Hej,
ja mam mega opóźnienie i chciałabym wrócić do tematów sprzed tygodnia
Moja młoda nie daje mi ostatnio żyć i jak tydzień temu zaczęłam tu pisać to raz walnęła brodą o stół, innym razem głową o krzesło - i mi się odechciało pisać

Teraz może jakimś cudem usiedzi na bajce i da mi chwilkę...
Chciałam wrócić do tematu
pieluch wielorazowych - żałuję że nie spróbowałam przy pierwszym dziecku, teraz mnie zwyczajnie na to nie stać - za duży jednorazowy koszt - a jednorazówki zawsze ktoś może przynieść w prezencie (przy Ninie rodzice często nam tak pomagali), poza tym używaliśmy huggies, a one często były w jakichś przecenach. Myślałam nawet nad kupnem kilku sztuk wielorazówek, bo często zdarzało się, że mała musiała mieć przebieraną pieluchę krótko przed kąpielą i trochę było mi szkoda takiej nie do końca zużytej jednorazówki

Co do
odpieluchowywania, to ja zajęłam się tym teraz w listopadzie - i też jak któraś z Was miałam dziecko uciekające na kilometr na sam widok nocnika (po niemiłej przygodzie sprzed prawie roku z zatwardzeniem - siedziała i płakała na nocniku bez żadnych efektów i od tego czasu źle jej się kojarzył i o wysadzaniu nie było mowy). Ja zdecydowałam się na przekupstwo

. Za siku w nocnik (albo nawet samą chęć siadania - bo zdarzał się płacz że dusi a siku nie leci

) dostawała kawałek ptasiego mleczka - kawałek, bo ma skazę i jej nie wolno, ale je uwielbia, a motywacja na początku musiała być naprawdę duża

. Pod koniec drugiego dnia odpluchowywania zaczęła zapominać o słodkiej nagrodzie - zaczęło jej wystarczać chwalenie, przytulanie no i ta super nagroda jaką jest spuszczenie wody w ubikacji

Myślę że pomógł też "Kajutś. Na nocniczku", którego ubóstwia i którego zaczęłyśmy czytać jakiś czas wcześniej. Tak więc pomimo stosowania jednorazówek nie miałam problemu z oduczeniem, choć zabrałam się za to późno, ale za to w momencie gdy mała umiała już się dość sprawnie z nami porozumiewać, co moim zdaniem też dużo pomogło, no i oczywiście była już świadoma że jej się chce np siusiu. W wakacje lała pod siebie wielkie kałuże

(ale nie próbowałam wtedy jeszcze nagradzać jej słodkim).
Jeśli chodzi o jedzenie, to mój alergik chyba był uczulony na
słoiczkowe jedzenie!? Niby to był hipp, niby eko... A doszłam do etapu, że oprócz wysypki miała wręcz plamy na ciele! Dlatego w wieku około 7-8 miesięcy postanowiłam odstawić wszystko - przez 2-3 tyg. była na samym mleku (bebilon pepti), a gdy zmiany skórne zeszły na nowo wprowadziłam słoik - dynia z indykiem oraz deserek - chyba morele i... po kilku dniach znów zaczęło się coś dziać z jej skórą! Znów odstawiłam wszystko, a po kilku dniach zaczęłam sama gotować - od tego czasu już nigdy nie pojawiły się u niej te dziwne plamy! A po kilku miesiącach nie było już mowy o powrocie do słoiczkowego jedzenia, bo jej przestało smakować
Gdzieś też któraś z Was wspominała o podawaniu małym dzieciom nierozdrobionego jedzenia, czyl tzw BLW. Ja dość szybko zaczęłam się na to napalać i podawałam tak ziemniaki, brokuły, marchewkę. Jak miała te 8 miesięcy to już nieźle śmigała z takim jedzeniem i drugiego malucha też zamierzam szybko do tego przyzwyczajać, bo koleżanka długo dawała papki, a potem się martwiła, bo jak chciała przejść na normalne jedzenie to mały jej się strasznie krztusił...
Co do
otulaczka motherhood, to niedawno oglądałam go w sklepie i miałam mieszane uczucia... Bo to taka kolorowa szmatka za duże pieniądze... chyba wolałabym zawinąć w zwykłą pieluchę... tak więc najpierw miałam kupować, a teraz poczekam jak już mały będzie na świecie - jak będzie miał kolki a rożek będzie za ciepły, to może się skuszę, a tak to nie.
Skusiłam się za to na
kojec do spania motherhood. Pisałam kiedyś, że o nim myślę mając nadzieję że przydałby się też do karmienia, bo Nina uwielba poduchy i mogłaby mi wyrywać taką zwykłą, a teraz okazuje się że uwielbia ten kojec i ciągle się w nim bawi

Tak więc tego problemu nie rozwiązałam, ale za to łatwiej mi się ułożyć do snu

Nie wiem czy jest aż tak niezbędny, ale miałam zachciankę żeby go mieć i mam
Gratuluję wszystkim udanych łowów w lumpikach, sama czasem coś przytargam, ale mam dostać ciuszki od męża kuzynki, więc narazie za duźo nie kupuję. Okazało się też że do 6 miesiąca mam też sporo neutralnych po Ninie, dopiero później worki zaczęły się zapełniać wszelkimi odcieniami różu
