reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Wrześniowe mamy 2018

Kasia, ja jak Ty od dziecinstwa robilam wszystko, lacznie z praniem i gotowaniem, opieka nad mlodszym rodzenstwem wiec doskonale Cie rozumiem.
Jeszcze jedna rzecz wydaje mi sie bardzo wazna: docenianie i chwalenie. Moze to robisz? Mi tego zawsze brakowalo, a to bardzo zmienia myslenie dziecka o sobie i dodaje poczucia wlasnej wartosci. Warto to cwiczyc. Ja tego nie umiem, nawet jesli doceniam. Nawet jesli to obowiazek i "ma zrobic" to warto pochwalic, docenic, podziekowac.
Ja widze jak to nie dzialalo w mojej rodzinie, a jak dziala w rodzinie mojego meza, mojej siostry, ktora dzieci chwali.

Chwale. Doceniam. Ja tego nie miałam. W życiu nie usłyszałam dobrego słowa... i zawsze dziekuje jak coś zrobią a one mi.
 
reklama
Kasia, ja jak Ty od dziecinstwa robilam wszystko, lacznie z praniem i gotowaniem, opieka nad mlodszym rodzenstwem wiec doskonale Cie rozumiem.
Jeszcze jedna rzecz wydaje mi sie bardzo wazna: docenianie i chwalenie. Moze to robisz? Mi tego zawsze brakowalo, a to bardzo zmienia myslenie dziecka o sobie i dodaje poczucia wlasnej wartosci. Warto to cwiczyc. Ja tego nie umiem, nawet jesli doceniam. Nawet jesli to obowiazek i "ma zrobic" to warto pochwalic, docenic, podziekowac.
Ja widze jak to nie dzialalo w mojej rodzinie, a jak dziala w rodzinie mojego meza, mojej siostry, ktora dzieci chwali.

Chwale. Doceniam. Ja tego nie miałam. W życiu nie usłyszałam dobrego słowa... i zawsze dziekuje jak coś zrobią a one mi.
 
Hej rzadko pisze ale cały czas Was podczytuje. Współczuję tej walki ze starszymi dziećmi bo sama mam w domu hardkor z młodym. Ma dopiero 7 lat i też mu się wszystko na już należy. Normalnie służąca sobie znalazł. I tak walczył że mąż mu komputer zabrał z pokoju na 1 dzień i teraz już jest lepiej bo normalnie rady nie można sobie było dać z kanalia
PS. Do tych dziewczyn od pogody. Czy moglibyście zamówić że 2 dni słońca bo mam pranie naszykowane i nie ma jak wyprać bo kisnie a chłop już nie ma ciuchów do roboty no i fasolka i ogórki mi powyrastaja. :-p

Zamówiłam kilka dla martybuni żeby dach naprawić to korzystaj. Potem tańczę znów na deszcz:p
 
Ostatnia edycja:
Chwale. Doceniam. Ja tego nie miałam. W życiu nie usłyszałam dobrego słowa... i zawsze dziekuje jak coś zrobią a one mi.

Ja tam Twoją córkę trochę rozumiem. Też byłam dzieciakiem co chciało mieć to co inni. I to nie to co te dzieci co mama by chciała, tylko kolczyk w pępku, farbowanie włosów czy wychodzenie późno z domu. Ciagle mnie ciągnęło do starszej młodzieży. I to od nich zgapialam Np buty glany w 5 klasie:)
Jak już pisałam mama trzymała mnie krótko i dla wyższych celów także zle znosiła moje ,,marzenia". Ja przez to się wiecznie wkurzalam i pisałam w pamiętnikach jaki mam marny żywot i ze wszystko robię i nic w zamian a rodzice jeszcze każą sobie służyć :p ten wpis to był hit, jak go po latach przeczytałam :)
 
Moi mogą grać w weekendy na tablecie.
Na 7 urodziny syn dostał.
Do wyładowania baterii, czyli jakieś 3h
Ale w przedszkolu praktykuje się że dzieciaki mają tablety już od 3-4 lat !

Mój nie ma tableta. Ale że mąż gra to i syn. Ale tylko w sobotę 0.5 godz. Jak ostatnio pozwoliłam więcej to pisał sobie na kartce że 3 soboty nie będzie i tak co tydzień skreśla po 1.
Ja że swoim mam dobry kontakt. Tzn mówi mi raczej co w szkole i pyta kiedy będzie mógł tablet czy tel mieć. Ale mówię mu że jak chce gdzieś zadzwonić.. znaczy do taty czy babci to dzwoni z mojego. I tablet tata też mu czasem daje swój w sobotę. I przyjmuje to. On nie taki wymagający, raczej cycus;) od pół roku mi mówił że chce koszulce z cekibami co się obrazek zmienia jak się przekręci, to mu powiedziałem że nie wiem gdzie taka kupić i przyjął to. Ostatnio takie widziałam w h&m to mu powiedziałem że kosztuje tyle co 3 inne i że mogę mu kupić 1. Niech sobie wybierze.. I na imieniny dostał w końcu..
 
A i chwalić też trzeba z głową. Ja np. dziś bardzo doceniłam B. bo bym serio nie dała sobie sama rady i też to mu powiedziałam. Ale czasem przynosi mi np. rysunek taki z siebie zadowolony. Wiem że umie lepiej więc doceniam że sam coś zrobił że w sumie okej ale wiem że umiesz lepiej i się nie postarałeś. A on mi przyznaje racje.
Nie chcę ich jak szwagierka męża że jej córka we wszystkim ma brać udział i za wszystko ją chwali bo dziecku wydaje się że jest we wszystkim co robi zaj...ste nawet jeśli faktycznie tak nie jest. Moi wiedzą że w niektorych dziedzinach są dobrzy a w innych nie i że NIE MUSZĄ być we wszystkim mistrzami ale w tym co lubią mają dawać z siebie maximum.
Chyba słowo klucz, to jest że NIE MUSZĄ być we wszystkim dobrzy. U mnie system pochwal nie istniał wcale. Ale za to system porównań do innych? Jak najbardziej. Nigdy nie ogarnialam matmy. No totalnie ni w chu. Moja najlepsza ocena było 3. I wtedy było zawsze, że X dostała 5, a na dodatek ma wyniki w sporcie, rysunku i pierwsze miejsce w konkursie recytatorskim. Też byś tak mogła. Ale to, że moja najniższa ocena z polskiego, angielskiego, czy historii to -5, to już bez znaczenia. I z racji, że ciągle próbowałam wszystkim dorównać, dogodzic tym, co mnie porównują, to później jak już samodzielne myślenie mi się włączyło, to przestało mi zależeć na czymkolwiek, bo i tak bylam niewystarczająco dobra. I czasami walczę z tym do teraz. Chociaż po tylu latach nauczyłam się kochać i akceptować sama siebie, to jak słyszę jak ktoś swoje dziecko ciągnie w dol, to robi mi się niedobrze ;)
Więc nawet nie wiesz, jakbym chciała żeby ktoś mi mającej 8-9 lat powiedział, że nie muszę być we wszystkim świetna ;)
No i kwestia swojego zdania... Byłam w dużej mierze wychowywana przez dziadków. Na każdy mój logiczny argument byl ich: 'nie pyskuj!'. Ku zasadzie, że dzieci i ryby głosu nie mają. ;) Więc nope! Pozwólcie dzieciakom wyrażać swoje zdanie. I uczcie je od samego początku, że są ludźmi, żyją w wolnym kraju, gdzie ich głos się liczy. Więc GOJ zgadzam się z Tobą mocno. I nawet jak będą Cię doprowadzać swoimi odzywkami do szału, to pamiętaj że to, że mogą coś powiedzieć to tylko i wyłącznie Twoja robota i możesz być z siebie dumna :)
 
No więc jestem już po obchodzie w szpitalu w Gliwicach.
Pani położna sama zaczęła wszystko opowiadać że wręcz nie miałam o co pytać. Bardzo fajna serdeczna , babeczka.

Pierw pokazała porodówkę zaczynając od tego że w pierwszej fazie ciąży każdą mamę dają do wanny , chyba że w planie porodu ma inaczej. Następnie jest badana i podawany jest plan porodu. Położna się z nim zapoznaje i sprawdza na jakim etapie jest ciąża i czy wszystko jest OK.

Dbają o krocze i namawiają do tego by rodzić w pozycji wertykalnej. Łóżka mało co są uzywane. Pokazała na krzesełko do rodzenia, mówiła że mamy często wybierają ta formę porodu. Jest 5 sal. Z każdej jest osobne wyjście na korytarz, po którym się chodzi i czeka na postęp porodu. Kangurowac może tato.
Kontakt skóra do skóry trwa 2 h.
Tata musi mieć swój osobny ubiór na porodówkę. Chyba tyle jak coś mi się przypomni bd pisać.
A i sama mówiła o tym szczepieniu że nie trzeba w szpitalu tylko można później na spokojnie w swojej przychodni zaszczepić dziecko.
 
reklama
Do góry