reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Zbuntowani mlodociani:))))

a ja przezywam koszmar. Idzie gdzie chce a jak nie pozwalam to się kładzie na środku ulicy. Wszystkich zaczepia, pyskuje i upomina. Jak jej mówie a ide a ty sobie zostań sama to ona mówi i robi papa, odwraca się i idzie w swoim kierunku. Na moje jedno ostrzeżenie est porok wykrzyczanych słów a na koniec jeszcze grozi mi pacem mówiać głosno nununu. Dziś jak wracałysm ze sklepu kawałek dalej 3 chłopaków darło się Legia a ona kładła paluszek na ustach i mówiła im Ciiii.
 
reklama
ALICJA - ja się staram być konsekwentna ale też nie zawsze się to udaje. No i też niestety na mojego uparciucha nie działa to jakoś mocno. Tzn on wie że nie wolno i czasem sam jak coś robi zakazanego to sobie pod nosem mówi "nio! nio! nio!" (wtedy od razu wiem że coś broi ;) ) ale i tak to robi. Nieraz to ostrzeżenie działa, innym razem nic sobie z tego nie robi. To chyba zależy od tego jak bardzo mu na danej rzeczy zależy. Jak strasznie czegoś chce to walczy do upadłego. No ale widzę jakieś postępy, więc może za jakiś czas przyniesie to efekt :-)
A z tym 'papa' to niestety na Przemka nie działa :no: Jak zaczynam od niego odchodzić to on sobie nic z tego nie robi. A ostatnio to w ogóle mnie rozwalił, bo weszłam już do klatki w bloku, a on był jeszcze na zewnątrz i bawił się drzwiami wejściowymi. No i już miałam dość tego stania i mówię mu, że mama już sobie idzie do domu, a Przemek w tym momencie odpalił do mnie 'pa pa', pomachał rączką, zamknął drzwi do klatki (on stał na zewnątrz, a ja w środku) i sobie iść zaczął na dwór...:eek:
 
Nice to podajmy sobie ręke

No ja mam nadzieję, że jakoś po majówce sobie podamy, razem z Roxi :-)

Dopiero teraz widzę Twój wcześniejszy post. No to nieciekawie masz. U mnie też jak nie chce iść to się zapiera, a jak go za rękę chcę pociągnąćto mi się kładzie na chodniku. No i jak go wtedy biorę na ręce to się drze i wierzga nogami. Dlatego teraz to ja już tylko z wózkiem chodzę, bo nie mam zdrowia na takie akcje. Już raz go niosłam kilometr, drącego się, wierzgającego i wyrywającego się ,pchając do tego wózek z Alą i miałam ochotę pod ziemię się zapaść. To nie na moje nerwy i kręgosłup.
Laurka to jest szefowa i tyle ;-) Przemek taki przebojowy nie jest i nie zaczepia ludzi, on tylko uparty jak osiołek.
 
a jak krzyknę to jest spkój, jedyne to działa, A ten bunt to jest etapowy, przechodziłam to z młodą tylko jak ona miała dwa lata. Wcześniej też mówiła nunu i cii do wszystkich, szczególnie pijaków. Na szczęście nie uciekała, ale za to szał przodem i wszędzie pierwsza i groziła wszystkim, że ktoś ją wyprzedził. Teraz tak nie ma, czeka na mnie i na ulicy patrzy na samochody, nie uspakaja ludzi i nie grozi, za to ma już inne zachowania buntownicze. Arek za to jak nie po jego myśli to się obraża i idzie sobie i też histeryzuje, ale do czasu, jak widzi, że nie reaguje to po jakimś czasie ustępuje, potrafię go tak z pół godziny przetrzymać jak ma atak i wiem, że chce coś wymusić. Jak już widzę, że może sobie krzywdę zrobić to go biorę i uspakajam. No ale mój na spacerze uciekał i to musiałam wszystko zostawiać i gnać, ale ostatnio moje odwracanie się i zostawianie go pomaga i wraca. Też mi macha na pożegnanie i idzie w swoją stronę, ale jak widzi, że ja nie wracam po jakimś czasie to biegnie do mnie, tylko robimy tak w bezpiecznym miejscu, z dala od samochodów. Gdzie indziej go łapię i w wózek i niech ryczy co mi inni jak się gapią.
Każde dziecko jest inne i dłużej próbuje z rodzicem walczyć kto silniejszy, Olka szybko odpuszcza, a Arek potrafi wyć do godziny z przerwami jak na swoim postawić chce.
 
Oliwia na spacerach raczej nie ucieka, ale wyrywa mi rękę. Przy ulicy to reaguję i mówię jej że nie wolno bo samochody jeżdżą. Na moje "papa" reaguje ale na jak długo to nie wiem. Teraz jest wymuszanie wszystkiego płaczem. Dziś od samego rana były już dwa ataki histerii...
 
KANIA moja wlasnei tez probuje plakac albo udawac ze bedzie plakac i czeka az ulegniemy. najgorzej jest z tym jej przytulanka dudusiem. przed jedzeniem go chowamy a dzisiaj stwierdzilismy ze z jakiej racji?? kladziemy na wersalce na oparciu zeby go widziala jak je, i ona go chce i wola ciagle " dudu dudu", a my ciagle mowimy ze dudus patrzy jak je i ja pilnuje, i ze go przytuli jak poje sobie. w poludnie bylo ok, a wieczorem placz i koniec. jednak dudusia nei dostala i jeszcze pogrozilam jej palcem ze ma przestac tak sie zachowywac bo tak nieladnie. rozryczala sie na dobre ale dudusia nie dostala nadal. dopiero jak juz przestala calkiem i rpzestala o niego wolac to dalismy nak oniec jedzenia. widze tylko ze egzamin cierpliwosci z naszej strony sie zaczal.... nie mozemy ulegac kaprysom i nie pozwolic zeby dzieci nami "rzadzily".
 
Dziulka moja taka cwana, że jak jej coś nie pasuje, jest histeria o coś czego nie dostanie to automatycznie zmienia temat - "aaaa, smoczek i do spania" po czym 15 minut potłucze się w łóżeczku ze smoczkiem wstanie, powie - nie chce spać, oddaje smoczka i zaczyna się bawić.
 
U Nas też jest już bunt dwulatka chyba:confused2: jak czegoś nie chce mu dać to jest jeden wielki ryk,szarpie mnie,piszczy czasem tupie albo jak mu każe się iśc kapać a On np sobie wymyślił jeszcze zabawe to się kładzie na podloge i nie pójdzie nawet czasem mnie poprostu uderzy :eek:Naprawdę czasami trudno opanowac taka histerię :baffled: Ale muszę dodac że obcych ludzi się wstydzi więc nie zaczepia innych jedynie to czasem dzieci.
 
Ostatnia edycja:
reklama
cieszę się, że powstał ten wątek! u nas bunt prawie 2.latka w pełni :eek: i to nie tylko w domu ale i na dworze. Ogólnie rzecz biorąc wszystko jest na "NIE" i próba zmiany decyzji mojej "księżniczki" kończy się atakiem szału z waleniem głową, rzutem na podłogę/ chodnik, krzykiem/piskiem i drapaniem włącznie. Ostatnio jak próbowałam zabrać Alicję z placu zabaw to dostałam z główki tak, że do tej pory mam śliwę :no:
tak więc łączę się w bólu ze wszystkimi przezywającymi to samo co ja :szok: to chyba kiedyś minie, prawda?
 
Do góry