reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Znasz to? Dzień ledwo się zacznie, a Ty już masz na koncie przebieranie w półśnie, mycie części do laktatora i gorączkowe poszukiwania smoczka pod kanapą. Jeśli w tym chaosie marzysz choć o jednej rzeczy, która ułatwi Wam codzienność – weź udział w konkursie i wygraj urządzenia Baby Brezza, które naprawdę robią różnicę! Biorę udział w konkursie
reklama

Staraczki - I połowa 2020 roku

reklama
Gotujący facet bardzo się przydaje jak się urodzi dziecko. Gdyby mój W nie gotował to bym się przez rok żywiła kanapkami chyba. Mój Tolo był tak wymagającym dzieckiem, że o odejściu od niego na minutę nie mogłam pomarzyć. Jak Wojtek wychodził do pracy to zostawiał mi kanapki, banana, jakieś ciastka na przekąskę a jak wtacal to podawał obiad.
Jak nie macie gotujących facetów to przed porodem zamykajcie co się da do słoików i mrozcie sobie różne rzeczy. Zbawieniem była moja mama która mi wszystkie zupy swiata zawekowala. Jak Wojtek dłużej w pracy był to chociaż miałam domowy posiłek [emoji6] i od teściowej pomrozone pierożki [emoji6]
ja mysle ze kazdy bobas inny. I jakos mam nastawienie takie, ze jesli urodze silami natury to szybko wroce na dobre tory :) u mnie w rodzinie wszystkie kuzynki i kuzynowie maja dzieciaczki z roznica roku, max 2, my tez bysmy tak chcieli, wiec mysle, ze wtedy czeka mnie wyzwanie a przy jednym mam nadzieje, ze sama dam rade gotowac.
Z tym gotowaniem u nas to jest tak, ze oboje pochodzimy z domow, gdzie gotowaly nasze mamy :) wiec ja chyba mam to zakodowane we krwi. Nie zeby moj P. uwazal, ze moje miejsce jest w kuchni, nie nie.. ale tak jak on bierze na siebie obowiazek ogarniania wszelkich robot kolo domu, w domu (240m jest co robic, hehe), naprawy, przeglady samochodow, ubezpieczenia i wszystkie inne rzeczy,o ktore ja nie musze sie martwic, tak ja na swoje barki biore zapewnienie nam cieplego obiadu, ktory jemy kazdego dnia razem. Taki rytual w tym zaganianym swiecie... wspolny posilek jest obowizakowym punktem naszego dnia. odcinamy sie wtedy od internetow, telefonow i rozmawiamy, o tym jak minal nam dzien, o pracy, o samopoczuciu. Dodam, ze nie gotuje na 2 dni nigdy, ewentualnie pierwsze danie czyli zupa zostaje, drugie danie zawsze swieze. I jakos tak za punkt honoru chyba sobie sama to postawilam. On chodzi dumny jak paw, robi zdjecia posilkow a potem chwali sie kolegom pokazujac im jakie ma obiadki, nawet zwracam mu uwage zeby nie robil przykrosci swojej mamie bo jak w niedziele jestesmy czasem u tesciowej na obiedzie to mowi jej jakie to ja pysznosci gotuje albo jedzac schabowego prosi ja zeby zapytala mnie o przepis hehe.
Mysle, ze kazdy ma inaczej po prostu w zwiazku. My od prawie 8 lat jak jestesmy razem, wspolnie sprzatamy, razem myjemy okna, on myje, ja wycieram, teraz jak ja w ciazy to P. sam to ogarnia (ja chodze i wycieram po nim smugi jak nie widzi, hehe), razem co tydzien jezdzimy na zakup spozywcze... I ja moze jestem jakis dziwak, z pewnoscia wynioslam to z domu w genach po mamie, ale nie wyobrazam sobie, zeby on u nas w domu gotowal. Nie i juz! Mozecie mnie nawet nazwac kura domowa, hehe, ale mi sprawia satysfakcje, ze jemu smakuje, ze wiem, ze gdy konczy prace, to nie mysli o pojsciu z kumplami na obiad do knajpy a o tym, ze czeka juz na niego pyszny obiad, ugotowany od serca. Gotowanie to moja rola w naszym zyciu (no chyba ze to romantyczna kolacja to Berlinki z ketchupem i byle jak pokrojonym pomidorem sa jego daniem popisowym :p )
a z dzidzia mysle, ze dam rade, ja caly czas mam w glowie, ze kobietki jak moja mama po troje dzieci maja, do tego jeszcze byla gospodarka wiec poza nasza trojka i tata do wyzywienia, mama miala jeszcze krowe, kury, kaczki, hehe a ja jedyny obowiazek jaki mam to nakarmic kurki, zeby swieze jajeczka kazdego dnia nosily :)
 
Przykro mi z powodu dziadka [emoji17] Może napij się melisy, spróbuj za wiele nie rozmyślać. Trzeba wierzyć że będzie dobrze.
Dziewczyny, rano odebrałam wiadomość, że mój ukochany dziadek miał migotanie przedsionków, jest w szpitalu... W zeszłym roku pochowaliśmy babcię... Jeszcze mama i dziadek nie wiedzą o ciąży. Boję się, że stres może teraz zaszkodzić :( Jak się uspokoić? Nie mam pojęcia :(
 
ja mysle ze kazdy bobas inny. I jakos mam nastawienie takie, ze jesli urodze silami natury to szybko wroce na dobre tory :) u mnie w rodzinie wszystkie kuzynki i kuzynowie maja dzieciaczki z roznica roku, max 2, my tez bysmy tak chcieli, wiec mysle, ze wtedy czeka mnie wyzwanie a przy jednym mam nadzieje, ze sama dam rade gotowac.
Z tym gotowaniem u nas to jest tak, ze oboje pochodzimy z domow, gdzie gotowaly nasze mamy :) wiec ja chyba mam to zakodowane we krwi. Nie zeby moj P. uwazal, ze moje miejsce jest w kuchni, nie nie.. ale tak jak on bierze na siebie obowiazek ogarniania wszelkich robot kolo domu, w domu (240m jest co robic, hehe), naprawy, przeglady samochodow, ubezpieczenia i wszystkie inne rzeczy,o ktore ja nie musze sie martwic, tak ja na swoje barki biore zapewnienie nam cieplego obiadu, ktory jemy kazdego dnia razem. Taki rytual w tym zaganianym swiecie... wspolny posilek jest obowizakowym punktem naszego dnia. odcinamy sie wtedy od internetow, telefonow i rozmawiamy, o tym jak minal nam dzien, o pracy, o samopoczuciu. Dodam, ze nie gotuje na 2 dni nigdy, ewentualnie pierwsze danie czyli zupa zostaje, drugie danie zawsze swieze. I jakos tak za punkt honoru chyba sobie sama to postawilam. On chodzi dumny jak paw, robi zdjecia posilkow a potem chwali sie kolegom pokazujac im jakie ma obiadki, nawet zwracam mu uwage zeby nie robil przykrosci swojej mamie bo jak w niedziele jestesmy czasem u tesciowej na obiedzie to mowi jej jakie to ja pysznosci gotuje albo jedzac schabowego prosi ja zeby zapytala mnie o przepis hehe.
Mysle, ze kazdy ma inaczej po prostu w zwiazku. My od prawie 8 lat jak jestesmy razem, wspolnie sprzatamy, razem myjemy okna, on myje, ja wycieram, teraz jak ja w ciazy to P. sam to ogarnia (ja chodze i wycieram po nim smugi jak nie widzi, hehe), razem co tydzien jezdzimy na zakup spozywcze... I ja moze jestem jakis dziwak, z pewnoscia wynioslam to z domu w genach po mamie, ale nie wyobrazam sobie, zeby on u nas w domu gotowal. Nie i juz! Mozecie mnie nawet nazwac kura domowa, hehe, ale mi sprawia satysfakcje, ze jemu smakuje, ze wiem, ze gdy konczy prace, to nie mysli o pojsciu z kumplami na obiad do knajpy a o tym, ze czeka juz na niego pyszny obiad, ugotowany od serca. Gotowanie to moja rola w naszym zyciu (no chyba ze to romantyczna kolacja to Berlinki z ketchupem i byle jak pokrojonym pomidorem sa jego daniem popisowym :p )
a z dzidzia mysle, ze dam rade, ja caly czas mam w glowie, ze kobietki jak moja mama po troje dzieci maja, do tego jeszcze byla gospodarka wiec poza nasza trojka i tata do wyzywienia, mama miala jeszcze krowe, kury, kaczki, hehe a ja jedyny obowiazek jaki mam to nakarmic kurki, zeby swieze jajeczka kazdego dnia nosily :)

jasne, że każda dzidzia inna :) ale być przygotowanym na "hajnida" warto :) Bo później to już za późno... Ja totalnie myślałam, że noworodki są łatwe w obsłudze i że będę miała czas gotować dla męża itd itd... och ijak ja się myliłam ;) ale mogę mieć takiego następnego, byleby BYŁO :) Zdrówko najważniejsze, z temperamentnego niemowlaka wychodzą później fajne przedszkolaki ... zobaczymy co póznieh;)
 
reklama
Kochana moja babcia ma migotanie Przedsionków przez10 lat. Spokojnie, nic się nie stanie [emoji4] z tym da się żyć uwierz, mi [emoji173][emoji173][emoji173]
Ech święte słowa, nie wiem czemu o tym nie pomyślałam tylko zaczęłam głupio myśleć. Dzięki [emoji173]️ W pracy czymś się zajmę i będę czekać na informacje ze szpitala. Od jutro najwyżej wezmę urlop, ale mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze.
 
Do góry