Powiem Ci ze jak tak sobie pomyśle o swoim dniu, to sama jestem w szoku... wstałam o 8.00, przeżyłam małe złamanie nerwowe z łazienka (to wiemy [emoji23][emoji23]), potem 2h spaceru z chłopakami, 1h odpoczynku, pojechaliśmy na obiad, zrobiliśmy zakupy, pojechałam do galerii oddać jakieś tam rzeczy do sklepu (powiedziałam chłopakom ze jestem najszczęśliwsza na świecie ze jadę sama, Franek się obraził [emoji23]), potem znowu spacer do lodziarni znajomych, spacer z koleżanka i jej dzieckiem, wróciłam do domu, wykapalam się na spokojnie i ogarnelam i wyszliśmy na ta kolacje... w sumie niezły maraton...