Hej, mam problem z wypadaniem włosów.
Chciałam założyć swoj temat, Mam nadzieję że wybrałam dobrą kategorię.
Postaram się po kolei opowiedziec po krotce historię moich włosów.
Jestem posiadaczką dlugich, niefarbowanych, średnioporowatych, blond włosów. Wypadaly mi od dziecka, zawsze wszedzie byly moje wlosy, pamiętam że ciotki zwracały na to uwagę kiedy do nich przyjeżdżałam... Wypadaly, ale nie bylo to dla mnie odczuwalne na głowie. Moje włosy byly raz puszyste, raz oklapnięte, bardzo nieprzewidywalne
niesamowicie trudne do stylizacji, wystarczył podmuch świeżego powietrza a po wyprostowaniu juz nie byly proste, a jednocześnie odporne na lokówkę. Kiedy robię kucyka/koka jest "oklapły". Ogólnie wszystko w nich bylo nie tak jal bym chciała - przy twarzy odstają, tam gdzie chce by byla objętość - przylizane.
W międzyczasie dodam ze niestety regularnie uzywam suchego szamponu, i wiem że to działa na moją niekorzyść, spotęgowało to tylko wypadanie, co sama zauważyłam, potwierdził to rowniez lekarz.
Wracając - na dobre zaczęło się w marcu 2020r. Wlosy wypadaly więcej, myślałam ze to chwilowe, ale trwalo parę-paręnaście tygodni. Poszlam do mojego lekarza rodzinnego, stwierdziła że spowodowane jest to stresem, bylam zaskoczona, bo stresow jako takich nie mialam, jedynie ppd koniec 2019r. nie pamiętam zeby mi cos przepisała czy zaleciła do stosowania. Dostalam skierowanie do dermatologa. Dostałam sie tam jakos sierpien/wrzesień. Potwierdziła ze wypadanie wlosow jest skutkiem stresu, przepisala mi jakies specyfiki ktorych nawet nie wykupilam, bo zrobilam maly research, i wywnioskowalam ze nadają sie do
. Pozniej jednak zdecydowalam sie wykupic receptę, jednak jej waznosc wygasła dzien wcześniej, nadal bylam w punkcie wyjscia.
Wlosow bylo mniej, dalo sie zauwazyc ze staly sie sporo ciensze,wypadaly nadal, ale nie bylo to AŻ TAK drastyczne.
Mam w rodzinie trychologa, spotkalismy sie w święta 2020r. To samo - wlosy lecą ze stresu, tlumaczyla ze to nie jest tak ze dzis sie stresuje i one od razu wypadają. Tylko jest przewlekly stres, a włosy lecą dopiero za 3 miesiące. Zalecila mi pic pomarańczowy gelacyt (oczywiscie wykupilam, nie wypilam ani jednej saszetki).
Zaszlam w ciążę pod koniec 2020r. Wlosy byly ok. W sierpniu 2021r. Urodzilam, karmilam 3 miesiące przez ten czas wlosy byly ok. Mysle ze ok. 6miesiecy po porodzie bylo ok (mówiąc ok mam na mysli niezmienne stałe wypadanie włosów w stopniu średnim do ktorego się juz zdążyłam przyzwyczaić i bylo to dla mnie optymalne). Od jakis 3 miesięcy jest koszmar. Boję sie dotknąć moje wlosy, boję sie je czesac. Bo wypadają bez konca. Czesze wlosy na zewnątrz, po czesaniu odkurzam dom. Wlosy wypadają w setkach, moze w tysiącach. Mówię poważnie. Widzę swoją skórę glowy, kucyk jest juz cieniutki. Wlosy stały się dziwne. Inne niz zawsze. Zawsze uwielbialam chodzic w rozpuszczonych wlosach, byly moim atutem. Teraz wygladam jak golum. Nie mogę ich ułożyć, bo jest ich za malo. Wcale ich nie rozpuszczam. Kiedy ich dotykam wydają dźwięk, taki szelest, jakbym dotykała suchego siana. Tak zle jak w tym tygodniu jeszcze nie bylo
stracilam tyle wlosow, ze nad czolem mam prawie łyse.
Pamiętam, ze kiedy spotkalam. Sie z trychologiem mialam babyhairy, i kuzynka mówiła ze spoko, wlosy odrastają. Teraz tych babyhairów nie ma. No az chce się płakać. Za tydzień idę na wesele, i nie wiem co zrobię z wlosami...
Jutro planuję aptekę, mam zamiar kupić olej rycynowy, wcierkę capitavit i zaczynam od dzis pić gelacyt.
Możecie cos polecić? Kosmetyki, badania, jakis zabieg?
Edit :no i w marcu 2022r. Przeszlam covid. Moja mama po covidzie ma ten sam problem.
Chciałam założyć swoj temat, Mam nadzieję że wybrałam dobrą kategorię.
Postaram się po kolei opowiedziec po krotce historię moich włosów.
Jestem posiadaczką dlugich, niefarbowanych, średnioporowatych, blond włosów. Wypadaly mi od dziecka, zawsze wszedzie byly moje wlosy, pamiętam że ciotki zwracały na to uwagę kiedy do nich przyjeżdżałam... Wypadaly, ale nie bylo to dla mnie odczuwalne na głowie. Moje włosy byly raz puszyste, raz oklapnięte, bardzo nieprzewidywalne
W międzyczasie dodam ze niestety regularnie uzywam suchego szamponu, i wiem że to działa na moją niekorzyść, spotęgowało to tylko wypadanie, co sama zauważyłam, potwierdził to rowniez lekarz.
Wracając - na dobre zaczęło się w marcu 2020r. Wlosy wypadaly więcej, myślałam ze to chwilowe, ale trwalo parę-paręnaście tygodni. Poszlam do mojego lekarza rodzinnego, stwierdziła że spowodowane jest to stresem, bylam zaskoczona, bo stresow jako takich nie mialam, jedynie ppd koniec 2019r. nie pamiętam zeby mi cos przepisała czy zaleciła do stosowania. Dostalam skierowanie do dermatologa. Dostałam sie tam jakos sierpien/wrzesień. Potwierdziła ze wypadanie wlosow jest skutkiem stresu, przepisala mi jakies specyfiki ktorych nawet nie wykupilam, bo zrobilam maly research, i wywnioskowalam ze nadają sie do

Wlosow bylo mniej, dalo sie zauwazyc ze staly sie sporo ciensze,wypadaly nadal, ale nie bylo to AŻ TAK drastyczne.
Mam w rodzinie trychologa, spotkalismy sie w święta 2020r. To samo - wlosy lecą ze stresu, tlumaczyla ze to nie jest tak ze dzis sie stresuje i one od razu wypadają. Tylko jest przewlekly stres, a włosy lecą dopiero za 3 miesiące. Zalecila mi pic pomarańczowy gelacyt (oczywiscie wykupilam, nie wypilam ani jednej saszetki).
Zaszlam w ciążę pod koniec 2020r. Wlosy byly ok. W sierpniu 2021r. Urodzilam, karmilam 3 miesiące przez ten czas wlosy byly ok. Mysle ze ok. 6miesiecy po porodzie bylo ok (mówiąc ok mam na mysli niezmienne stałe wypadanie włosów w stopniu średnim do ktorego się juz zdążyłam przyzwyczaić i bylo to dla mnie optymalne). Od jakis 3 miesięcy jest koszmar. Boję sie dotknąć moje wlosy, boję sie je czesac. Bo wypadają bez konca. Czesze wlosy na zewnątrz, po czesaniu odkurzam dom. Wlosy wypadają w setkach, moze w tysiącach. Mówię poważnie. Widzę swoją skórę glowy, kucyk jest juz cieniutki. Wlosy stały się dziwne. Inne niz zawsze. Zawsze uwielbialam chodzic w rozpuszczonych wlosach, byly moim atutem. Teraz wygladam jak golum. Nie mogę ich ułożyć, bo jest ich za malo. Wcale ich nie rozpuszczam. Kiedy ich dotykam wydają dźwięk, taki szelest, jakbym dotykała suchego siana. Tak zle jak w tym tygodniu jeszcze nie bylo
Pamiętam, ze kiedy spotkalam. Sie z trychologiem mialam babyhairy, i kuzynka mówiła ze spoko, wlosy odrastają. Teraz tych babyhairów nie ma. No az chce się płakać. Za tydzień idę na wesele, i nie wiem co zrobię z wlosami...
Jutro planuję aptekę, mam zamiar kupić olej rycynowy, wcierkę capitavit i zaczynam od dzis pić gelacyt.
Możecie cos polecić? Kosmetyki, badania, jakis zabieg?
Edit :no i w marcu 2022r. Przeszlam covid. Moja mama po covidzie ma ten sam problem.
Ostatnia edycja: