Jak czytam te wszystkie pierdy prolife, a nie sorry probirth, to aż mnie skręca. Wydaje mi się, że jestem osobą która toleruje zdania odmienne, ale to jest jakieś nieporozumienie.
Mam wrażenie, że w Polsce nie tylko jest ujemna wiedza na temat edukacji seksualnej, ale także podstawowa wiedza z biologii - baa nawet z przyrody!
Bóg tak chciał, genetyka to ściema, każdy ma prawo żyć nawet jeśli nie żyje. Kij z rodzicami, którzy na początku ciąży dowiadują się, że ich dziecko jest śmiertelnie chore, ale noś ciąże! A na każde pytanie o „dzidziusia” uśmiechaj się a w środku płoń z rozpaczy. Na każde pytanie o łóżeczko czy wózek odpowiadaj ze spokojem „nie nie ja wybieram trumnę”. LUDZIE!
Dla każdej osoby która dokonuje wyboru aborcja jest traumą - tak traumą a nie przyjemnością! Kiedy to w końcu zrozumiecie? Kto z uśmiechem na ustach przyjmuje wiadomość o tym, że dziecko jest chore? O SUPER USUNĘ! ZAWSZE O TYM MARZYŁAM. Taka wiadomość i taka decyzja wymaga ogromnej siły a daje tak samo wiele cierpienia jak poronienie. Zdziwione? Punkt widzenia zawsze zależy od punktu siedzenia. To nie jest przyjemność, to nie jest hobby. Ale mimo wszystko ulga.
Ulga bo skracamy cierpienie zarówno dziecka jak i rodziców. Bo cierpi już tylko serce.
Bezczaszkowce - Łe odrośnie!
Bezmózgowie - przeszczepimy!
Narządy na wierzchu- wsadzi się do środka!
Bez kończyn- doszyjemy!
Trisomie- nasz bóg wyleczy! Może.
Zdajecie sobie sprawę, że taka donoszona ciąża z wadliwym płodem, który „przeżyje” w cierpieniu minutę, godzinę, dzień, albo tydzień zabiera miejsce m.in. wcześniakom które mają szanse na długie i życie w zdrowiu? Zdajecie sobie sprawę, że to nie jest za życiem tylko za agonią?
Inną kwestią jest też to, że państwo polskie nie potrafi zadbać o żyjących zarówno chorych jak i zdrowych. Ba, (rząd) poza samym sobą nie potrafi zadbać o nikogo. A nie sorka, jeszcze dbamy o fanatyków wiary. Bo z wiarą jako wiarą to już nie ma nic wspólnego.
Chwała wszystkim rodzicom, którzy decydują się poświecić swoje życie choremu dziecku, naprawdę chwała. Ale to nie zmienia faktu, że nikt nie ma prawa zmuszać innych do tego samego. Ja to ja, ty to ty.
Jestem tolerancyjna, szanuje odmienne zdanie, poglądy ALE w zamian wymagam szacunku, albo chociaż dyskusji na poziomie z wymianą racjonalnych argumentów. Póki z waszych ust pada tylko morderstwo, bóg bogiem bogu i brak wiedzy podstawowej z anatomii/ biologii człowieka.