reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Znasz to? Dzień ledwo się zacznie, a Ty już masz na koncie przebieranie w półśnie, mycie części do laktatora i gorączkowe poszukiwania smoczka pod kanapą. Jeśli w tym chaosie marzysz choć o jednej rzeczy, która ułatwi Wam codzienność – weź udział w konkursie i wygraj urządzenia Baby Brezza, które naprawdę robią różnicę! Biorę udział w konkursie
reklama

Lipcowe mamy 2017

A powiedzieć wam coś na przyszłość? Krzyki na porodówce to najprostszy sposób żeby sobie na własne życzenie utrudniać i wydłużać poród. Parcie żeby było maksymalnie efektywne ma być na maksymalnym wdechu jaki się umie zrobić i przeć bezgłośnie. Jak się u nas jakaś dziewczyna darła to po chwili dostawała opiernicz że albo sceny robi albo rodzi bo z krzykiem efektywność parcia tak spada że dziecko ledwo idzie dalej. A ten krzyk absolutnie w niczym nie pomaga ani nie powoduje że jest lżej czy mniej boli. Tylko samemu się sobie utrudnia. Hah no i dziecku też oczywiście przez to.

No jak dziewczyna zamiast rodzić to krzyczy to wtedy to zaczyna przeszkadzać i to nie tylko że położnej ale przede wszystkim dziecku bo zwiększa się niedotlenienie okołoporodowe jak się przedłuża poród [emoji14] i czasem były takie gwiazdy co tak próbowały :p
Tylko czasem ten krzyk jest silniejszy od kobiety , która jest np wykończona 13h porodem i bólami z każdej strony.

Każdy przeżywa wszystko inaczej. Tak też jest z porodem. Ja krzyczałam z niemocy i nie było to artystyczne zagranie opery mydlanej a autentyczny ból i niemoc.



km5sio4pghry649q.png


hchy90bv2jl3015m.png
 
reklama
Morela zgadzam sie nikt tego nie robi specjalnie a jakby jakas polozna albo lekarz mnie opierniczyla to nie wiem co bym zrobila...sama nie wiem co to porod ale wydaje mi sie ze nie raz tez bym.krzyknela i zaklela...

010igov35ye70zfx.png
 
Morela zgadzam sie nikt tego nie robi specjalnie a jakby jakas polozna albo lekarz mnie opierniczyla to nie wiem co bym zrobila...sama nie wiem co to porod ale wydaje mi sie ze nie raz tez bym.krzyknela i zaklela...

010igov35ye70zfx.png
Ja co prawda nie krzyczałam przy skurczach, ale miałam ten komfort w Holandii, że przeklnac po polsku mogłam [emoji3] no i męża prawie bym udusila i ugryzla z bólu [emoji48]
 
@ŻonaGraja, Koleżanki > witajcie!
Właśnie dołączyłam do Waszego grona. Czytam Wasze wpisy postanowiłam podzielić się z Wami swoimi CIĘŻKIMI doświadczeniami związanymi ze swoimi początkami ciąży. A JEST CO CZYTAĆ... Od początku czułam się fatalnie: bóle głowy (podobnie jak u Ciebie @ŻonaGraja ) nie dawały mi żyć. Mało tego > bóle zębów, prawego ucha i ciągłe wymioty wykańczały mnie do tego stopnia, że nie byłam w stanie wstać z łóżka. Momentami totalnie się odwadniałam od niezliczonych wizyt w toalecie > niezależnie od pory dnia i nocy. Ciągle dopadały mnie infekcje. Równolegle odwiedzałam lekarzy, robiłam stosy badań i wymyślano mi coraz to nowsze schorzenia. Od bakterii, która miała wywołać u mnie sepsę, po chorobę Hashimoto , HPV! oraz nadciśnienie już na samym początku ciąży:( Dodam, że zawsze byłam okazem zdrowia. Kondycja fizyczna, świadomość tego , że moje/NASZE zdrowie jest zagrożone i szok związany z nowymi faktami wykańczały mnie nie tylko fizycznie, ale też psychicznie. Miewałam momenty, w których obrażałam się na swój błogosławiony stan (wiem , straszne, ale zupełnie nie tak sobie to wyobrażałam..:()Nie wspomnę o relacji z mężem, która podupadała, i to na samym początku naszego małżeństwa. Wyżywałam się na nim za swoje bolączki:( Pomimo wszelkich dolegliwości zaparłam się i nie chciałam brać żadnych leków/antybiotyków. Wiem, jak mogą wpływać na dziecko. Zaparłam się rękami i nogami.Dziś wchodzimy w 15 tydzień. Bóle głowy mijają, ucho boli mniej po zastosowanych inhalacjach, a wymioty od kilku dni miewam tylko wieczorami. Bakteria zaś zaczęła ustępować, Hashimoto ostatecznie wykluczono wraz z ostatnimi badaniami, HPV muszę natomiast .obserwować po ciąży > stadium początkowe, z którym wierzę, że jestem w stanie wygrać:-). Po dobrych wiadomościach, ciśnienie zaczęło się spadać...W każdym razie, czuję się o niebo lepiej i bardzo ten stan doceniam > pomimo, że trwa dopiero niewiele ponad tydzień. Jestem do tego stopnia szczęśliwa, że postanowiłam podzielić się z Wami tym na forum (chociaż nigdy wcześniej tego nie robiłam). W swojej euforii postanowiłam też zacząć pracować nad sobą. Zaczęłam czytać książki, oglądać filmy związane z ciążą, zapisałam się na warsztaty dla przyszłych mam (btw. może i Wy skorzystacie? Prowadzi je świetna międzynarodowa coach i to w dobrej cenie. Podsyłam Wam link>>>Link do: MĄDRA MAMA - wyjątkowe warsztaty dla przyszłych mam), a przede wszystkim układać na nowo relację z mężem. Po wszystkich swoich doświadczeniach, bardziej niż kiedykolwiek wiem, jak ważna jest ŚWIADOMOŚĆ i NIE PODDAWANIE SIĘ! Mogę nawet powiedzieć, że wyszłam z tego o niebo bogatsza i zmotywowana do działania! Przed nami niełatwe zadania, a ja jestem żywym przykładem na to, że jesteśmy w stanie poradzić sobie ze WSZYSTKIM i zacząć cieszyć się z ciąży! Tak jak ja teraz:-)) Pozdrawiam i ściskam wszystkie przyszłe Mamy:) Agnieszka Emilia W.
.
 
Witam nową mamusie- dużo przeszłas, ale miejmy nadzieję że teraz będzie tylko lepiej. Hashimoto nie jest takie straszne, sama mam tą odmianę choroby tarczycy i nie taki diabeł straszny jak go malują.
Dbaj o siebie i o kruszynke, warto przecierpiec dla tego szczęścia.
 
Witam nową mamusie- dużo przeszłas, ale miejmy nadzieję że teraz będzie tylko lepiej. Hashimoto nie jest takie straszne, sama mam tą odmianę choroby tarczycy i nie taki diabeł straszny jak go malują.
Dbaj o siebie i o kruszynke, warto przecierpiec dla tego szczęścia.
Aniu, dziękuję:-) Wierzę, że przed nami już tylko prosta:-)) W ostatnim czasie zaczęło też częściej świecić słońce i wierzę, że to nie jest przypadek:-) Pozdrawiam! :-) A.
 
Ale wy chyba nie kumacie o jakie sytuacje mi chodzi. Znaczy nie chyba tylko pewno :p Ale ok, myślę że temat nie ma sensu być kontynuowany przynajmniej z mojej strony :) raczej się postaram na przyszłość hamować z pewnymi tekstami żeby kogoś przypadkiem nie urazić :)
 
Ja przy pierwszym porodzie przy próbie Sn miałam czasem ochotę krzyczeć. Wydawałam z siebie różne dziwne dźwięki nawet nie świadomie.
Wydaje mi się, że nie każdy jest tak silny aby radzić sobie z tak ogromnym bólem w ciszy. A przy partych wiadomo, że skupiasz się na dziecku i na poleceniach położnej. No ale jedna położna twierdzi że krzyk utrudnia a druga, że pomaga. Ile kobiet tyle opini :)
 
reklama
Pomóc może pomiędzy parciem :) i na serio to tam koniec z mojej strony, no racja że ja stałam od tej strony od której zdecydowana większość z was nie stała więc mamy różne na pewne rzeczy spojrzenie czy doświadczenie, postaram się nie uprzykrzać już więcej nikomu życia sobą w tych kwestiach :)
 
Do góry