Czesc cioteczki, widze ze wszystkie teraz walczycie z tym samym, u nas ogolnie ok, mala ma katar i dwa dni temu sie tak zachlysnela, ze wezwalam pogotowie niestety... przezylam chwile grozy, ktorych nikomu nie zycze, nauczylam sie ze nie mozna tak panikowac i zawsze trzeba zachowac zimna krew. O 7 rano obudzily mnie odglosy jakby mala sie dusila, zlapalam ja, zobaczylam ze ma mleko ulane wokol ust i w nosku, miala katar biedna i sie pewnie we snie ulanym zachlysnela... podnioslam ja w gore na bok, odkaszlelo jej sie, ale poplynely lezki, oczki napuchnely i zrbily sie czerwone powieki, a mala zaczela sie strasznie slinic, wygladalo jakby bable szly jej z ust. Pomyslalam ze ma atak jakiejs alergii i sie przestraszylam ze sie dzieje cos zlego. Przyjechali lekarze 3 min. po moim tel., ale mala sie zaraz uspokoila, tak sie im przygladala, a oni sie smieli ze to oczywiste ze jej sie podobaja, w koncu to byli mezczyzni. Zbadali mala, osluchali, a po chwili ona jakby nigdy nic zaczela ssac cycusia. Odczekali az skonczy i pojechali. Okazalo sie ze to bylo zwykle zachlysniecie, jakie moze sie nam doroslym zdarzyc. Ale uswiadomilo mi jak strasznie ja kocham, jak czlowiek moze spanikowac. Wczoraj caly dzien ja obserwowalam, boje sie ze to sie powtorzy, ale spac musze przeciez... jestem czujna i na kazdy szmer wstaje z lozka. Mam nadzieje ze to minie...