reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Zbuntowani mlodociani:))))

DZIULKA78

uzalezniona od BB
Dołączył(a)
26 Kwiecień 2010
Postów
5 641
Miasto
FR
postanowilam zalozyc ten watek poniewaz wiele z nas juz to dotyczy.... chodzi oczywiscie o bunt dwulatka, symptomy, rekacje, wasze zachowanie i porady na to jak sobie poradzic w danych sytuacjach ze zbuntowanym niedlugo juz dwulatkiem. ja uLeane zauwazylam ze "dorosla" od jakeigos czasu -tak od miesiaca. pokazuje mi i mowi " bébé" jak cos chce SAMA zrobic, np dzisiaj jak sie kapala to zabierala gabke i mowia "bébé" i sie myla. od paru dni widze ze jak czegos nie chce jej dac to dokad nie uargumentuje ze np nie dam ciasteczka bo juz nie ma, to reaguje nerwami i od razu lzy na koncu nosa, tudziez darcie do kompletu. ja staram sie tlumaczyc glizdusi ze np o 19h nie jemy juz ciasteczek bo bedzie kolacja. albo po prostu ze juz nie ma i jej pokazuje puste dlonie. u niani np odwala cyrk przed jedzeniem ze chce dudusia, niania mowi ze teraz jemy i nie bedzie dudsia, to jest ryk. u nas w domu dudusia chowamy z 15 minut przed jedzeniem i jak Leane go szuka to mowimy ze dudus poszedl do pracy, albo ze poszedl jesc do restauracji lub wymyslamy inne glupoty. u nas akurat cyrku nei odwala i wtym przypadku sie " godzi" z sytuacja. a dudus "wraca" z restauracji/pracy/sklepu po kapieli:)))))
 
reklama
Dziulka moja to już paru miesięcy się buntuje, tyle że teraz stanowczo mówi "nie". Mama nie śpiewaj, mama nie pomagaj, mama nie ruszaj. Jak się jej zabierze coś niepowołanego to histeria na maxa, poza tym też potrafi urządzić histerię z "niczego" gdy jej coś dolega, gdy jest zmęczona, niewyspana. Rzucanie po podłodze, rzucanie przedmiotami które znajdują się w jej ręce też przerabiam.
 
U nas kubus troche sie przestawil po ostatniej chorobie jak mu czegos nie dam a akurat tego sobie szanowny pan zarzyczyl zaczyna plakac wnieboglosy biegnie obrazony do drugiego pokju i kladzie sie na dywanie po chwili wraca i znowu pokazuje ze mam mu dac wiec znowu mowie ze nie wolno wiec sie obraza ale ja mysle ze to nie zaden bunt tylko moja wina bo jak byl chory taki nieprzytomny gdy nic go nieobchodzilo co sue dzieje wokol i gdy jakims cudem chcial moj portfel to ja z tej radisci ze dziecko cos chce dalam mu pozwolilam rozwalic aby tylko sprawic mu orzyjemnosc chcesz tel prosze chcesz to ok teraz musze to odpokutowac ale tydzien normalnosci i bedzie ok:-)
 
Dziulka - to Leane to grzeczniutka jest :-)

Kania - u nas identycznie. Mały siębuntuje w zasadzie odkąd skończył 8 miesięcy i coś mi się wydaje, że u niego to nie taki etap rozwoju tylko kwestia charakterku ;-) Histerie są na porządku dziennym i tak jak piszesz - nie tylko jak coś jest nie po jego myśli, ale też jak jest zmęczony albo mu zęby dokuczają. Staramy się go wychowywać już, wie co to nie wolno, ale nie bardzo się do tego dostosowuje. W każdym bądź razie walczymy i jesteśmy konsekwentni na tyle ile się da. Bo jak teraz mu się popuści brakiem tej konsekwencji to nie wiem co to potem będzie:no:

Wioli - trzymam kciuki za to żeby wszystko wróciło do normy.
 
no to u nas od ok 3 miesięcy jest ewidentnie tak, że jak Agusia nie dostanie czego chce albo ja nie zrobię tego co sobie zażyczy to jest przeogromna histeria i potrafi się na podłodze położyć i drzeć jakby ją ze skóry obdzierali. ostatnio jak nie pozwalam jej np dostać się do laptopa to z nerw zaczyna krzyczeć i uderzać dłońmi w biurko. ja się pocieszam tym, że ona się wykrzyczy i jest ok bo gorzej by było gdyby taka histeria trwała cały dzień. na spacerze tak samo już jak ucieka i biorę ją za rękę albo nie idziemy tak gdzie ona chce to potrafi z płaczem zacząć się wyginać, kłaść czy siadać na chodniku. ogólnie ona często w ciągu dnia robi takie akcje ale szybko też jej mija oczywiście pod warunkiem, że nie wdaję się w dyskusję. generalnie powiem że nie wolno ona się wypłacz a jak się uspokoi to wtedy tłumaczę, że nie wolno i próbuję wyjaśnić dlaczego. oczywiście nie na długo moje tłumaczenia i za jakiś czas jest to samo no ale trudno. krzyczeć nie zamierzam bo wiem jak na mnie krzyk zawsze odwrotnie działał, a póki co metoda na przeczekanie i potem wytlumaczenie działa i przy tym zamierzam zostać. u mnie w domu za byle co był krzyk i ani to nie działało ani dobrze nie wspominam. zakładam, że na szacunek trzeba zapracować a nie wymusić go krzykiem.
 
Mamaagusi u Nas na spacerach nie jest najgorzej jeśli chodzi o spacerowanie na nogach, bo teraz jest obraza majestatu na wózek i jak do wózka chcę ją wsadzić to po prostu masakra co wyprawia. Nie i już....i nic nie pomaga, chyba że się zmęczy chodzeniem to wtedy wsiądzie. Więc spacer wygląda tak, że idziemy ja, Ona i maż prowadzący wózek. Jeśli chodzi o komputer to jak widzi że ja coś chcę skorzystać to jest obok mnie w sekundzie i przyciska mi, bylebym nie siedziała a jak jej już coś włączę to albo siedzi zaczarowana albo tańczy i woła "jeszcze raz" po kilku piosenkach mówię, na razie tyle i wyłączam ale całkiem. Też się staram nie reagować na histerię ale czasami płacze tak że się aż krztusi to wtedy reaguję, choć czasami mam wrażenie że to celowe działanie z jej strony bo widzi, że reaguję na jej histeryczny płacz. Staram się tłumaczyć, że nie wolno, że tego nie bo to jest niebezpieczne ale Ona jeszcze takiego pojęcia o tym nie ma. Co do telefonów to bawi się moim, męża ale jak upuści celowo to jej zabieram i nie daję. Jak się na mnie zamachnie z rączką, albo mnie kopnie to jej mówię stanowczo, choć czasami z podniesionym głosem że nie wolno, że to boli, że nikogo nie wolno bić, żeby przeprosiła, co robi - mówi przepraszam i się przytula (więc doskonale wie że źle zrobiła).
 
Hehe, widzę że nie tylko ja się tak męczę z moim osiołkiem upartym ;-) Aż mi się lepiej zrobiło :-)
Ja to zauważyłam, że u nas bardzo liczy się konsekwencja. Jak czegoś nie wolno to nie można nawet jeden jedyny raz popuścić, bo inaczej kaplica. Są przedmioty, które mały czasem dostawał, a teraz są zakazane (nie było od początku konsekwencji) no i jak się mu tego nie chce dać to histerie na maxa. A są przedmioty, których nigdy nie dostawał do łapek, np. mój telefon. I jak go czasem gdzieś zwinie ze stołu to jak mu zabieram to się buntuje oczywiście i jest obrażony, ale histerii NIGDY nie ma. No i teraz zaczęliśmy robić tak, że jak coś zakazanego robi to jest 1 ostrzeżenie i przy kolejnej próbie egzekwowanie - nie ma zmiłuj. Czyli np. Przemek siedzi przy stole i wstaje nogami na krześle. Mówię mu, że nie wolno i ma usiąść bo go zsadzę na podłogę. Mały siada, za chwilę znowu wstaje. Mówię mu ponownie, że nie wolno i zsadzam go na podłogę. Mały w ryk od razu. No i ja mu wtedy tłumaczę "Mówiłam Ci że nie wolno wstawać, bo mama zsadzi na podłogę, a Ty wstałeś więc Cię zsadziłam". No i tak wkoło i mam wrażenie, że to trochę działa. Za którymś razem jak powiem, że nie wolno, bo go zsadzę/wyprowadzę/zabiorę coś, to spojrzy się na mnie i się uspokaja.
 
ja zauwazylam ze u nas duzo daje konsekwencja, nieuleganie dziecku tzn jesli od poczatku na cos mowimy NIE to za 5 minut to NIE nie przemieni sie w TAK. u mojej szwagierki niestety tak jest i za to teraz juz zaczynaja placic bo dzieciaki niespelna 4 letni i 6 latek potrafia bic matke po twarzy jak odmowi np chipsow przed obiadem.... slow brak....

a na spacerze to mloda 5 min jedzie w wozku a potem paluszek kieruje w strone chdnika i wola " tam!!!" ze chce chodzic. a dzisiaj akurat zawolala "tam" i powiedzialam ze za 5 minutek jak dojdziemy do placu zabaw. mloda sie uspokoila, jak zobaczyla plac zabaw to dopiero wtedy pisk radochy i juz na calego " tam!".
 
reklama
widze że niezłe charakterki z naszych maluszków są :-)

mamaagusi masz racje - krzyk nic nie zdziała a jeszcze może pogorszyć sprawe. Poza tym pokazujemy wtedy - mama jest zła to krzyczy więc ja tez moge krzyczeć.

nice super właśnie tak nalezy postepować - ostrzeżenie (bo dziecko zawsze musi miec szanse poprawy) i jak sie nie posłucha to kara (dostosowana do wieku). U nas kara jest to że nie ma kontaktu z nami, szczególnie ze mną bo zawsze jak jej sie czegoś zabroni to od razu mi sie gramoli na kolana.

tak sobie czytam i czytam i teraz widze że nie jest Iś aż takim buntownikiem jak myślałam. Iś jest uparciuchem i też ma tak, że jak czegoś chce a nie może dostać to zaczyna płakać, ale ona wtedy tylko płacze, to nawet nie jest krzyk, ja jej mówie że nie wolno/nie dostanie (zero tłumaczeń) wtedy od razu próbuje wdrapać się na kolana i woła zapłakana "ukochaj ukochaj" wezmę ja ona sie wtuli i wtedy jak jest spokojniejsza to próbuje jej przetłumaczyć dlaczego mama powiedziała nie. Ew jak sie Iś na mnie zdenerwuje to idzie do taty z tym "ukochaj" :-D oczywiście nie odpuści tak łatwo ale ja też uparta jestem i jak powiem nie to jest nie i już ;-) i wtedy robie podobnie jak nice -jesli powiem nie ona sie wtuli, powiem dlaczego nie i ona załapie to wszystko jest ok. Ale jak po tym znów sięga/robi coś czego jej nie wolno to już nie ma przytulenia i ocywiście nie ma upragnionego przedmiotu/czynności.

spacerki mamy spokojne, Iś co prawda lubi chodzić sama, ale jak jest w miejscu gdzie jest więcej ludzi to zawsze trzyma sie paluszka. Nie oddala sie też za daleko, raz zrobiła tak, ze mnie nie słuchała pociekła daleko i nie chciała wrócić więc powiedziałam "mama idzie pa pa" odwróciłam sie i zaczęłam odchodzić, więc od razu do mnie wystraszona podleciała. I akurat na nią to podziałało bo teraz wystarczy że powiem "pa pa" i ona już jest przy mnie. Ale wiem że ta metoda nie na każde dzieciątko działa.
 
Do góry