Aaa no bo widzisz. Matka na dzień dobry poruszyla temat naszego ślubu. Jak zaczęła narzucać nam kogo trzeba zaprosić itp to nie docierało do niej to,że my już ustaliliśmy ile osób zaprosimy itp. Zaraz potem wielkie oburzenie że Marek śmiał wyrazić swoje zdanie na temat toastów. Z racji tego, że imprezę bęzie mała bo tylko na 20 osób małe przyjęcie, i to w zasadzie tylko obiad weswlny, słodkie tort i ewentualnie kolacja, to nie przewiduję chlania zbyt wielkiego chociaż wiadomo alkohol będzie. A matka już że przecież jakto toasty są to wszyacy równo powinni pić itp itd. No a dzisiaj rano dodatkowo mi się oberwało bo śmiałam spędzić dwie godziny na telefonie próbując dodzwonić się do przychodni w której będę miała badania wstępne do nowej pracy. I już wyzywanie mnie od szmat które nie umieją się gośćmi zająć ani własnym dzieckiem. Już ryli młodej glowe pytaniami typu czy ja się nią umiem zajmować i jak czas spędzamy a na do widzenia zalecenie udania się do psychiatry. A wszystko tylko dlatego że wlasne weselne przyjęcie chce urzadzic po swojemu i dlatego że zmieniam pracę i musiałam ogarnąć lekarza.
Aniołek [*] 10.12.2017 8t3d