaczego jej się urodzi skoro ja ograniczałam alkohol a ona potrafiła pić dzień w dzień piwo a w sobotę wódkę i piwo. Na dodatek nie mogłam zrozumieć jej pretensji o moje zachowanie gdy ona sama już była wtedy w ciąży. Od tego czasu nie mogę z nią rozmawiać. Teraz znowu nam się udało, chce poczekać aż będzie wiadomo, że wszystko jest dobrze, żeby móc z nią jakoś rozmawiać. Choć mam do niej ogromny żal. Twoje emocje są normalne. Zazdrość ludzka rzecz. Trzymam kciuki żeby się Wam udało. ❤️
 
Ale to są normalne uczucia. My z mężem staraliśmy się kilka lat i nic. W końcu zostałam zdiagnozowana ale to w niczym nie pomogło. Dalej nic. W końcu zaszłam w ciążę ale niestety poroniłam w 6 tc. Kuzynka męża wyszła w międzyczasie za mąż i stwierdzila,że wtedy i wtedy zajdzie w ciążę. I jak powiedziała tak było. Zazdrościłam jej strasznie. Do tego stopnia,że całkowicie zerwałam z nią kontakt a jak już urodziła to nawet na zdjęcia nie chciałam patrzeć. A jak słyszeliśmy opowieści i jej synku to wychodziłam z pokoju. I mimo,że w końcu udało nam się i mamy córkę to jednak niesmak mam cały czas i kontaktu zero.
 
Urywam kontakt z każdą znajomą, która zachodzi w ciążę, rodzina czy nie. Od razu wypad ze znajomych.
Równocześnie ze mną starała się moja była już koleżanka. Ja poroniłam a ona nie. Ja poszłam na usg zobaczyć serduszko a zobaczyłam trupa. Ona poszła i serce jak dzwon, zaczęła płakać że nie chce już być w ciąży bo jest jej niedobrze i nie może biegać. Nienawidzę jej. Nie chce mieć z nią nigdy więcej nic wspólnego. Życie jest cholernie niesprawiedliwe :(
 
Sznur. Sznur. Sznur.
Zdajesz sobie sprawę z tego, że zapewne wśrod znajomych masz kilka kobiet, które poroniły? Może one nienawidzą Ciebie? Albo znienawidzą jak zajdziesz w ciążę?
Potrzebujesz terapii bo zniszczysz sama siebie. Świat idzie dalej.

Gdyby za każdym razem jak ktoś poroni, wszystkie koleżanki wstrzymywały się z ciążami, to już dawno byśmy wyginęli. Niestety statystyka jest taka, że większośc kobiet spotka się z poronieniem.

A że koleżanka narzekała? Miała do tego pełne prawo. Wrzuc mnie do ignorowanych, ale tez tak mialam. Mdłości dają popalić.
 
reklama
przypominam że mówimy o kobiecie, która powiedziała że nie chce ciąży drugiej kobiecie, która właśnie swoją straciła. Wiesz do czego ona ma prawo? Zgnić z dala ode mnie. Oddałabym życie aby czuć te mdłości co ona. Nie szanuje tego co dostała od losu, nie zasłużyła na dobro.
Ale to moje zdanie i naprawdę nikt nie musi się z nim zgadzać.
 
Do góry