A ja dzisiaj dostałam z pracy wniosek o świadczenie rehabilitacyjne, bo 182 dni chorobowego mija mi 17 września, podczas gdy termin porodu mam na 22 września, he he. No i muszę się pofatygować do mojego doktorka, żeby mi wypełnił druk ZUS N-9 (ostatnio coś mi tam marudził, że mi się nie opłaca składać tego wniosku, bo mogę wziąć 2 tygodnie przed porodem urlop macierzyński, ale ja nie mam ochoty skracać sobie czasu spędzonego z moim maluszkiem). Pewnie będzie zachwycony :-):-):-). Jak pomyślę, że mam się jeszcze z tymi wszystkimi papierzyskami wybrać do ZUS-u to mnie trafia.
No ale żeby nie było tak sielankowo, to muszę wam napisać, że dzisiaj "załatwiłam" do końca swoje znienawidzone małżeńskie łoże, a raczej madejowe łoże. Wczoraj już nie wyrabiałam, tak mnie wszystko gniotło i cisnęło, że wyniosłam się na materac do dziecięcego pokoju. A dzisiaj, zupełnie niechcący, nazbyt zamaszyście usiadłam na rozłożonym stelażu łóżka, no i się połamał...



Spaw puścił. Pewnie można to zespawać, ale jakoś nie mam ochoty, a zresztą i tak pewnie musiałabym się obyć bez łóżka do soboty. A gdzie mamy spać do tego czasu? Za to marzę o nowym, wygodnym łóżeczku, na którym nareszcie moje brzuszysko i ja się wyśpimy. I już widzę minę teściowej, jak usłyszy, że musimy kupić nowe łóżko, a stary wypoczynek wywalić na zbity .... To ona nam wynalazła ten okropny wypoczynek, oczywiście już używany, i prawie za naszymi plecami za niego zapłaciła z naszych ślubnych pieniędzy; akurat dostaliśmy troszkę kasy na ten cel od siostry teścia ale że nie mogła nam ich osobiście dać to przekazała przez teściową, a ta obiecała nam kupić "świetny, niedrogi komplet wypoczynkowy". No i kupiła od swych znajomych, którzy się wyprowadzali do innego miasta. Na pierwszy rzut oka wyglądał super, czyściutki i zadbany, solidny. Kolor, który idealnie pasował do naszego pokoju. Przestronny. Ale spanie na nim okazało się katorgą, w poprzedniej ciąży przeklinałam każdą noc (i teściową) spędzoną na tym łóżku. Obiecałam sobie, że przed następną ciążą kupimy coś nowego, ale oczywiście zawsze były ważniejsze wydatki. Więc może teraz się po prostu w końcu zdecydujemy na coś nowego. Szkoda, że akurat teraz, kiedy przed nami jeszcze tyle wydatków. Ale może weźmiemy na raty, to ciut lżej będzie. Cóż, zobaczymy.