reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Uciążliwy szwagier

@Burzliwa wydaje mi się, że na początek ty potrzebujesz pomocy psychologicznej, żeby poradzić sobie, ze swoimi emocjami, inaczej faktycznie będzie ci zbyt trudno. Ewidentnie cała wasza trójka znalazła się w impasie, ale ty jesteś w sytuacji, kiedy powinnaś zadbać o siebie, jednak nie zrobisz tego bez wsparcia z zewnątrz.

Twój szwagier (nie wiem jak bardzo jest zaburzony, bo znam osoby wysoko funkcyjne z Zespołem Aspargera) nie będzie się zmieniał. Twój mąż z twojego opisu wygląda, że jest nieszczęśliwy i chce uciec od problemów. Ma chorego brata i rozchwianą psychicznie żonę, dla wielu mężczyzn już same wahania hormonalne u ciężarnych stają się bardzo stresującą sytuacją. Tworzycie zamknięty trójkąt, w którym kryzys się pogłębia.

Jeśli chcesz zmiany musisz zacząć od siebie. Uważam, że sytuacja, w której się znalazłaś jest na tyle zawikłana, że powinnaś skorzystać z pomocy psychologicznej. Kogoś, kto nie tylko pozwoli ci zdiagnozować problem, ale przede wszystkim da ci narzędzia , dzięki którym będziesz w lepszym stanie psychicznym. Jeśli ty zaczniesz lepiej funkcjonować, wtedy łatwiej będzie ci porozumieć się z mężem i ułożyć wasze życie tak, jak tego chcecie.

Tak jak pisze @Asteraki warto, żebyście nauczyli się ze sobą konstruktywnie rozmawiać, ale żeby to zrobić obie strony muszą się czuć bezpieczne. W tej chwili prawdopodobnie każde z was naciska odpowiednie guziki, które powodują eskalację, nerwy, poczucie poniżenia i odrzucenia, warto się tego przeuczyć. Pytanie, czy masz do kogo się zwrócić. Istnieje też bezpłatna pomoc psychologiczna. Na forum dziewczyny dadzą Ci wsparcie, bo są świetne, ty jednak oprócz wsparcia potrzebujesz również konkretnej wiedzy, która ci pozwoli spokojniej przeżyć ciążę. W razie czego napisz do mnie na pw.
 
reklama
@Burzliwa wydaje mi się, że na początek ty potrzebujesz pomocy psychologicznej, żeby poradzić sobie, ze swoimi emocjami, inaczej faktycznie będzie ci zbyt trudno. Ewidentnie cała wasza trójka znalazła się w impasie, ale ty jesteś w sytuacji, kiedy powinnaś zadbać o siebie, jednak nie zrobisz tego bez wsparcia z zewnątrz.

Twój szwagier (nie wiem jak bardzo jest zaburzony, bo znam osoby wysoko funkcyjne z Zespołem Aspargera) nie będzie się zmieniał. Twój mąż z twojego opisu wygląda, że jest nieszczęśliwy i chce uciec od problemów. Ma chorego brata i rozchwianą psychicznie żonę, dla wielu mężczyzn już same wahania hormonalne u ciężarnych stają się bardzo stresującą sytuacją. Tworzycie zamknięty trójkąt, w którym kryzys się pogłębia.

Jeśli chcesz zmiany musisz zacząć od siebie. Uważam, że sytuacja, w której się znalazłaś jest na tyle zawikłana, że powinnaś skorzystać z pomocy psychologicznej. Kogoś, kto nie tylko pozwoli ci zdiagnozować problem, ale przede wszystkim da ci narzędzia , dzięki którym będziesz w lepszym stanie psychicznym. Jeśli ty zaczniesz lepiej funkcjonować, wtedy łatwiej będzie ci porozumieć się z mężem i ułożyć wasze życie tak, jak tego chcecie.

Tak jak pisze @Asteraki warto, żebyście nauczyli się ze sobą konstruktywnie rozmawiać, ale żeby to zrobić obie strony muszą się czuć bezpieczne. W tej chwili prawdopodobnie każde z was naciska odpowiednie guziki, które powodują eskalację, nerwy, poczucie poniżenia i odrzucenia, warto się tego przeuczyć. Pytanie, czy masz do kogo się zwrócić. Istnieje też bezpłatna pomoc psychologiczna. Na forum dziewczyny dadzą Ci wsparcie, bo są świetne, ty jednak oprócz wsparcia potrzebujesz również konkretnej wiedzy, która ci pozwoli spokojniej przeżyć ciążę. W razie czego napisz do mnie na pw.

problem jest tylko w tym, że często próbuję wyjaśnić pewne rzeczy, to nie jest tak że ciągle krzyczę, krzyczę gdy nie mam już żadnych możliwości. Spokojne rozmowy też są, ale mój mąż ze mną nie rozmawia, jedynie wysłucha co mam do powiedzenia albo potrafi powiedzieć ,,skończ już pier****" Na samą myśl o naszych problemach, jego już nie ma. Piszę do niego listy, żeby nie krzyczeć, podsyłam mu artykuły o ciąży (zeby zainteresował się trochę tym tematem) i chodzę do psychologa raz w tygodniu. Ale na rezultaty u psychologa wiadomo, trzeba czekać nigdy nie wiadomo ile i czy w ogóle będzie jakiś rezultat. Ja wiem o tym że potrzebuje pomocy, dlatego jej szukam, ale jestem po prostu sama, on mnie zostawia i jedzie do rodziców a ja nawet nie mam się do kogo odezwać. Nie mam nikogo..Zostaje sama z niewyśnionym problemem i bez szans na rozmowę. Bo jego matka do mnie dzwoni i mówi ,, widzisz? zastanów się, on przyjechał do nas" mąż nawet nie odbiera ode mnie, a teściowej to na rękę, a ja po prostu się załamuję bo chciałabym żeby poświęcił mi czas na rozmowę, tylko go nigdy nie ma w domu. Wiecznie w ucieczce, ale tak zawsze było teraz tylko dłużej go nie ma w domu a jak coś jest nie tak to jedzie do rodziców. Najgorsze, że on nigdy mi nie powiedział na czym mu zależy. Z czym się zmaga, chodzę pytam, ale już nie naciskam bo wiem że on nie chce. Z całego serca się staram, nawet kiedy powinnam leżeć chodzę, robię zakupy, gotuję, sprzątam, piorę on nic nie musi robić w domu, a jak raz nie ma obiadu to potrafi generalizować że ja nie gotuje w ogóle. Na prawdę źle się czuję, po zabiegu miałam silne skurcze po kłótniach, on był przy tym. Chciałam jechać do szpitala, bo na prawdę się wystraszyłam,ale on to bagatelizował. Tak przebiegały kolejne dni w wielkich bólach dla mnie i kłótniach, które się nakładały na siebie. skurcze mam co jakiś czas i okropne bóle serca, a on zamiast przy mnie być to gdzięś w oddali.. chciałabym rozmawiać, ale straciłam bezpieczeństwo jak tylko wprowadził się szwagier. Takich kłótni nigdy nie mieliśmy, najgorsze że dziecko jest tym obciążone. I zamiast się wspierać w tak trudnych chwilach jak czekanie na wyniki badań naszego dziecka to oddala się ode mnie a ja co raz bardziej się załamuje. Boje się tylko, że jak pojawi się nasz syn na świecie to będzie to samo, tylko już nie będę zostawać sama a z dzieckiem.
I faktycznie nie spodziewałam się, że będzie mi trochę lepiej jak podziele się z tym w innymi. Krytyka i słowa wsparcia mogą być budujace. Bo trudno być czasem obiektywnym w stosunku do siebie. Czasmai nawet się nie widzimy, chociaż ja już walczę od klilku lat z moją agresją i wiem że jest lepiej, teraz tylko więcej płaczę więc i męża więcej nie ma. Dużo razem przeszliśmy ale pojawienie się szwagra wywołało w nas jakąś lawinę, może zaszłości. obaw o dzidzie i powstał kryzys, z którym nie koniecznie umiemy sobie poradzić. A ja nie wiem jak dotrzeć do męża. Próbowałam spokojnie, ale ma mi za złe że nie akceptuje jego rodziny. Dodam tylko, że do mojej on nie jeździ ostatnio był moze jakieś 2 lata temu, naśmiewa się z mojego brata, że jest narcyzem itp. rodzice patologiczni. Jego rodzina tylko jest ok.. przecież to nie sprawiedliwe, rodziny się nie wybiera i wiem że moja dużo krzywdy mi zrobiła, ale to nie powód by tak postępować. Ja zagryzałam zęby i jeździłam do jego rodziny, tak samo że musze z nią mieszkać. Chciałabym żeby to docenił. Zerwał kontakty z moją rodziną a ja jego muszę znosić. Przepraszam, że tak się rozpisuje, ale faktycznie temat rzeka.. i tak dziękuję za słowa otuchy, nie zdziwię się jak już któraś będzie miała dość czytania tego wszystiego. ;] ale pomogłyście :)
 
@Burzliwa Jeżeli on ucieka, jego rodzina cię nie wspiera, ty nie możesz się z nim dogadać, w dodatku wygląda, że obydwoje rozwiązujecie konflikty w jakiś sposób przemocowo i czujesz się coraz gorzej, to co cię powstrzymuje i daje siłę, żeby być w takim związku?
 
Po drugie, dawaj mężowi krótkie komunikaty np. namów brata, żeby się umył, bo jest mi niedobrze, a to szkodzi naszemu dziecku. I ni wrzeszcz na niego jeśli szwagier od razu nie poleci do łazienki. Ucieka do matki, bo ma dosyć Twoich krzyków.
proszę męża za każdym razem żeby porozmawiał ze szwagrem co do umysia się, że już czas, Proszę o pranie poscieli, która wydaje taki zapach, który mnie mdli, proszę by nie trzymał zgniłych rzeczy w lodówce bo to może zaszkodzić dziecku, proszę żey nie znosił śmieci do domu i dbał o siebie bo może mnie czymś zarazić - wiecznie jest chory. Ale mąż prosi a szwagier jak mu się zechce to to wykona, ale raczej marne szanse.
 
@Burzliwa Jeżeli on ucieka, jego rodzina cię nie wspiera, ty nie możesz się z nim dogadać, w dodatku wygląda, że obydwoje rozwiązujecie konflikty w jakiś sposób przemocowo i czujesz się coraz gorzej, to co cię powstrzymuje i daje siłę, żeby być w takim związku?
strach przed samotnym macierzyństwem i nadzieja że będzie lepiej.. wiem ze to banalne ale okropnie się boję. Moje poczucie własnej wartości legło w gruzach już w dzieciństwie. I jako samotna matka bez pieniędzy, mieszkania i perspektyw sobie nie poradzę. Myślałam, że mąż będzie takim człowiekiem, który będzie budował mnie a ja jego, ale skończyło się tak jak się skończyło.. Kłótnie a potem wielka miłość i tak w kółko, ale ta miłość właśnie daje nadzieje..Pracuję z matkami które mieszkają w domach samotnej matki i powiem szczerze, że ja w tym środowisku nie przetrwałabym, z resztą wątpię, by któraś z kobiet pracująca z takimi osobami chciałąby się znaleźć na ich miejscu. To takie dramaty, walka o dzieci, hierarchia, wulgarność, przemoc, jeśli ktoś przy czymś takim nie był to dom samotonej matki wydaje się być ok..a ja tam jestem często w środku, mam kontakt z dziećmi z tamtego miejsca i jedyne co moge powiedzieć to warto może ratować swoją rodzinę jesli nie ma w niej alkoholu i przemocy. Może wystarczy terapia, która wzmocni nas jako parę. Nie będzie szwagra więc też może się uspokoimy. Tylko jak dotrzeć do męża..
 
@Burzliwa, a czy mąż zgodziłby się na terapię, wspólną? Czy potrafisz go na to namówić?
myślę, że na terapię mógłby chodzić bo już mu proponowałam. Mówiłam, że w naszym przypadku to jedyne wyjście żeby ratować nasze małżeństwo. Bo będziemy mogli w końcu porozmawiać ze sobą, albo przynajmniej nauczyć się tej rozmowy. Nie wiem tylko jak dotrwać do pierwszej wizyty i czy mąż się nie rozmyśli, bo bez entuzjazmu, ale powiedział, że jak trzeba to pójdzie. tyko to było jakiś tydzień temu, a teraz pojechał do rodziców i nie wiem jak przyjedzie czy bardziej nastawiony na naprawę związku czy na jego koniec. Nie mam z nim kontaktu.. mam już terapeutę, ale czy to się uda zobaczymy.
 
To może nie mów, że terapia jest po to , żeby ratować związek tylko, żeby mu było łatwiej z tobą się komunikować, budować relacje i zrozumieć twoje zachowania. Skoro on uważa, że kłopot jest z tobą może łatwiej zaakceptować taki punkt widzenia. Ludzie często boją się wizyt u psychologa, żeby nie wyszo, że coś z nimi jest nie tak, albo że są źli itd. Po prostu pomóż mu w podjęciu decyzji na tak:)
 
To może nie mów, że terapia jest po to , żeby ratować związek tylko, żeby mu było łatwiej z tobą się komunikować, budować relacje i zrozumieć twoje zachowania. Skoro on uważa, że kłopot jest z tobą może łatwiej zaakceptować taki punkt widzenia. Ludzie często boją się wizyt u psychologa, żeby nie wyszo, że coś z nimi jest nie tak, albo że są źli itd. Po prostu pomóż mu w podjęciu decyzji na tak:)
Mój mąż wie na czym polega terapia, bo swojego czasu też chodził do psychologa i zdarzyło się że na kilku sesjach wylądowaliśmy u jednego, co prawda jego doświadczenie w terapiach dla par było nikłe więc i zbytnio nie pomógł. Od tego czasu odsunęliśmy się oboje od pomocy z zewnątrz. Ale teraz wiem, że czas na powrót i to taki z zakończeniem by odbudować to co się rozsypało., Porozmawiam z nim, ale jestem dobrej myśli w końcu :) Dziękuję !
 
reklama
Wiecznie w ucieczce, ale tak zawsze było teraz tylko dłużej go nie ma w domu a jak coś jest nie tak to jedzie do rodziców. Najgorsze, że on nigdy mi nie powiedział na czym mu zależy.
Wiesz, nie potrafię zrozumieć dlaczego zdecydowałaś się na dziecko, bo sygnałami, że będzie jak jest teraz byłaś bombardowana od samego początku. @aniaslu ma rację, może taką narrację będzie mu łatwiej przyjąć, ale przepraszam za język, jak długo można być gównem we własnym związku? To jest tak samo jego dziecko, brał czynny udział przy jego stworzeniu, wiedział co robi (chyba). Nie wiem czy takiemu małżeństwu da się pomóc, każde z Was ciągnie w swoją stronę, macie zaburzone umiejętności społeczne, nie potraficie ze sobą rozmawiać. Rodzina Twojego męża (jak wszystkie w których jeden z członków rodziny jest poważnie chory i do końca życia niesamodzielny) zapłaciła ogromną cenę, myślę, że zachowanie Twojego męża jest z tym stricte związane. Piszesz, że jego rodzina jest majętna, ale jego życie nie było łatwe, on tak jak jego rodzice są zmęczeni ciągłą opieka nad bratem. Dlatego on nie potrafi mówić o swoich uczuciach, ponieważ zawsze brat był na pierwszym miejscu. Kilka dekad tłumienia emocji tak się musi skończyć. Błędem jest też wyręczanie go we wszystkim, nie od tego jesteś, a jak pojawi się dziecko to będziesz miała jeszcze więcej na głowie. Rozpisanie obowiązków może pomóc, ale nie gwarantuję.
 
Do góry