reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Weź udział w konkursie „Butelkowe S.O.S. - chwila, która uratowała nasz dzień” i opowiedz, jak butelka pomogła Ci w rodzicielskim kryzysie! 💖 Napisz koniecznie Do wygrania super nagrody, które ułatwią codzienne życie rodziców. Ekspres i sterylizator z osuszaczem od marki Baby Brezza

reklama

Wątek dla macoch: Jak Wam się układa z Waszymi pasierbami?

to gratuluje. ja z mezem ostatnio czesto sie kłócimy i to najczesciej o jakies pierdoły, ale za chwile wszystko jest ok. nie wiemy co to znacza ciche dni, co najwyzej cicha godzina. na dodatek wiekszosc tych kłotni to ja prowokuje. wydaje mi sie ze to przez ciaze, bo najpierw krzycze a potem placze. burza hormonów.
moze nie powinnam pytac ale jaki numerki wywijal twoj pasierb swojemu ojcu. pytam bo moj tez bardzo rozpieszcza swojego i boje sie ze moze w przyszlosci sie to odbic na nim.
 
reklama
dosia ja jak najbardziej mowi głośno i wyraźnie co mi nie leży i zawsze mówimy o tym na osobności (bez dzieci), no chyba trzeba na bieżąco to jak jestesmy od poczatku wszyscy :)
 
Podał go do komornika i to 2 razy za zaległe alimenty które tatuś autentycznie mu płacił .Pierwszy raz mu się udało,bo tatuś nie chciał się z nim włóczyć po sądach,ale drugim razem niestety była sprawa w sądzie i synek przegrał i powinien ojcu oddać niesłusznie płacone alimenty
 
Witam dziewczyny!! ja tu nowa..ale problemy widze stare... Wychowuje ..jestem macocha dla dziecka ktorego matka zmarla..Myslalam ze w pewnym senie taka sytuacja ulatwi sprawe... ze zastapie mame ale tak nie jest...Nie ma takiej wiezi jak z wlasnym dzieckiem i to dziecko chyba nie ma na to ochoty...jest zbuntowane... nie wspolpracuje... Mam poczucie ze wie ze ma mame-mnie wtedy kiedy cos chce, ma byc jakas impreze, maja byc przyjemnosci dla niej..zwiazanie z nia..Poza tym nie reaguje za bardzo na moje prosby... czasem wyglada to tak jakby chciala powiedziec ze ja nic do niej nie mam... i ze mnie najwyzej toleruje-bo musi... A szkoda.. Mam nadzieje ze czas bedzie na korzysc dla nas.. Pozdrawiam..
 
witaj rybkasdm :tak: razem w grupie raźniej ;-)
ja co prawda nie zastępuje mamuski (fizycznie), bo Konrada matka żyje i ma sie dobrze, ale to ja jestem z nim na codzień a nie od święta jak ona...
 
rybkasdm- witaj tutaj! Ja ci powiem tak- biologiczna matka Wiki ją olała, sąd pozbawił ją praw a ja ją adoptowałam. Na początku też było ciężko- zazdrość o tatę, nie chciała po prostu mieć nowej mamy. Ale z czasem się odmieniło i teraz o mnie jest bardziej zazdrosna niż o tatę, wręcz zamęcza mnie tą swoją miłością; przytulaniem i wyznaniami, choć charakterek nadal trudny- uparciuch, leń i kłamczucha. No ale dla niej jestem jej mamą. Ale powiem ci że zniszczyłam jej fantazje że tamta mama kiedyś będzie z nią- powiedziałam jej zgodnie z prawdą że tamta mama jej nie kocha, że zostawiła ją i wcale się nią nie interesuje, że jak tato walczył o nią w sądzie to tamta mama nawet nie przyszła(bo taka prawda i nie będę podsycać w dziecku nadzieji która się nigdy nie spełni). I że adoptowałam ją i teraz na zawsze będzie moją córką, że ja jej nie zostawię. Ale w twoim przypadku jest inaczej, ty o jej biologicznej mamie nie możesz powiedzieć złego słowa bo Cię znienawidzi, ja na twoim miejscu bym podkreślała że tamta mama na pewno ją kochała, chodziłabym z nią nawet na cmentarz, ale i mówiła że to nic złego jak pokocha nową mamę, że to nie znaczy że tamtą zdradzi, że tamta mama na pewno patrzy z nieba i cieszy się że Klaudia ma teraz przy sobie kogoś kto się nią zajmuje i ją kocha. Tak bym z nią rozmawiała, bo myślę że problem związany jest z psychiką dziecka, myślę że Klaudia nie akceptuje tej sytuacji.
 
Izyda..w gromadzie razniej..to prawda..pisze tu tylko o problemach,ale przez te poltora roku Klaudia sie tez zmienila..troche od niej uzyskalam..Bardzo slabo mowila,ma maly zasob slow...moje ciagle cwiczenia z nia daly duzy efekt...ale oczywiscie nie miala ochoty sluchac i poprawiac wymowe.To samo z sikaniem w lozko.. ogolnie nie moczy sie ale od czasu do czasu -w odstepie 2-3mies zdarzalo sie.. Ktoregos razu slyszalam jak opowiadala Justynce ze nie chce jej sie wstac bo tak dobrze jej sie spi..Nagadalam sie i powiedzialam ze jak tak bedzie robic to bedzie spala sama na strychu... Dziala to.. bo jakies pol roku minelo i nie zdarzylo sie.Duzo czytamy dziewczynkom..Klaudia na poczatku nie potrafila sie skupic na ksiazce,wiercila sie.. drapala.. Wiec czytam po kawalku i w formie zabawy dziewczyny opowidaja -raz jedna raz druga calym zdaniem o czym czytamy.. Gram tez na gitarze,Klaudia lubi spiewac wiec uczymy sie piosenek,spiewamy,tata slucha... jest fajnie...Jezeli chodzi o jej mame to byla przy jej smierci i pamieta to...W listopadzie w zeszlym roku dopiero sie o tym dowiedzielismy o tym jak ona to rozumie co sie stalo i co pamieta... Robilysmy razem kolacje po powrocie z cmentarza (przed 1listop) ,przy tej okazji tlumaczylam co to za swieto,dlaczego idziemy na cmentarz.. wtedy kupilam znicze jeden postawila Klaudia drugi Justyna.. zapytaly dlaczego tyle lampek sie pali, powiedzialam ze kazdy przyszedl do swoich mam ,tatusiow,do dzieci, do dziadkow zapalic takie swiatelko zeby zmarli z gory w niebie widzieli ze o nich wszyscy pamietaja.. i mama Klaudii tez sie napewno cieszy ze jaj coreczka i Justynka zapalily dla niej swiatelko..Cala dluga rozmowa byla o tym.Mowimy w domu normalnie o jej mamie... nie ciagle ale jak sie nasuwa temat to nie omijam tego.. Jak Klaudia ma jakies radosic czy osiagniecia nie raz mowie ze mama pewno patrzy na nia i sie cieszy z tego..Uuuuff.. Radosci tez troche jest.. ale sie nagadalam...
 
rybkasdm- jestem pewna że te problemy dziewczynki są związane ze śmiercią jej mamy, to dla dziecka szok i ono ma poczucie krzywdy, niesprawiedliwości...Może powinniście pomyśleć o psychologu dziecięcym dla niej. A ty jesteś super, nie dość że się nią opiekujesz to widać że ci na niej zależy- to dla tego się złościsz na nią, walczysz by coś osiągnąc, piszesz na tym forum. Na tamtym temacie "Kłamanie u 8latki" napisałaś że nie wiesz czy pchać ją do przodu czy odpuścić. Moja odpowiedź- pchaj bo jak ty tego nie zrobisz to kto jej pomoże, a wkońcu to zaprocentuje, tylko musisz z nią rozmawiać o tym że dlatego ją uczysz bo ci na niej zleży. Super że czytacie razem- moja Wiki też na początku nie skupiała się na bajce, tak że nawet jak kończyłam w połowie to ona tego nie zauważała. Ale teraz jak ją pytam to potrafi opowiedzieć o czym czytałam, i u ciebie też będzie poprawa, tylko trzeba czasu i cierpliwości. pozdrawiam
 
Witam serdecznie wszystkich użytkowników …..jestem tu nowa i jestem macochą od 8 miesięcy. Szukałam w sieci tematu macochy bo nie daje sobie rady z dziećmi mojego męża, a właściwie z sytuacją związaną z dziećmi. Otóż nasza sytuacja wygląda tak… Mój mąż jest wdowcem od 4 lat . Z poprzedniego małżeństwa ma dwie córki , 13 i 18 lat , ja natomiast jestem rozwiedziona i mam syna 15 lat i córkę 23l (już samodzielną). Mieszkamy wszyscy razem w mieszkaniu męża. Problem w tym, że dziewczyny z premedytacja wykorzystują swoją sytuację ( śmierć mamy) i wręcz domagają się ulgowego traktowania. O ile młodsza kiedy była w podstawówce ślizgała się na tym, tzn. wagarowała i totalnie olewała szkołę, miała silne poparcie wychowawczyni, a ta współczuła jej dogłębnie i tolerowała ta olewke. To samo robiła starsza . Obydwie jakoś skończyły podstawówkę.
Ojciec nad wyraz chciał zastąpić im matkę, wyręczał we wszystkim i …. pranie, sprzątanie, gotowanie, zakupy. Pracując na dwóch etatach, żeby zapewnić im normalne warunki, nie mógł liczyć na żadna pomoc z ich strony np. odgrzanie obiadu czy podanie zmęczonemu ojcu herbaty (żadnych odruchów) Po prostu bez żadnych skrupułów wykorzystywały sytuacje i ojca , który był ich SŁUŻĄCĄ. Finał dzisiejszego życia z nimi jest taki, że starsza i tak powtarza rok w 1 klasie liceum… drugi rok ma komisa z WF-u nadal wagaruje ( ponad miesiąc nie była w szkole) i robi co chce – czyli nie robi nic - Śpiąca królewna!!. Młodsza natomiast , chce być już starszą i też wagaruje, miała na półrocze 11 jedynek z samego WF-u nie mówiąc o reszcie przedmiotów. To tyle ogólnie o dzieciach męża, teraz mój syn . Jego ojciec zyje ,ale nie utrzymują kontaktów – syn nie chce. Relacje moje syna i męża są super, syn nie wagaruje, uczy się , ma pasje i zainteresowania , pomaga mi w kuchni i w pracach domowych. Podejmując decyzje o ślubie, wydawało misię ,ze jestem w stanie zapanować nad tym, wprowadziłam dyżury sprzątania dla dzieci, ustaliliśmy z mężem, ze dzieci wychowujemy razem i nie ma moje – twoje. Myślałam, ze sytuacja jest opanowana, przedstawiliśmy wszystkim zasady , za wagary brak kieszonkowego, za złe wyniki żadnych wyjazdów. Wszystko wydawało się poukładane, ale nie jest . Syn ma zdrowe podejście do nas jako do rodziców, niestety dziewczyny SA odporne na wszystko, młodsza płaczem wymusza na ojcu pozwolenia na które ja nie mogę się zgodzić bo nie jest tak jak się umawialiśmy, starsza natomiast olewa mnie totalnie i chodzi koło mnie jak koło ściany. Zaczęliśmy się przez nie kłócić z mężem, widzę, ze mąż się miota, z jednej strony wie, ze mam racje, a z drugiej brnie w wychowanie życiowych kalek Po ostatniej kłótni powiedziałam, że podejmujemy decyzje w sprawie swoich dzieci osobno, bo szkoda moich nerwów, one traktują mnie jak powietrze.
:szok:
 
reklama
Witaj Słonko wśród nas .Widze,ż nie masz słodkiego życia,wiem jak to jest.Inaczej kiedy dzieci są małe ale gdy są dorosłe trudniej je okiełznać- wiem z własnego doświadczenia bo mojego partnera dzieci są dorosłe moje praktycznie też.Wiem jak ciężko zmienić układy panujące w domu od lat też się z tym borykałam ale jest mi o tyle prościej,że jego dzieci mieszkaj a osobno
 
Do góry