Dziewczynki może za chwilę zrobi się sentymentalnie i łzawo ale mam to w nosie że to forum jest ogólno dostępne. Codziennie przez rok czytałam wasze historie i płakałam razem z wami, cieszyłam się kiedy beta była pozytywna i drżałam czy urośnie. Mam 39 lat za sobą nieudane in vitro w parens krk ( brak zarodków), we wrześniu kolejny nieudany transfer w Novum. O to wszystko jestem pogniewana na Boga, bo do dziś nie rozumiałam czemu na mnie trafiło...Wczoraj zadzwoniłam rozstrzęsiona do Novum że menopauza mnie dopadła i że nawet crio planowane w tym miesiącu nie wyjdzie a mnie już brak sił i pomysłów co jeszcze zażyć co sobie wstrzyknąć by choć mieć cień szansy na drugie dziecko. I taka zrezygnowana udałam się po leki na wywołanie okresu do ginekologa, ustaliłyśmy co i jak mam zażywać i pani doktor zaprosiła mnie na usg. Wyobraźcie sobie....5 tydzień piękny pęcherzyk jesssu jestem w ciąży. Tak poprostu.