reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Uciążliwy szwagier

Czy jedynie czekanie na "swoj kat" i chec zaoszczedzenia pieniedzy stoi za tym, ze musicie mieszkac z bratem meza ? Czy brat , gdy zostanie sam, poradzi sobie bez pomocy Twojego meza ? Ja wiem, ze teraz to jest Twoj najmniejszy problem, ale moze maz czuje sie za niego odpowiedzialny i chce sie nim opiekowac , a wspolne mieszkanie wydaje mu sie dobrym sposobem na to. Musisz porozmawiac z mezem i zapytac go wprost , jakie sa jego motywy . Skoro maz pracuje, Ty tez masz swoje pieniadze, to powinno Was byc stac na wynajecie czegos . Ale poki nie wyjasnisz sobie , na spokojnie, z mezem, jego postawy wobec brata, poty nie masz co liczyc na osobne mieszkanie. Jesli maz czuje sie za niego odpowiedzialny, to kazdy prestekst bedzie dobry, by "zostalo jak jest" .
Pizesz, zekochasz meza.
Ale jesli on Cie nie wspiera, jesli nie jestescie - Ty i Wasze dziecko- dla niego najwazniejsi, to jak dlugo ta milosc jeszcze przetrwa ? Kiedy zaczniesz go nienawidzic tak, jak jego brata, obwiniajac go o swoje nerwy, brak wlasnego zycia itd ?
Moim zdaniem powinnas postawic na swoim i zazadac , byscie sie wyprowadzili.
Lepiej nie bedzie , nie masz sie co ludzic. A jak urodzi sie dziecko, bedzie jeszcze gorzej.
Z ta terapia dla par to moze nieglupi pomysl. Tak naprawde to nie wiesz, kiedy sie wyprowadzicie - badz realistka, walcz o siebie, swoja rodzine, swoje dziecko.
minęło tyle czasu i naprawdę wielokrotnie rozmawiałam z mężem o tym. On obwinia się o to że jego brat jest taki nieporadny, ale on też chce się wyprowadzić tylko czeka na okazję uzyskania pracy w innym mieście a póki co tutaj nie chce wynajmować i komuś płacić.
 
reklama
Maz twierdzi, ze to TY jestes chora psychicznie ???
Dziewczyno, uciekaj.
Twoj maz ci poniza, kaze Ci sie wyprowadzic , a Ty mowisz, ze jest "wspanialy" ?
Byc moze, gdy sie wyprowadzisz , przejrzy na oczy.
Jestes teraz mama, odpowiedzialna za swoje dziecko.
Pomysl, czy chcesz, by wychowywalo sie w takiej atmosferze ?
Moze to glupi pomysl, ale skoro na swoja rodzine nie mozesz liczyc, to czy jest mozliwosc, bys Ty zamieszkala z rodzicami meza, poki sprawa mieszkania sie nie wyjasni ? Twoj spokoj jest najwazniejszy - chyba, ze u tesciow tez bys go nie miala ....
 
tylko że ja już pakowałam walizki i to nic nie dało.. ciągle to samo, obiecał że się wyprowadzimy i tak mijał miesiąc, znowu to samo i znowu.. albo że już się nie opłaca. itp.
 
minęło tyle czasu i naprawdę wielokrotnie rozmawiałam z mężem o tym. On obwinia się o to że jego brat jest taki nieporadny, ale on też chce się wyprowadzić tylko czeka na okazję uzyskania pracy w innym mieście a póki co tutaj nie chce wynajmować i komuś płacić.
Ale to "czekanie na okazje" moze trwac lata, to tylko pretekst.
Twoj maz nie ma obowiazku zajmowania sie bratem , moze ewentualnie mu pomoc w zorganizowaniu samodzielnego zycia . Ty, z tego , co piszesz, duzo pomoglas.
Cale zycie macie nianczyc szwagra, rujnujac swoja rodzine ?
 
tylko że ja już pakowałam walizki i to nic nie dało.. ciągle to samo, obiecał że się wyprowadzimy i tak mijał miesiąc, znowu to samo i znowu.. albo że już się nie opłaca. itp.
Skoro "juz sie nie oplaca", to czy podal ci KONKRETNY termin ? Skad mozesz wiedziec, czy to potrwa jeszcze 3 miesiace, rok czy trzy lata ?
 
Maz twierdzi, ze to TY jestes chora psychicznie ???
Dziewczyno, uciekaj.
Twoj maz ci poniza, kaze Ci sie wyprowadzic , a Ty mowisz, ze jest "wspanialy" ?
Byc moze, gdy sie wyprowadzisz , przejrzy na oczy.
Jestes teraz mama, odpowiedzialna za swoje dziecko.
Pomysl, czy chcesz, by wychowywalo sie w takiej atmosferze ?
Moze to glupi pomysl, ale skoro na swoja rodzine nie mozesz liczyc, to czy jest mozliwosc, bys Ty zamieszkala z rodzicami meza, poki sprawa mieszkania sie nie wyjasni ? Twoj spokoj jest najwazniejszy - chyba, ze u tesciow tez bys go nie miala ....
niestety mam też toksyczną teściową, która obrała sobie za mojego męża swój ideał i sprawia jej przyjemność pouczanie mnie i ciągłe pretensje, że nie pracuje tam gdzie kobieta powinna, tylko zajmuje się ,,brudami innych", że preferuję podział obowiązków w małżeństwie. No i oczywiście kwestia że na jej syna trzeba dmuchać i ehh. Nie mam możliwości niestety choć należą do majętnych to mnie uważają za biedaka z wiochy. tak przynajmniej czuję.
 
Ale to "czekanie na okazje" moze trwac lata, to tylko pretekst.
Twoj maz nie ma obowiazku zajmowania sie bratem , moze ewentualnie mu pomoc w zorganizowaniu samodzielnego zycia . Ty, z tego , co piszesz, duzo pomoglas.
Cale zycie macie nianczyc szwagra, rujnujac swoja rodzine ?
mój mąż nie twierdzi że on rujnuje jego rodzinę, tylko ja, bo a jestem chora psychicznie, bo wrzeszcze i nie radzę sobie emocjonalnie. Mój mąż twierdzi że to ja go unieszczęśliwiam, mówiłam mu że jeżeli tak jest to żeby wziął ze mną rozwód i ułożył sobie życie z kimś kto mu odpowiada. Ale potem oczywiście jak emocje opadają to widzi we mnie kobiete swojego życia. Taka chorągiewka.. a szwagier nie zorganizuje sobie sam życia bo spóźnia się do pracy po kilka godzin i tłumaczenie i proszenie nie daje rezultatów. dziwię się że jeszcze go tam trzymają, ale to też takie miejsce gdzie nie ma pracowników więc i takim nie pogardzą.. a zmiana miejsca zamieszkania trwa, trwają rozmowy, egzaminy na przyjęcie do pracy w zupełnie innym miejscu i nie wiem czy to kwestia 2-3 miesięcy, a może być tak że już za miesiąc coś się wyjaśni.
 
mam wrażenie że mój mąż przyzwyczaił się do życia z osobą zaburzoną i nie robi mu to różnicy czy on się myje czy nie, czy śpi całe dnie. Jest jak jest i w zasadzie to zwala na chorobę. Nie wiem dla mnie to obca sytuacja, nie miałam do czynienia tak blisko z czymś takim, ale wiem jedno nikomu nie życzę dzielenia życia z takim człowiekiem. I do tego z toksycznymi rodzicami. Fakt że na odległość bo mieszkamy w zupełnie innych miastach, ale mimo wszystko.. Dziękuję za zainteresowanie moim problemem i poświęcenie czasu, to dużo dla mnie znaczy bo raczej nikt mi go nigdy nie poświęcał więc jak najbardziej doceniam takie rzeczy. Nigdzie nie mogłam znaleźć takich wątków, więc nie często chyba się zdarza taka sytuacja. nasze rodziny to dwa różne światy a na propozycję odcięcia się od nich mój mąż nie bardzo sobie to wyobraża - matki mają dużą siłę przyciągania, szczególnie te toksyczne. Ja mam nadzieje, że zaraz to sie wyjaśni, choć już sama mówiłam że chce rozwodu. Obwiniam za nasze konflikty szwagra ale on ma komitet obronny i każdy z jego rodziny uważa że problem leży po mojej stronie bo nie potrafię się zaklimatyzować i powinnam się cieszyć że mam gdzie mieszkać. (tak mi szwagier ciągle mówi, z resztą chce żebym się wyprowadziła jak mi sie co nie podoba) i jedyne co mi sie nasuwa to to że trafiłam z deszczu pod rynnę, nie mam wzoru normalnej rodziny i własnie trafiłam na kolejną toksyczną a mój mąż problemu nie widzi, ale boje się odejść, przyznaje się że się boję. Tym bardziej w ciąży..
 
@Burzliwa szukasz usprawiedliwien, by nie podjac decyzji jakakolwiek mialaby byc. Jak ja nie umialam sie dogadac z mezem to nie pakowalam walizek na jego oczach tylko wyjechalam. Czasem facetem trzeba wstrzasnac. A ty jestes matka i powinnas walczyc o dziecko. Nawet jesli na ten czas jedynym miejscem bylby dom samotnej matki. Nie zycze ci oczywiscie tego, ale jesli niedajboze stracisz to dziecko, to zwiazek moze byc juz nie do odratowania. A wiem co mowie, bo stracilam dwoje dzieci i wiem jak strata boli i niszczy. My na szczescie doszlismy do porozumienia, ale to wiele przegadanych dni i nocy. Sluchalismy sie, bo nam na sobie naprawde zalezalo. A tesciowa mocno miedzy nami stala, mimo ze mieszkalismy na swoim. Jednak m wybral. Teraz mamy z mama calkiem niezly kontakt, ale co przeszlismy to nasze. Milosc to sila, ktora ma budowac, a nie niszczyc. Zycze ci powodzenia i dobrych wyborow

Napisane na HUAWEI CUN-L21 w aplikacji Forum BabyBoom
 
reklama
Czy jedynie czekanie na "swoj kat" i chec zaoszczedzenia pieniedzy stoi za tym, ze musicie mieszkac z bratem meza ? Czy brat , gdy zostanie sam, poradzi sobie bez pomocy Twojego meza ? Ja wiem, ze teraz to jest Twoj najmniejszy problem, ale moze maz czuje sie za niego odpowiedzialny i chce sie nim opiekowac , a wspolne mieszkanie wydaje mu sie dobrym sposobem na to. Musisz porozmawiac z mezem i zapytac go wprost , jakie sa jego motywy . Skoro maz pracuje, Ty tez masz swoje pieniadze, to powinno Was byc stac na wynajecie czegos . Ale poki nie wyjasnisz sobie , na spokojnie, z mezem, jego postawy wobec brata, poty nie masz co liczyc na osobne mieszkanie. Jesli maz czuje sie za niego odpowiedzialny, to kazdy prestekst bedzie dobry, by "zostalo jak jest" .
Pizesz, zekochasz meza.
Ale jesli on Cie nie wspiera, jesli nie jestescie - Ty i Wasze dziecko- dla niego najwazniejsi, to jak dlugo ta milosc jeszcze przetrwa ? Kiedy zaczniesz go nienawidzic tak, jak jego brata, obwiniajac go o swoje nerwy, brak wlasnego zycia itd ?
Moim zdaniem powinnas postawic na swoim i zazadac , byscie sie wyprowadzili.
Lepiej nie bedzie , nie masz sie co ludzic. A jak urodzi sie dziecko, bedzie jeszcze gorzej.
Z ta terapia dla par to moze nieglupi pomysl. Tak naprawde to nie wiesz, kiedy sie wyprowadzicie - badz realistka, walcz o siebie, swoja rodzine, swoje dziecko.

niestety już obwiniam męża za to że pozwolił na ciągłę bombardowanie dziecka nerwami i moim płaczem. Za to że nie mamy prywatności małżeńskiej (od samego początku, bo zaraz po ślubie wprowadził się szwagier, a jesteśmy ze sobą prawie 6 lat) no i o to że wybrał pieniądze, a nie moje zdrowie psychiczne i dziecko. No więc podczas takich klótni mój luby zawija ogon i go nie ma.. a ja jeszcze bardziej w płacz i takie własnie koło..
 
Do góry