A mi się wydaje, że duże znaczenie ma także humorek dziecka. Na ostatniej szczepionce mały był śpiący, marudny, już na samym wejściu nie podobało mu się (położenie na wadze, mierzenie a nawet dotyk Pana doktora). Przy szczepieniu zapłakał. Na przedostatnim szczepieniu (którego tak się bałam, po maść znieczulającą jeździłam o 22 w nocy, której nie użyłam) Oliwierek miał gilgotki, kiedy go lekarz badał, a szczepionki nawet nie zauważył.
Pneumokoki...tak się właśnie zastanawiam nad tym szczepieniem (jestem zdania jak najmniej szczepień) ale sama nie wiem. Od neurolog z Centrum Zdrowia Dziecka dowiedziałam się, że w naszych rejonach dzieci lepiej zaszczepić na meningokoki niż pneumokoki. Nie rozwijała tematu, muszę poszperać.