Mój starszy synek miał operację wodniaczka jąderka jak miał 1,5 roczku, niestety wodniak sie tylko powiększał, a powinien sie wchłaniać, na dzień dzisiejszy nie pamięta operacji, wszystko jest ok.;-)
No i niestety u młodszego jest to samo, byliśmy na konsultacji u chirurga dziecięcego i dosyć ze ma wodniaczka, to jeszcze wędrujące jąderko:-( na dodatek jest tak wysoko, że marne szanse żeby samo zeszło, wokół tego jąderka robi sie przepuklinka:-( Na pytanie jakie są szanse że samo zejdzie odpowiedział mi, że daje 1%....:-(
Trzeba zatem przygotować się psychicznie na ta operację a raczej zabieg, bo to jest prawie bezinwazyjne, ranka zostaje naprawdę niewielka, tyle nacinają, żeby tylko rurkę włożyć.... najgorsze z tego wszystkiego jest narkoza bo małym dzieciom podają narkozę, dlatego ja to operacją nazywam:-(
Trzymam kciuki za wszystkie dzieciaczki!