Cześć dziewczyny!
Załapałam mega wielkieeeeeeego doła!!!!!:-

-

-

-(
Wyobraźcie sobie że od godziny 8:00 do 14:00 siedziałam w szpitalu, mega kolejka na izbę przyjęć, do rejestracji (czekałam godzinę).
W końcu jak doszła do mnie kolejka, lekarz kazał mi iśc na KTG, ja nie chciałam, bo juz ze zmęczenia nogi mi się trzęsły.
Ale poszłam w końcu, panie podłączyły mnie i 1,5 godziny leżalam



Mała ciągle uciekała z tętnem, które zanikało, połozne trzęsły brzuchem, kazały zmieniać pozycje, ale zapis ciągle był przerywany. Wykazało skurcze 40-50.\
I po co to było, lekarz z izby przyjęć nawet nie spojrzał w zapis, kazał się położyc, zbadał i powiedział że nie widzi przeciwskazań do naturalnego porodu, a w piątek nie mógł mi tego powiedzieć????? kazał w piątek jechac po skierowanie, żeby dzisiaj wyznaczyć termin cesarki, a on mi mówi że poród naturalny jednak.
mówię że 3 lekarzy mnie wcześniej zbadało i na 99 % miała byc cesarka według ich opinii.
Wezwano ordynatora, ten zbadał mnie, pochodził po gabinecie z rękami z tyłu jakby miał na mnie wydac jakiś wyrok i mówi że będą próbowac przeciąć przegrodę podczas porodu



i nie wie czy mój naturalny poród nie zakończy się cesarka, ale zaryzykują, on nie wyda zgody.
Do tego mam straszny stan zapalny pochwy.
Odesłali mnie z ta notatką do mojego lekarza prowadzącego i heja na drugi koniec mista znowu, mój lekarz mówi że jak będą ciąć przegrodę to bedę miała mega krwawienie i nie wie czy mnie nie porozrywa od środka.


Pozostaje mi czekac do terminu juz nie 19 maja tylko przesuneli na 22 maja, jak nic się nie będzie dziać to 7 dni od terminu mam się zgłosić do szpitala, ale i tak nie gwarantuja że mnie przyjmą bo może nie być miejsc




MEGA DÓŁ czyli oge jeszcze pochodzić 2 tygodnie


Jestem totalnie skołowana i teraz to dopiero sie boję, jak popękam cała w środku
Wybaczcie już dzisiaj nie mam sił, więc chyba już nie dam rady nic napisać.