gorligorligor
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 12 Grudzień 2012
- Postów
- 552
hej dziewczyny, ależ duuuużo piszecie...nie nadążam czytać
Kochane, ale tak teraz na poważnie. Słuchajcie, ale czy na serio jest gdzieś udowodnione, że różne metody wspomagaczowe pomagają uzyskać upragnioną płeć? Bo ja jak tak czytam, to co raz bardziej dochodzę do wniosku, że chyba jest tak duża ilość czynników (znanych i nieznanych!), że to i tak w dużej mierze kwestia przypadku, czy raczej "jest, jak ma być".
Kruszynka, jestem z Tobą!!! Nawet nie mogę sobie wyobrazić, co czujesz....wiem, że to może i marne pocieszenie, ale ja myślę, że natura wie jednak lepiej od nas. Podobno każda kobieta jest więcej razy w ciąży, niż o tym wie, tylko ciąże się nie utrzymują (z różnych przyczyn, ale trzeba wierzyć, że "słusznych" z punktu widzenia biologicznego). Ale nie życzę nikomu...moja znajoma straciła dzidzię w 5 miesiącu ciąży, a się starała bardzo długo i nic, i to była miła niespodzianka, a potem takie coś
i trudno tu być mądrym
Dziewczyny, a nie lepiej zatrzymać się na tych naturalnych wspomagaczach? (zioła, żywność, suplementy, testy owulacyjne) Osobiście, to boję się stosować hormony, czy jakieś inne rzeczy, które mogą tak gwałtownie "mieszać" w organizmie. Znaczy, nie zrozumcie mnie źle. Jak ktoś ma problem z zajściem, z utrzymaniem, jest pod skrzydłami mądrego ginekologa, to ja to rozumiem, ale w innym wypadku...tak jak np. tylko chodzi o konkretną płeć...to sama nie wiem, czy to dobre tak ostro i chemicznie? Zaczęłam się zastanawiać, czy aby też więcej poronień nie jest przez to wśród staraczek? Może jednak organizm wie najlepiej i dlatego ta a nie inna płeć? Ja bardzo pragnę dziewczynki, wierzcie mi! wszędzie je widzę, nawet we śnie....tylko co z tego? no bo np. te metody odwirowywania plemniczków samemu, które ktoś tam robił, to już uważam za przesadę...to taka selekcja zalatująca czasami gebelsa.
Kochane, ale tak teraz na poważnie. Słuchajcie, ale czy na serio jest gdzieś udowodnione, że różne metody wspomagaczowe pomagają uzyskać upragnioną płeć? Bo ja jak tak czytam, to co raz bardziej dochodzę do wniosku, że chyba jest tak duża ilość czynników (znanych i nieznanych!), że to i tak w dużej mierze kwestia przypadku, czy raczej "jest, jak ma być".
Kruszynka, jestem z Tobą!!! Nawet nie mogę sobie wyobrazić, co czujesz....wiem, że to może i marne pocieszenie, ale ja myślę, że natura wie jednak lepiej od nas. Podobno każda kobieta jest więcej razy w ciąży, niż o tym wie, tylko ciąże się nie utrzymują (z różnych przyczyn, ale trzeba wierzyć, że "słusznych" z punktu widzenia biologicznego). Ale nie życzę nikomu...moja znajoma straciła dzidzię w 5 miesiącu ciąży, a się starała bardzo długo i nic, i to była miła niespodzianka, a potem takie coś
Dziewczyny, a nie lepiej zatrzymać się na tych naturalnych wspomagaczach? (zioła, żywność, suplementy, testy owulacyjne) Osobiście, to boję się stosować hormony, czy jakieś inne rzeczy, które mogą tak gwałtownie "mieszać" w organizmie. Znaczy, nie zrozumcie mnie źle. Jak ktoś ma problem z zajściem, z utrzymaniem, jest pod skrzydłami mądrego ginekologa, to ja to rozumiem, ale w innym wypadku...tak jak np. tylko chodzi o konkretną płeć...to sama nie wiem, czy to dobre tak ostro i chemicznie? Zaczęłam się zastanawiać, czy aby też więcej poronień nie jest przez to wśród staraczek? Może jednak organizm wie najlepiej i dlatego ta a nie inna płeć? Ja bardzo pragnę dziewczynki, wierzcie mi! wszędzie je widzę, nawet we śnie....tylko co z tego? no bo np. te metody odwirowywania plemniczków samemu, które ktoś tam robił, to już uważam za przesadę...to taka selekcja zalatująca czasami gebelsa.