reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Podejrzenie ciąży pozamacicznej/nieokreślonej

Papaja23

Początkująca w BB
Dołączył(a)
14 Lipiec 2021
Postów
17
Witam Was, jestem tu nowa, dotychczas tylko czytałam i nadszedł czas żebym też wylała to co mi na sercu leży.
Zacznę od początku. Ostatni @ miałam 8.06 (cykle zawsze co 27-28 dni) w piątek 9.07 zrobiłam test, jedna kreska intensywna, druga ledwo widoczna ale jest, postanowiłam więc wybrać się na bete bo podejrzewałam, że mogę być w ciąży. Wynik bety z piątku 49,60, kolejny z 12.07 -95,64 więc przyrost o 57% w trzy dobry. Na drugi dzień poszłam do ginekologa, diagnoza ciąża pozamaciczna, niewidoczne endometrium, ''cos'' w lewym jajowodzie, dostałam skierowanie do szpitala na drugi dzień po zrobieniu kolejnej bety. Przyrost Kolejnej bety już dobry bo 226,30, jednak moim zadaniem wartość bety jest za mała. W szpitalu po badaniu USG lekarz nic nie stwierdził, powiedział, że ''albo wczesna ciąża albo pozamaciczna'' i że widzi endometrium, a poprzedniego dnia go nie było co jest raczej niemożliwe. Mam na razie leżeć w szpitalu, nic nie wiem, nic mi nikt nie mówi.
Trzy dni temu miałam przez dwa dni bardzo delikatne brązowe plamienia i chwilami bardzo boli mnie brzuch.
Jak myślicie, mam się czym martwić?
Zaraz zwariuję....
Podzielcie się podobnymi do mojej historiami.
 
reklama
Dobrze, ze jesteś w szpitalu. Będą mieli oko na całą sytuację. Sprawdzą pewnie poziom bety czy rośnie czy spada i dopiero wtedy będą podejmować decyzje co dalej. Twoja sytuacja nie wygląda optymistycznie. Życzę Ci aby jednak wszystko skończyło się dobrze. Ja do szpitala trafiłam w ostatniej chwili. Do samego końca nie byli pewni co mi jest. Dopiero w trakcie laparoskopii znaleźli w jajowodzie zarodek... trzymaj się! Bądź dzielna!
 
Witam Was, jestem tu nowa, dotychczas tylko czytałam i nadszedł czas żebym też wylała to co mi na sercu leży.
Zacznę od początku. Ostatni @ miałam 8.06 (cykle zawsze co 27-28 dni) w piątek 9.07 zrobiłam test, jedna kreska intensywna, druga ledwo widoczna ale jest, postanowiłam więc wybrać się na bete bo podejrzewałam, że mogę być w ciąży. Wynik bety z piątku 49,60, kolejny z 12.07 -95,64 więc przyrost o 57% w trzy dobry. Na drugi dzień poszłam do ginekologa, diagnoza ciąża pozamaciczna, niewidoczne endometrium, ''cos'' w lewym jajowodzie, dostałam skierowanie do szpitala na drugi dzień po zrobieniu kolejnej bety. Przyrost Kolejnej bety już dobry bo 226,30, jednak moim zadaniem wartość bety jest za mała. W szpitalu po badaniu USG lekarz nic nie stwierdził, powiedział, że ''albo wczesna ciąża albo pozamaciczna'' i że widzi endometrium, a poprzedniego dnia go nie było co jest raczej niemożliwe. Mam na razie leżeć w szpitalu, nic nie wiem, nic mi nikt nie mówi.
Trzy dni temu miałam przez dwa dni bardzo delikatne brązowe plamienia i chwilami bardzo boli mnie brzuch.
Jak myślicie, mam się czym martwić?
Zaraz zwariuję....
Podzielcie się podobnymi do mojej historiami.
Przechodziłam cp w tamtym roku . U mnie pierwszy przyrost był ok bo miałam 300 a drugi 600 wiec się cieszyłam ale po jednej stronie odczuwałam taki dość mocny niepokojący ból . Kolejna Beta 900 przyrost już za mały … we wtorek miałam mieć wizytę a w pn pojechałam na IP bo zaczęłam mocno plamić . Okazało się ze pęcherzyka w macicy nie ma a był obecny płyn w zatoce douglasa który tez wskazuje cp. Zostałam w szpitalu na kolejnym usg już było coś widac w jajowodzie ale dalej kontrolowali betę . Ta już rosła minimalnie . Dostałam 1 zastrzyk leżałam kolejne 10 dni w szpitalu i do domu . Dobrze ze jesteś w szpitalu . Mam nadzieje ze jednak w twoim wypadku to wczesna ciąża i poprostu Cię troszkę nastraszyli . 3 mam kciuki ✊🏻✊🏻✊🏻
 
Przechodziłam cp w tamtym roku . U mnie pierwszy przyrost był ok bo miałam 300 a drugi 600 wiec się cieszyłam ale po jednej stronie odczuwałam taki dość mocny niepokojący ból . Kolejna Beta 900 przyrost już za mały … we wtorek miałam mieć wizytę a w pn pojechałam na IP bo zaczęłam mocno plamić . Okazało się ze pęcherzyka w macicy nie ma a był obecny płyn w zatoce douglasa który tez wskazuje cp. Zostałam w szpitalu na kolejnym usg już było coś widac w jajowodzie ale dalej kontrolowali betę . Ta już rosła minimalnie . Dostałam 1 zastrzyk leżałam kolejne 10 dni w szpitalu i do domu . Dobrze ze jesteś w szpitalu . Mam nadzieje ze jednak w twoim wypadku to wczesna ciąża i poprostu Cię troszkę nastraszyli . 3 mam kciuki ✊🏻✊🏻✊🏻
Ale wydaję mi się, że nie jest aż tak wczesna i już by było cokolwiek widać w macicy. Myślę, że zaszłam w ciążę gdzieś 20 czerwca. Lekarz który dał mi skierowanie do szpitala dał inna diagnozę niż w szpitalu. Lekarz w szpitalu twierdzi, że miałam owulację w lewym jajniku i dlatego ''taki jest'', martwi mnie ta niska beta patrząc na to, że już 6 tygodni nie mam @ :(
 
Ale wydaję mi się, że nie jest aż tak wczesna i już by było cokolwiek widać w macicy. Myślę, że zaszłam w ciążę gdzieś 20 czerwca. Lekarz który dał mi skierowanie do szpitala dał inna diagnozę niż w szpitalu. Lekarz w szpitalu twierdzi, że miałam owulację w lewym jajniku i dlatego ''taki jest'', martwi mnie ta niska beta patrząc na to, że już 6 tygodni nie mam @ :(
No jak patrzec na to ze tyle nie masz okresu to rzeczywiście lipa 🥺. Ale wiesz jak jest hormony płatają figle i może była późna owulacja . Tak czy siak trzymam kciuki żeby jednak nie cp . Mi niestety po cp pozostały jajowody niedrożne . I obecnie nosze w sobie maleństwo z invitro . Także bez względu na to co by się nie działo zawsze jest szansa i nadzieja ✊🏻✊🏻✊🏻
 
No jak patrzec na to ze tyle nie masz okresu to rzeczywiście lipa 🥺. Ale wiesz jak jest hormony płatają figle i może była późna owulacja . Tak czy siak trzymam kciuki żeby jednak nie cp . Mi niestety po cp pozostały jajowody niedrożne . I obecnie nosze w sobie maleństwo z invitro . Także bez względu na to co by się nie działo zawsze jest szansa i nadzieja ✊🏻✊🏻✊🏻
Oby było dobrze, bo niedługo zamartwie się na śmierć... Jutro kolejne USG i HCG, zobaczymy co się dzieje.
 
Dobrze, ze jesteś w szpitalu. Będą mieli oko na całą sytuację. Sprawdzą pewnie poziom bety czy rośnie czy spada i dopiero wtedy będą podejmować decyzje co dalej. Twoja sytuacja nie wygląda optymistycznie. Życzę Ci aby jednak wszystko skończyło się dobrze. Ja do szpitala trafiłam w ostatniej chwili. Do samego końca nie byli pewni co mi jest. Dopiero w trakcie laparoskopii znaleźli w jajowodzie zarodek... trzymaj się! Bądź dzie
 
Martwi mnie też ten ból jakby w lewym jajniku, czasami całe podbrzusze. Podali mi nospe w pośladek, chwilę było dobrze i znowu mnie pobolewa... Nie wiem czy to przez to że macica rośnie, a ja sobie wkręcam czy rzeczywiście coś jest nie tak.
 
To co napiszę pewnie nie będzie dla Ciebie pocieszające, ale miałam podobną sytuację w listopadzie zeszłego roku. U mnie pierwsza beta 33, druga po 48h tylko 37, więc od razu lekarz i skierowanie do szpitala z podejrzeniem pozamacicznej.
Tam beta nagle zaczęła rosnąć w normie, ale wciąż była zbyt mała, żeby zobaczyć cokolwiek na USG. Wypuścili mnie do domu po 3 dniach. Jednak w międzyczasie zaczęłam plamić, więc znowu lekarz i znowu szpital. Dostałam luteinę, przyrosty bety były złe, ale ciągle szła w górę. Na tym etapie wykluczyli pozamaciczną i wypisali mnie do domu, żebym czekała na poronienie. Jednak to się wszystko już strasznie długo ciągnęło, bo minęły prawie 4 tygodnie od pozytywnego testu, a beta ledwo w okolicach 1000 i nadal nic nie widać na USG. Wróciłam do szpitala na łyżeczkowanie, wyszłam tego samego dnia (to był piątek). W poniedziałek miałam sprawdzić betę a ona... urosła. Znowu szpital i już leczenie w kierunku pozamacicznej, ale zapobiegawcze, bo ciągle ani śladu na USG, chociaż podejrzewali prawy jajnik. Dostawałam metotreksat, ale beta ciągle rosła, więc zwiększyli dawkę (dostawałam tabletki, nie zastrzyk). W końcu leczenie zadziałało, ale spędziłam w szpitalu kolejne 3 tygodnie i to był naprawdę straszny okres. W międzyczasie przyszedł wynik badania histopatologicznego, w którym wykryto resztki doczesnej. Ostatecznie nikt mi nie wytłumaczył, co się do końca stało i ciągle słyszałam, że to dziwny przypadek. Mój gin stwierdził, że najprawdopodobniej była to ciąża pozamaciczna z pseudopęcherzykiem w macicy, co się zdarza bardzo, bardzo rzadko. Z perspektywy czasu uważam, że w szpitalu strasznie wszystko przeciągali, ale z drugiej strony dobrze, że nie miałam laparoskopii, bo i tak ciąży nie było widać na USG, a gdyby okazało się, że jest np w jajniku to różnie mogłoby się to skończyć. W każdym razie z tego co mi mówili przy tak niskiej becie nie ma zagrożenia życia (albo nie jest jeszcze tak wysokie), ale muszę przyznać, że ja też nie miałam żadnego większego bólu po jednej konkretnej stronie. Mam nadzieję, że u Ciebie to nie jest pozamaciczna, ale jeśli, to pamiętaj, że laparoskopia nie jest jedyną opcją.
 
reklama
To co napiszę pewnie nie będzie dla Ciebie pocieszające, ale miałam podobną sytuację w listopadzie zeszłego roku. U mnie pierwsza beta 33, druga po 48h tylko 37, więc od razu lekarz i skierowanie do szpitala z podejrzeniem pozamacicznej.
Tam beta nagle zaczęła rosnąć w normie, ale wciąż była zbyt mała, żeby zobaczyć cokolwiek na USG. Wypuścili mnie do domu po 3 dniach. Jednak w międzyczasie zaczęłam plamić, więc znowu lekarz i znowu szpital. Dostałam luteinę, przyrosty bety były złe, ale ciągle szła w górę. Na tym etapie wykluczyli pozamaciczną i wypisali mnie do domu, żebym czekała na poronienie. Jednak to się wszystko już strasznie długo ciągnęło, bo minęły prawie 4 tygodnie od pozytywnego testu, a beta ledwo w okolicach 1000 i nadal nic nie widać na USG. Wróciłam do szpitala na łyżeczkowanie, wyszłam tego samego dnia (to był piątek). W poniedziałek miałam sprawdzić betę a ona... urosła. Znowu szpital i już leczenie w kierunku pozamacicznej, ale zapobiegawcze, bo ciągle ani śladu na USG, chociaż podejrzewali prawy jajnik. Dostawałam metotreksat, ale beta ciągle rosła, więc zwiększyli dawkę (dostawałam tabletki, nie zastrzyk). W końcu leczenie zadziałało, ale spędziłam w szpitalu kolejne 3 tygodnie i to był naprawdę straszny okres. W międzyczasie przyszedł wynik badania histopatologicznego, w którym wykryto resztki doczesnej. Ostatecznie nikt mi nie wytłumaczył, co się do końca stało i ciągle słyszałam, że to dziwny przypadek. Mój gin stwierdził, że najprawdopodobniej była to ciąża pozamaciczna z pseudopęcherzykiem w macicy, co się zdarza bardzo, bardzo rzadko. Z perspektywy czasu uważam, że w szpitalu strasznie wszystko przeciągali, ale z drugiej strony dobrze, że nie miałam laparoskopii, bo i tak ciąży nie było widać na USG, a gdyby okazało się, że jest np w jajniku to różnie mogłoby się to skończyć. W każdym razie z tego co mi mówili przy tak niskiej becie nie ma zagrożenia życia (albo nie jest jeszcze tak wysokie), ale muszę przyznać, że ja też nie miałam żadnego większego bólu po jednej konkretnej stronie. Mam nadzieję, że u Ciebie to nie jest pozamaciczna, ale jeśli, to pamiętaj, że laparoskopia nie jest jedyną opcją.
Ja już znam diagnozę.
Ciąża rozwija się nieprawidłowo, nie ma szans na szczęśliwe zakończenie.
Albo będzie poronienie samoistne albo operacja, okaże się po jutrzejszej becie, oby nie wzrastała.
Strasznie mi przykro.... To moja pierwsza ciąża i tak się z niej cieszyłam..
 
Do góry