reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

żywe srebro

maks olo uważaj z tym tv - ja jako dziecko zrzuciłam takowy prawie na mojego młodszego brata - cudem się przekulał - ale za to rodzice kupili nam kolorowy:) (wcześniej był czarno-biały - mama opowiada, że kiedy sprzątała resztki my wysmarowaliśmy całą kuchnię jagodami do wysokości 1,4:) a moja mama jest cudowna, mądra i uważam, że świetnie nas wychowała:) a tez jej się zdarzało)
 
reklama
to odnosnie wychowania napisze Wam o mojej przygodzie z "nie wolno wchodzic na stół". powtarzałam to w kołoko i jak o ścianę, później ściągałam ze stołu itp tez niewiele dało. pewnego pieknego dnia wpadła mi w rece gaceta o wychowaniu dzieci wg typu temperamentu. moj synek jest sangwinikiem i było napisane: "sanginik nie rozumie zakazów i krzyków, mozna go wychowac tylko przez pochwały". no cóz, warto sprobowac.. moje dziecko weszlo na stol, po setnym "Nie wolno wchodzic na stol, na stole trzyma sie jedzenie i raczki, a nie nozki", moje dziecko zeszlo (raczej juz sie znudzilo stolem, ni posluchalo nie:)). kiedy schodzil zaczelam bic brawo i mowie" bardzo ładnie". co na to moje dziecko? wchodzilo na stol i schodzilo w kolko, bo chciało byc chwalone:) pozdrawiam Was dziewczyny jeszcze traz dziekuje:0
 
Nie sądze, żeby Staś rozumiał, że kopnie go prąd w gniazdku. Albo co to znaczy, że na ulicy samochód go przejedzie i nie będzie zył. Rozumiał jak mówiłam "stój", albo "zabieraj łapki od gniazdka". Chyba potem tłumaczyłam dlczego, ale nie rozumiał o co mi chodzi. Teraz pewnie też nie wie co znaczy, że zadławi się kulką, którą ma w buzi, ale, zabiera Zosi małe zabawki i robiąc to udaje, że kaszle.

Zoska tylko patrzy na mnie z usmiechem kiedy mówię, że nie wolno grzebac przy radiu, albo szarpać choinki. I drze się kiedy spod niej ją wyciągam mówiąc, że nie wolno pod nią wchodzić. Może za mało im tłumaczę? Staś dostał pierwszą "karę" jak miał rok. Postawiłam go do kąta na minutę kiedy nie słuchał. Może wtedy uwierzył, że trzeba słuchać mamy?

Chciałabym byc mamą, która nigdy nie krzyczała na swoje dzieci, ale niestety zdarzyło mi sie to więcej niż raz. I może dlatego działa argument - nie rob tego bo sie wścieknę.



 
Ostatnia edycja:
JoAns ja sie z Toba zgadzam - nie zalezy mi zeby moje dziecko bylo grzeczniutkie, na rozkaz robilo to, co chce. A fe! Takie dzieci wyrastaja na osoby nieposiadajace wlasnego zdania i szukajace ciagle pozwolenia albo aprobaty. Sara ma charakterek i chociaz czasem mnie dobija to ciesze sie, ze jest takim dzieckiem a nie grzecznym niesmialkiem. Wiem, ze sa rozne zachowania wlasciwe dla danego etapu dlatego ja Sary nie zamierzam karac za ucieczki czy histerie czy cokolwiek innego. Aczkolwiek jak robi cos nie-halo, to mowie jej ze to mi sie nie podoba, albo to mnie zlosci, bo....W koncu musi sie jakos nauczyc jak zyc w spoleczenstwie, jak nie zrobic krzywdy komus i sobie, ze trzeba szanowac inych i siebie (w tym wlasne zdrowie itepe). Wszystko musi byc dostosowane do rozwoju dziecka, ale uwazam, ze jezeli przez pierwszy rok-dwa dziecko zyje w totalnej beztrosce, to potem ciezej mu sie nauczyc ze zasady sa i beda. Nie dla samych siebie, ale zawsze z jakiegos powodu. No i latwiej nauczyc maluszka chyba konsekwencji..Jak wyleje picie, to daje jej szmatke i mowie ze trza powycierac i ona to robi z usmiechem...Pewnie gdybym poprosila czterolatka, ktory nigdy tego nie robil nie bylby juz tak chetny. A maluch chetnie pomaga w domu na ile moze (podaje pranie, naczynia ze zmywarki, "wyciera" kurze z radoscia). Wracajac do spaceru, bo zdaje sie o to poszlo, to jak idziemy to idziemy tak gdzie Sara chce, niech oglada, sprawdza, biega itp. Ale jak trzeba wrocic do domu to trzeba. A jak jestesmy kolo ulicy to musi trzymac mnie za reke i koniec - pare rzeczy jest taki, ze po prostu musi (tlumacze dlaczego, pokazuje). Jestem za tym zeby je ograniczyc do minimum, ale i tak jest ich sporo...

Magnez oj rozumiem :) Tez sobie mowilam ze ja krzyczec nie bede, bede zawsze fair itp. Zycie weryfikuje :) Pelna idealow bylam, a teraz widze jak ciezko czasem zapanowac nad soba...No, ale ucze sie :)

Maks_Olo wybaczam :p W sumie pewnie masz racje, to Ty znasz najlepiej swoje dzieci i wiesz co rozumieja a co nie. Musisz miec urwanie glowy z taka dwojka, podziwiam :) ja wymiekam przy jednym czasem - i to dziewczynce :)
 
Ostatnia edycja:
beata robię identycznie tak jak Ty - wszystko tłumaczę, opowiadam, pokazuję i co? chłopcy w wieku 1,5 roku nie rozumieli. Młodszy nie rozumie nadal zależności przyczynowo-skutkowych - spadał wiele razy, płakał, tłumaczyłam i nadal wchodzi... choć nie powiem - pampersa po sobie wyrzuca :-D

zauważyłam, że to głównie dziewczynki szybko zaczynają rozumieć i mówić (choć to nie reguła)

Starszy nigdy nie chciał chodzić za rączkę, dopiero od wakacji, kiedy stał się pojętny i bardziej rozumny - chodzi pięknie za rączkę i słucha. Młody nie pójdzie za rączkę, ale nie zamierzam go zmuszać, tylko poczekam, aż sam zrozumie

I nie jest regułą cyt: "Nie sądzę żeby więc taki malec niewiele rozumiał, skoro moje dziecko to robi. Wydaje mi się że to zależy od podejścia rodziców."
Nie! To zależy od dziecka!!! Przekonałam się o tym posiadając dwójkę dzieci i mając porównanie...


Cyt "Poprostu dużo z dzieckiem rozmawiam, dużo pokazuję i tłumaczę i dzięki temu chyba Jula jest jaka jest."


Jak już pisałam - jestem z chłopcami od urodzenia, dzień w dzień, 24godz na dobę, mówię do nich na okrągło - nawet jak byli maluszkami opowiadałam im na ulicy, aż ludzie się dziwnie patrzyli, a to nie zmienia faktu, że w wieku 1,5 roku mało rozumieli i mało mówili...


zgadzam sie z Toba całkowicie . :tak:
Dwa zaobserwowałam jeszcze jedno dzieciaki można jeszcze podzielic na takie co się skupiają na rozoju fizycznym i takie co się skupiaja na mówieniu , poznawaniu .
mÓJ synek był super sprawny ( szybko chodził raczkował itp ) ale mówienie , reagowanie na polecenia itp miał w nosie ) jak już skończyła się faza na skakania , bieganie itp szybko nadrobił i było to jak pisałaś koło 2RZ . Córa jest zupełnie inna , potrafi siedzieć ileś tam czasu bawić się jednym drobiazgiem w miejscu , ogladać go itp , co w tym okresie dla synka było nie do pomyslenia , więc wydaje mi sie że ona szybciej będzie się skupiała na tym co się do niej mówi. Natomiast fozycznie jest o wiele do tyłu ( jak porównam ją do brata ) Szymek w tym okresie super się przemieszczał przy meblach , ona dopiero próbuje stawać . raczkowanie też późno zaczęła .
 
gandzia - hehe - bardzo inteligentny Maluszek ;)

Chciałabym byc mamą, która nigdy nie krzyczała na swoje dzieci, ale niestety zdarzyło mi sie to więcej niż raz. I może dlatego działa argument - nie rob tego bo sie wścieknę.

Też myślałam, że to będzie prostsze, ale niestety czasami tylko mój krzyk hamuje chłopców w swoich zapędach... ;)

charlene też jestem za tym, żeby tłumaczyć, opowiadać, ale też jestem świadoma tego, że jak na razie (u Młodszego) nie przyniesie to skutku... i to, że nie rozumie, że musi iść za rączkę, to nie znaczy, ze wybiega mi na ulicę - po prostu wsadzam go do wózka...
Maksowi od urodzenia ciągle coś opowiadam, tłumaczę, a zrozumiał dopiero w wieku 2,5roku i uważam to za normalne
PS. urwanie głowy zdarza się ;p

aniam - kolejny dowód na to, że dziewczynki różnią się rozwojem od chłopców... :) moi chłopcy są bardzo rozwinięci fizycznie, biegają z prędkością światła, skaczą, robią figurki... Starszy teraz zaczął mówić i śpiewać i bawić ciastoliną, bo poszedł do przedszkola...
 
Ostatnia edycja:
Hmmm... Zosia już raczkuje, Staś był miesiąc starszy kiedy zaczął. Chlapie w wanience jak Staś sie nigdy nie odważył, i próbuje w niej wstawać, czego młody nie robił. A przecież jest tak ruchliwy, że kiedy byłam w ciązy z Zosią czytałam jej Basnie Andersena, w nadziei, że chociaż jedno będzie spokojne, bo słuchało spokojnej lektury. (Stasiowi czytałam Ronję, córkę zbójnika i mam za swoje ;-) )



 
Magnez czytając o tym, że Młoda chlapie, a Staś się nie odważył nasunęło mi się, że często prowodyrem brojenia, chlapania, uciekania, wchodzenia na stół jest Młodszy - w ogóle większy brój z niego :-D

Znam dziewczynki, które broją i szaleją jak chłopcy, ale to wyjątki. Dziewczynki w wieku Maksia są bardziej rozwinięte w mowie, w samodzielnym ubieraniu, jedzeniu i rozumieniu...
 
reklama
[

Znam dziewczynki, które broją i szaleją jak chłopcy, ale to wyjątki. Dziewczynki w wieku Maksia są bardziej rozwinięte w mowie, w samodzielnym ubieraniu, jedzeniu i rozumieniu...

Bo te chłopy to jakieś takie:-D:-D
Tylko co nam po tym że szybciej się rozwijamy , dojrzewamy , jak potem szybciej się starzejemy:-D:-D

Dla mnie metoda na małego urwisa jest jedna , jak najwiecej ruchu , u nas w lato plac zabaw dwa razy dziennie , odkad skończył rok spacery tylko bez wózka ( miało przyjść rodzeństwo to go oduczyłam jeździć z wózku ) , no i basen ( rewelka ) tam się wyszaleje . na szczęscie mieszkamy w domu to całe lato gania sobie gdzie chce
 
Ostatnia edycja:
Do góry