Aestima, ja nie korzystam z tej metody, aczkolwiek uważam ją za interesującą. Nie sądzę by obserwacja języka ciała dziecka i wyłapywanie sygnałów świadczących o potrzebie załatwienia się, mogłoby zrobić dziecku krzywdę.
Technicznie też jest to do zrobienia i nie wymaga, jak piszesz, ciągłego rozbierania i ubierania. Nie jest to jednak metoda dla każdego, mało tego, uważam, że większość z nas niestety zbyt mało/zbyt nieuważnie obserwuje swoje dziecko, by mogła tę metodę stosować z powodzeniem.
Ta metoda nie jest wymyślona przez tę babeczkę od chustowania, ona tylko napisała książęczkę, przybliżając metodę polskim mamom, bo tych publikacji na naszym rynku nie było.
Nie ukrywam, że "wychowanie bezpieluchowe" stosują zwykle mamy używające pieluch wielorazowych, z pampersami nie ma to wiele wspólnego.
Jak już pisałam, nie zamierzam nikogo przekonywać czy namawiać, tym bardziej, że sama nie stosuję tej metody, jednak przeczytałam kilka "dzienników" mam, które odnalazły się w tym.
Nie porównywałabym też wysadzania dziecka na chińskim nocniczku do sadzania jako takiego, a tym bardziej sadzania na rowerku.
Są różne punkty widzenia, różne metody wychowawcze i my wszystkie różnimy się. Każda kieruje się dobrem swojego dziecka, swojej rodziny i swoim i wybiera taką drogę, która ideowo jest jej najbardziej bliska.
Wystarczy popatrzeć jak różnie mamy traktują dzieci w różnych krajach... Porównajmy, dajmy na to nas - Polki, mamy w Japonii, Afryce czy Skandynawii... Myślę, że wiele by nas zaskoczyło...
Nie krytykujmy czegoś czego nie znamy, dopiero wgłębiając się w dany temat możemy wyrobić sobie pogląd taki czy inny...
Sama też czekałam do tzw. dojrzałości nocnikowej, jak ja to nazywam. Czyli do momentu, kiedy moje dzieciaki wiedziały, że chcą siusiu, czy kupkę i potrafiły kontrolować wypróżnianie. U Wiki było to ok. 1,5roczku - wykorzystałam też moment - trwało lato. U Jasia podobnie, chociaż bliżej 2 latek...