Hej, jutro czeka mnie kolposkopia.
Lekarz po porodzie (rodzilam przez cc 20czerwca) pobral mi cytologie plynna bez hpv. Wyszły zmiany CIN 1, LSIL - przyczyna prawdopodobnie HPV. Rok wczesniej przed ciaza robilam HPV i cytologie i wyszlo, ze HPV nie ma, cytologia ok. Jakie było moje zdziwinie, że ta cytologia robiona w lipcu wyszła zła…
Większość lekarzy kazało mi powtórzyć cytologie z hpv w przeciągu 12 msc ale ja ze względu na częste infekcje drążyłam temat i poszłam ostatnio do ginekologa, który kazał natychmiast robic kolposkopie. Wysmial mnie, że chce w ogóle ponawiać tą cytologie i pytał się który lekarz nie skierował mnie od razu na kolpo…
No i idzie oszaleć, lekarz u którego prowadziłam ciąże uspokajał mnie, że wykonałam cytologie za wcześnie po ciąży, wenerolog stwierdziła, że ta cytologia mogła taka wyjść przez pozytywną ureaplasme. A jeszcze inny ginekolog, że mogłam mieć tam jakiś stan zapalny bo od razu po tej cytologii po dwóch dniach wyszła mi grzybica pochwy.
Mam taki chaos w głowie, że jak tylko usłyszałam reprymendę od tego ginekologa tydzień temu tak od razu zapisałam się na tą kolposkopie, która właśnie czeka mnie jutro. Oszaleje ze stresu i oczywiście przygotowuje się na najgorsze
Przeraża mnie ewentualna wizja pobierania wycinków i czekanie na wyniki, tak samo jak ewentualne leczenie zmian jeśli jakieś tam są. Dziewczyny chyba potrzebuje dobrego słowa bo jestem na skraju załamania, a ze stresu przed jutrem chce mi się wymiotować.