Dorotaszko
Zaciekawiona BB
- Dołączył(a)
- 6 Grudzień 2018
- Postów
- 37
Moim zdaniem to on nie ma za bardzo poukładanej relacji z rodzicami. To wygląda, jakby się ich trochę bał, w sensie bał powiedzieć, że mieszkacie razem. Ja dopiero po ślubie zaczęłam odkrywać, ile rzeczy, zranień z rodzinnego domu wnosi się w relacje z innymi ludźmi, jak to potem potrafi zaważyć na wszystkim. Mówię to po swoim przykładzie, swojego męża, małżeństw i relacji naszych przyjaciół, które obserwuję. U nas na początku to był kosmos, mimo że oboje z mężem jesteśmy katolikami dla których pewne wartości są ważne, nagle się okazuje, że wcale nie traktujemy się dobrze i zgodnie z wyznawanymi zasadami... na zewnątrz cud miód, a w środku patologia niemalże ... zdecydowaliśmy się na kilka spotkań z terapeutą małżeńskim i jest lepiej, co nie znaczy, że nie zdarzają się konflikty. W każdym razie uświadomiliśmy sobie oboje, jak wiele rzeczy wnosi się jako zachowania wyniesione z domu, reakcje na zranienia, itp. Dlatego tak ważne jest odcięcie się od domu rodzinnego (nie: wypięcie, zerwanie relacji, ale odcięcie pępowiny, nauczenie się zdrowych relacji, dystansu). Nam pomogła odległość: teściowie mieszkają 400 km od nas, moi rodzice bliżej, ale ja z kolei 9 lat przebywałam poza domem rodzinnym studiując i pracując i widząc się z rodzicami raz w miesiącu, więc to nam pomogło wypracować taki zdrowy dystans.