reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Zwierzaki

Uwielbiam patrzeć na Wasze wszytskie puplie są kochane ja choruje na mopsiki ale powoli i tego się dorobie:-)
 
reklama
I ja mam ślicznego kocurka, ale niestety musiałam go zostawić u mamy :-( Ciężko nam było na początku, naprawde za mną tęsknił, teraz też się wtula pół godziny jak przyjadę a do nikogo więcej nie chce :-) teraz mam tylko rybkę, ale jakaś nie fotogeniczna :-p A kotka zdjęcie zrobione ze zdjęcia więc też jakos dziwnie wyszło...
 
Moja bestia zrobiła wczoraj demolkę podczas naszej nieobecności. Obczaiła drogę jak wskoczyć na blat w kuchni i urządziła sobie wyżerkę. Zjadła paczkę ciastek, kapustę w sosie po gołąbkach, chałwę i co ciekawe mnóstwo orzechów laskowych w łupinkach. Rozgryzała sobie i wyjadała ze środka - pieprzona wiewióra!:wściekła/y: Bałaganu narobiła! Kiedyś tak się nie zachowywała. Normalnie się szło do pracy a ona zostawała. A teraz się przyzwyczaiła że siedzę w domu i nawet jak ide do sklepu to potrafi wyć na oknie!
 
Maja - zostawiłam kotka jak wyjeżdzałam z domu pracować do innego miasta, więc nie mogłam za bardzo wziaść do wynajmowanego pokoju :baffled: no a pozniej wyjechalam jeszcze dalej i jeszcze dalej i tak zostala kicia z mama. Ja to bym chciała mieć kocurka ale małż nie chce :baffled: więc się zdecydujemy na pieska a pozniej kiedyś na kotka, jak bedzie wieksze mieszkanko :-)
 
Kachurku coś w tym jest. Bo moja też rozrabia jak wychodzę. Jak już buty zakładam i mówię, że zostaje. To awantura na całego. Biega, krzyczy na mnie. Potem ucieka na klatkę. Jak wracamy zwykle zastajemy ją w miejscu gdzie jej normalnie nie wolno:no: Ale robi w tedy takie minki, że ja wymiękam:tak:
Jak to powiedziała pani weterynarz (psia okulistka) "macie szczęście, że nie macie rottwailera" tak ją kochamy, że nie potrafimy na nią nakrzyczeć. Bo jak tylko głos podniesiemy ona robi smutne oczka i...... po nas:-D
Iwonko koci śliczność:tak:
 
Zastanawiam się czy będziecie swoje bestie smarować preparatami na kleszcze? Bo ja mam poważne wątpliwości co do tych preparatów. A to po tym jak poroniłam pierwszą ciążę co dokładnie nastąpiło po tym jak wysmarowałam psa preparatem przeciwkleszczowym. Otóż wtedy wdrożyłam śledztwo na temat tych preparatów i na stronach anglojęzycznych znalazłam artykuły które ostrzegają przeciw takim preparatom.
Otóż są to pestycydyi działające neurotoksycznie, czyli hamujące przewodnictwo nerwowe. Wchłaniają się one do krwi zwierzęcia i następnie są wydalane poprzez gruczoły łojowe. Działanie na kleszcze występuje przez 1 miesiąc a na pchły przez 3 miesiące.. Czyli zwierze wydziela ten pestycyd przez około 3 miesiące. Przy zwierzętach domowych jest to problem bo przecież się głaszcze psa, przytula, no u mnie jeszcze włazi na kanapy. A skóra niemowlęcia jest cieniutka i układ nerwowy cały czas sie rozwija a taki pestycyd łatwiej przenika niż u psa.
Są to środki stosowane stosunkowo od niedawna więc zwierzęta domowe i ich właściciele testują działanie na sobie i nie są znane odległe skutki stosowania takich środków.
Ja w każdym razie nie zamierzam ich stosować. Trzeba będzie bestię obierać z kleszczy. A np. wczoraj w lesie jak pobiegła w krzaki za patykiem to wróciła z 4 kleszczami na nosie, które T.szybciutko strząsnał. No trzeba będzie po spacerkach dokładnie psa oglądać.
 
Kachurku a to mnie zaskoczylas tą wiedzą nawet do glowy by mi to nie przyszlo by w necie poszperac o powiklaniach takich...szok.. no chyba nie da sie tego zastosowac na pieksach...bo tak jak mowisz... je sie glaszcze laza wszedzie wskakuja na lozko i nie upilnujesz tego...q zaden sposob...trzeba bedzie chyba sobie odpuscic te odkleszczanie i orzadnie psa ogladnac ....
 
Dziewczyny z pieskami, proszę o radę!

W drugiej połowie lipca mąż jedzie na szkolenie do Poznania a ja z dziećmi do mamy (dom z ogródkiem i staryyy piesio mamusiny) na 2 tygodnie.
I zastanawiam się czy nie wziąć Bandziora ze sobą. Bo z jednej strony tam się wybiega porządnie w ogródeczku, ale to przecież dość drastyczna zmiana lokum i na dłuższy czas, potem znowu będzie musiał się przyzwyczajać do małego mieszkanka w bloku.
A z drugiej mamy tu w Gdyni rodzinkę która mogłaby mieć klucze i go karmić i wyprowadzać... Ale na pewno czułby się samotny.
Czy miałyście kiedyś podobną sytuację i jak sobie z takim wyjazdem Wasze psiaczki poradziły?
 
reklama
Do góry