reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Żłobek - czy to normalne?

natiii89

Zaciekawiona BB
Dołączył(a)
15 Czerwiec 2022
Postów
32
Cześć dziewczyny, nie mam pojęcia, co robić i nie mam nawet kogo zapytać o radę. Mam nadzieję, że znajdę tu mamy, których dzieci chodzą do żłobka i będą mogły mi coś doradzić. Otóż, mam niespełna 2-letniego syna. Od 2 miesięcy chodzi do żłobka (z dwoma przerwami po tydzień każda). Najpierw oczywiście była adaptacja - młody chodził z tatą i był zadowolony, bawił się, pokazywał wszystko tacie itd. Potem zaczął zostawać w żłobku sam, no i zaczął się problem...

Za każdym razem dziecko płacze rano przy ubieraniu, nie chce umyć zębów, nie ma mowy o założeniu butów. W aucie trochę się uspokaja, ale potem znowu płacze. Gdy go przekazujemy ciociom płacze, krzyczy "nie, nie, nie" i woła nas. Jesteśmy cierpliwi ale stanowczy, tłumaczymy i zapewniamy, że przyjedziemy po niego po obiadku. I tak za każdym razem. Nie przedłużamy pożegnań, przekazujemy go, żegamy się i tyle. Młody płacze jak przekazuję go właścicielce złobka, ale jednocześnie wyciąga do niej rączki i z własnej woli do niej idzie. Podobno bardzo szybko się potem uspokaja i płacze tylko czasami jak go najdzie. Ale na zdjęciach widzę, że większość czasu jest bardzo smutny. Mąż po kilku wizytach na adaptacji mówił, że panie nie poświęcają dzieciom uwagi pojedynczo, raczej jakieś szybkie wspólne zabawy byle zrobić zdjęcia rodzicom i tyle. Było sadzenie kwiatków - kazde dziecko miało usiasc na chwile przy doniczce, włożyć kwiatek do zdjęcia i koniec zabawy.

To niejedyny nasz problem z tym żłobkiem. Ciocie oddając dziecko po południu od razu zamykają drzwi i wręcz uciekają. Nie ma możliwości o nic je zapytać. Jak pytam, jak było dzisiaj, to są zdziwione i mówią, że jadł. Albo inne pierdoły typu "super chłopczyk". Nie ma możliwości uzyskania jakichś rzetelnych informacji o samopoczuciu dziecka, o tym jak spał, jakie ma relacje z innymi dziećmi. One po prostu uciekają. Widzę też że inni rodzice odbierają dzieci i o nic nie pytają. Czy to normalne? Czy tak działają wszystkie żłobki? Jak to wygląda u was? Bo przyznam, że zastanawiamy się z mężem nad zmianą. Ostatnio dziecko wróciło z gorączką (żadnej info nie dostałam żeby coś sie działo), a innego dnia z reakcją alergiczną na języku, więc najprawdopodobniej dostał miód, na który jest uczulony (a przypominałam przed śniadaniem o tym uczuleniu). Możecie mi coś doradzić? Bo kolejna adaptacja w nowym żłobku mnie przeraża, ale z drugiej strony w tym nie jest najciekawiej... A może to ja mam jakieś za duże wymagania? Dodam, że to żłobek prywatny.
 
reklama
A może mój syn nie jest jeszcze gotowy na żłobek? I stąd ten płacz przy pożegnaniu i smutek.
 
Ostatnia edycja:
Dobrego żłobka trzeba się naszukac. Tutaj zasada prywatne = lepsze absolutnie nie obowiązuje. Niejednokrotnie placówki publiczne/samorządowe są lepiej wyposażone a paniom zapewnia się lepsze warunki niż w prywatnych, gdzie wlasciciel patrzy tylko na zysk. Ja chcialam przepisac do prywatnego, ale jak zobaczylam, ze wszędzie catering odgrzewany w mikrofalowce, zero własnego ogrodu, a dzieci mają do dyspozycji tylko jedno pomieszczenie, to podziękowałam. Polecam poszukać na forach, ale serio miejsca w dobrych zlobkach to towar mocno deficytowy, wiec na bank trzeba bedzie wpisac sie na listę oczekujących. Jednakże też na pewno ciężko będzie żeby pani poświęcała każdemu dziecku czas 1 na 1, więc jeżeli dziecko tego potrzebuje, to szukaj żłobka z małymi grupami. Generalnie to niedobrze, że dziecko płacze idąc do żłobka, ale też nie jakiej niespotykane. Jako rodzic powinnaś ocenić, czy to kwestia adaptacji czy Twoje dziecko po prostu nie jest gotowe na żłobek i może powinno być z opiekunką.
 
My najpierw byliśmy w żłobku prywatnym. Codziennie przy odbieraniu dziecka dostawałam kartkę gdzie było zaznaczone czego syn ile zjadł, czy zrobił kupkę, czy miał dobry humor, czy był grzeczny, czy coś trzeba donieść itd. Plus w drzwiach opiekunki zawsze siliły się, żeby o każdym dziecku coś rodzicom powiedzieć. Mega fokus na komunikację z rodzicami. Syn chodził tam chętnie, nie było problemów. Potem się przeprowadziliśmy i w nowym miejscu udało nam się dostać do żłobka publicznego. Początkowo byłam załamana, bo informacji od opiekunek nie było żadnej. Nawet na adaptacji, gdy byłam tam kilka godzin, ani trochę się nie wysiliły żeby się przede mną jakoś specjalnie starać. Robiły swoje i nie omieszkały przewracać oczami jak coś było nie po ich myśli. Postanowiłam zaczekać, bo jednak aspekt finansowy był tu ważnym kryterium. I mimo, że przy odbieraniu dziecka, tak jak u Ciebie, panie wręcz uciekały, to zaczęłam zauważać różnicę w zachowaniu dziecka. O niebo bardziej entuzjastycznie tam chodzi. Budzi się rano i krzyczy, że jedzie do dzieci. Jak jest weekend to marudzi, że chce do dzieci. A przede wszystkim bardzo się rozwinął. Jednego dnia przychodzi i zaczyna liczyć do 5. Innego dnia liczy po angielsku. Kolejnego śpiewa piosenkę po włosku. Zawsze wychodzi z tamtąd mega rozradowany. I tak sobie myślę, że chyba nie może mu się dziać tam krzywda nie? Co z tego, że opiekunki mają rodziców w głębokim poważaniu. Tu nie muszą się im podlizywać. Ważne, że świetnie zajmują się moim dzieckiem. Także to tak gdybyś zakładała, że prywatny żłobek zawsze będzie lepszy od publicznego.
2 miesiące to jeszcze nie tak długo. Może warto dać mu jeszcze chwilę. Nam, w pierwszym żłobku, mimo że syn szybko przestał płakać przy odprowadzaniu, dopiero z 4 miesiące od adaptacji pani powiedziała, że „już” widać że synek się w pełni zaaklimatyzował. Bo do tej pory był nieco jeszcze wycofany, czasem smutny. Teraz już sie w końcu rozkręcił.
Także nie ignoruj swojej intuicji, ale może jeszcze daj mu chwilę.
 
Moja córka chodzi już rok. Ma dwa lata. Od początku chętnie idzie i zawsze wraca z uśmiechem ze aż miło popatrzeć. W trakcie dnia opiekunki wypełniaj dzień dzieciom. Codziennie jest jakiś dzień. Dzień żyrafy, dzień słońca itp i wymyślają wtedy jakieś zabawy czy prace. Jak są prace plastyczne go każde dziecko siedzi w krzesełku i robi indywidualnie prace i na koniec są zdjęcia dla rodziców. Są tez prace grupowe wtedy zwykle po 5 osób podchodzi i robi coś przy tej pracy, potem kolejne 5 itp, na koniec zdjęcie.
Często tez szukają inspiracji kreatywnych zabaw. Utopione zabawki z galaretce, piasku pobudzające sensoryke. Nie mogę narzekać.
Na koniec dnia przy odbiorze same mówią mi co się działo, co robili, czy spała, czy jadła, czy był jakiś problem. Moje dziecko samo idzie z chęcią do swojej grupy, często nawet nie robi Pappa tylko biegnie się bawić :)
 
Jako osoba pracująca już 4 lata w złobku wiem,że są dzieciaczki,które mają problem z samym przekazaniem,a wchodząc na sale uśmiech od ucha do ucha i w ciagu dnia jest okej,nie wiem czym to jest spowodowane,jedynie dziwi mnie fakt nie rozmawiania z rodzicami,uważam ze "współpraca" rodzica i z opiekunki jest kluczowe,jednak troche dziecko tego czasu tam spędza i my zawsze znajdujemy chwile na wymiane spostrzeżeń ;)
 
Cześć dziewczyny, nie mam pojęcia, co robić i nie mam nawet kogo zapytać o radę. Mam nadzieję, że znajdę tu mamy, których dzieci chodzą do żłobka i będą mogły mi coś doradzić. Otóż, mam niespełna 2-letniego syna. Od 2 miesięcy chodzi do żłobka (z dwoma przerwami po tydzień każda). Najpierw oczywiście była adaptacja - młody chodził z tatą i był zadowolony, bawił się, pokazywał wszystko tacie itd. Potem zaczął zostawać w żłobku sam, no i zaczął się problem...

Za każdym razem dziecko płacze rano przy ubieraniu, nie chce umyć zębów, nie ma mowy o założeniu butów. W aucie trochę się uspokaja, ale potem znowu płacze. Gdy go przekazujemy ciociom płacze, krzyczy "nie, nie, nie" i woła nas. Jesteśmy cierpliwi ale stanowczy, tłumaczymy i zapewniamy, że przyjedziemy po niego po obiadku. I tak za każdym razem. Nie przedłużamy pożegnań, przekazujemy go, żegamy się i tyle. Młody płacze jak przekazuję go właścicielce złobka, ale jednocześnie wyciąga do niej rączki i z własnej woli do niej idzie. Podobno bardzo szybko się potem uspokaja i płacze tylko czasami jak go najdzie. Ale na zdjęciach widzę, że większość czasu jest bardzo smutny. Mąż po kilku wizytach na adaptacji mówił, że panie nie poświęcają dzieciom uwagi pojedynczo, raczej jakieś szybkie wspólne zabawy byle zrobić zdjęcia rodzicom i tyle. Było sadzenie kwiatków - kazde dziecko miało usiasc na chwile przy doniczce, włożyć kwiatek do zdjęcia i koniec zabawy.

To niejedyny nasz problem z tym żłobkiem. Ciocie oddając dziecko po południu od razu zamykają drzwi i wręcz uciekają. Nie ma możliwości o nic je zapytać. Jak pytam, jak było dzisiaj, to są zdziwione i mówią, że jadł. Albo inne pierdoły typu "super chłopczyk". Nie ma możliwości uzyskania jakichś rzetelnych informacji o samopoczuciu dziecka, o tym jak spał, jakie ma relacje z innymi dziećmi. One po prostu uciekają. Widzę też że inni rodzice odbierają dzieci i o nic nie pytają. Czy to normalne? Czy tak działają wszystkie żłobki? Jak to wygląda u was? Bo przyznam, że zastanawiamy się z mężem nad zmianą. Ostatnio dziecko wróciło z gorączką (żadnej info nie dostałam żeby coś sie działo), a innego dnia z reakcją alergiczną na języku, więc najprawdopodobniej dostał miód, na który jest uczulony (a przypominałam przed śniadaniem o tym uczuleniu). Możecie mi coś doradzić? Bo kolejna adaptacja w nowym żłobku mnie przeraża, ale z drugiej strony w tym nie jest najciekawiej... A może to ja mam jakieś za duże wymagania? Dodam, że to żłobek prywatny.
Adaptacja to zawsze skomplikowany i długo trwający proces, który trzeba przejść, pomimo, że łatwo nie jest. Taki 2latek już więcej rozumie niż roczniaczek, który udzie do żłobka, może też stąd tyle emocji u niego. Natomiast zastanawia mnie fakt, że nie da się w ogóle zamienić kilku zdań z paniami na temat zachowania dziecka w żłobku czy jadło, spało, jak się bawiło... a już podawanie miodu zwłaszcza jak jest alergikiem jest karygodne. Powrót dziecka z gorączką tymbardziej jest niebezpieczną sytuacją, powinni do Was zadzwonić i poinformować, żeby wcześniej odebrać synka, bo przeciez syropu p/goraczkowego nie moga podac. Porozmawiałabym na Twoim miejscu z Dyrektorem/Kierownikiem żłobka o tych sytuacjach i jeśli po tej interwencji to nie przyniesie skutku a przede wszystkim synek się do tego miejsca i ludzi nie przekona to rozglądałabym się wtedy za inną placówką.
 
reklama
Do góry