No to faktycznie kiepsko, jak opisujesz nie ma pola do dogadania się.
Moja przyjaciółka tez pracuje w kauflandzie. Kiedyś fotograf obecnie matka trójki dzieci i silnie związana ze stałymi zarobkami



Ponoć fantastyczny socjal No i zniżki na towar. Ona na mięsie pracowała to za grosze piękne tłuściutkie schabiki, udeczka wynosiła. Jak kiedyś podliczyła to te zniżki na mięso to z 800zl było. Wiesz 5 osób do wyżywienia to nie przelewki

A co do powrotu do pracy. To my tez tak robiliśmy. Pierw ja na 11:00 do pracy mąż na 7:00. Odbierał syna po 15ej bo blisko było. Poza tym autem jeździ.
Jak syn był w przedszkolu a było to przedszkole w chuk daleko. To ja chodziłam na 6:00 a mąż na 8:30 -9:00 do pracy. Ja 14:30 odbierałam syna. Ale to dwa samochody były. Teraz będzie podróżowanie metrem z wozkiem bliźniaczym.
W sumie dojeżdżałam komunikacją miejską z synem po 30 min do przedszkola. To dwie stacje metra to co to dla mnie

Bardziej szkoda mi tych biednych jeszcze nie rozbudzonych ludzi w metrze

Krzyki moich córek wprawią ich w dobry nastrój.