Cześć Dziewczyny,
jestem tu nowa, niestety miesiąc temu dowiedziałam się, że mam w swoim organizmie HPV 16, 42 i 56.
Jestem niemal pewna, że to infekcja przetrwała (obstawiam, że mam ją minimum 5 lat).
Od stycznia zaczęłam współżycie z mężczyzną, w którym się zakochałam (od kilku lat z różnych względów nie wiązałam się z nikim). Niestety okazało się, że on też ma 16 (obawiam się, że ja mu ją sprezentowałam).
U niego wyszło w wymazie z cewki moczowej, w wymazie z gardła nic nie było.
Ja się już pogodziłam z myślą, że czeka mnie długa walka i niestety mam małe szanse, żeby się pozbyć tego cholerstwa (chociaż nie zamierzam poddawać się bez walki).
Zaczęłam dietę wegańską, zrezygnowałam całkowicie z alkoholu, rzuciłam papierosy (potwornie żałuję, że nie zmotywowałam się prędzej, teraz nagle rzuciłam z dnia na dzień). Staram się wysypiać, łykam chlorellę, żeby wspomóc oczyszczanie organizmu. Poza tym, gdy skończę dietę (lekarka poz zleciła mi stosowanie jej przez 40 dni, żeby oczyścić organizm i wspomóc wątrobę), myślę nad rozpoczęciem picia naparu z kociego pazura (podobno mega wzmacnia odporność), ale będę to jeszcze konsultować z lekarzem.
Nie mogę jednak poradzić sobie z myślą, że mój partner został przeze mnie narażony. O ile nowotwory prącia i męskich genitaliów to podobno bardzo rzadkie zjawisko, o tyle nowotwory głowy i szyi już niekoniecznie.
Gdy się okazało, że w gardle nic nie miał (mimo, że wcześniej dużo i intensywnie się całowaliśmy, były też pieszczoty oralne z jego strony przed badaniem), kilka razy się całowaliśmy, bo on stwierdził, że w sumie to skoro i tak ma, to już trudno i nie ma co teraz demonizować tematu.
Z uwagi na moją paranoję i kilka innych kłopotów, które napotkaliśmy, obawiam się, że nasz związek nie przetrwa. To jakoś będę musiała przeżyć, ale nie umiem sobie poradzić z tym, że prawie na pewno ja go zaraziłam.
Tu moje pytanie do Was: czy znacie przypadki mężczyzn, którzy pobyli się wirusa? Co On może zrobić żeby wspomóc organizm w walce z wirusem? Wiem, że kluczowe jest wzmacnianie odporności, ale chodzi mi o konkrety- jakie ewentualnie witaminy, mikro i makroelementy?
Dodam tylko, że ja mam 37 lat, on 45 (podobno w tym wieku już gorzej z odpornością, chociaż on zawsze uprawiał sport i starał się jeść zdrowo). Mam sporą nadzieję, że skoro u niego to świeże zarażenie, to jest duża szansa, że się go pozbędzie.
Zastanawiam się też nad szczepieniem, 3 lekarzy powiedziała mi, że rekomenduje, 1 lekarz, że to nie ma sensu, bo gdy organizm już ma wirusa, to szczepionka go nie wyeliminuje.
Wyczytałam gdzieś w sieci, że trwają badania nad szczepionką, która ma usuwać hpv z organizmu, gdy już dojdzie do zakażenia i że szacuje się, że jest szansa, że w ciągu najbliższych 5 lat uda się ją stworzyć, ale znalazłam tylko jedną taką informację i wiadomo, jak to jest z takimi prognozami...
Niemniej chwytam się tej myśli, jak tonący brzytwy. Słyszałyście może o podobnych badaniach? O tym, że jest szansa, że powstanie lek?
Przepraszam, że się tak mocno rozpisałam, ale musiałam gdzieś to wyrzucić, bo nie mam z kim na ten temat porozmawiać i już mnie to psychicznie wykańcza.
jestem tu nowa, niestety miesiąc temu dowiedziałam się, że mam w swoim organizmie HPV 16, 42 i 56.
Jestem niemal pewna, że to infekcja przetrwała (obstawiam, że mam ją minimum 5 lat).
Od stycznia zaczęłam współżycie z mężczyzną, w którym się zakochałam (od kilku lat z różnych względów nie wiązałam się z nikim). Niestety okazało się, że on też ma 16 (obawiam się, że ja mu ją sprezentowałam).
U niego wyszło w wymazie z cewki moczowej, w wymazie z gardła nic nie było.
Ja się już pogodziłam z myślą, że czeka mnie długa walka i niestety mam małe szanse, żeby się pozbyć tego cholerstwa (chociaż nie zamierzam poddawać się bez walki).
Zaczęłam dietę wegańską, zrezygnowałam całkowicie z alkoholu, rzuciłam papierosy (potwornie żałuję, że nie zmotywowałam się prędzej, teraz nagle rzuciłam z dnia na dzień). Staram się wysypiać, łykam chlorellę, żeby wspomóc oczyszczanie organizmu. Poza tym, gdy skończę dietę (lekarka poz zleciła mi stosowanie jej przez 40 dni, żeby oczyścić organizm i wspomóc wątrobę), myślę nad rozpoczęciem picia naparu z kociego pazura (podobno mega wzmacnia odporność), ale będę to jeszcze konsultować z lekarzem.
Nie mogę jednak poradzić sobie z myślą, że mój partner został przeze mnie narażony. O ile nowotwory prącia i męskich genitaliów to podobno bardzo rzadkie zjawisko, o tyle nowotwory głowy i szyi już niekoniecznie.
Gdy się okazało, że w gardle nic nie miał (mimo, że wcześniej dużo i intensywnie się całowaliśmy, były też pieszczoty oralne z jego strony przed badaniem), kilka razy się całowaliśmy, bo on stwierdził, że w sumie to skoro i tak ma, to już trudno i nie ma co teraz demonizować tematu.
Z uwagi na moją paranoję i kilka innych kłopotów, które napotkaliśmy, obawiam się, że nasz związek nie przetrwa. To jakoś będę musiała przeżyć, ale nie umiem sobie poradzić z tym, że prawie na pewno ja go zaraziłam.
Tu moje pytanie do Was: czy znacie przypadki mężczyzn, którzy pobyli się wirusa? Co On może zrobić żeby wspomóc organizm w walce z wirusem? Wiem, że kluczowe jest wzmacnianie odporności, ale chodzi mi o konkrety- jakie ewentualnie witaminy, mikro i makroelementy?
Dodam tylko, że ja mam 37 lat, on 45 (podobno w tym wieku już gorzej z odpornością, chociaż on zawsze uprawiał sport i starał się jeść zdrowo). Mam sporą nadzieję, że skoro u niego to świeże zarażenie, to jest duża szansa, że się go pozbędzie.
Zastanawiam się też nad szczepieniem, 3 lekarzy powiedziała mi, że rekomenduje, 1 lekarz, że to nie ma sensu, bo gdy organizm już ma wirusa, to szczepionka go nie wyeliminuje.
Wyczytałam gdzieś w sieci, że trwają badania nad szczepionką, która ma usuwać hpv z organizmu, gdy już dojdzie do zakażenia i że szacuje się, że jest szansa, że w ciągu najbliższych 5 lat uda się ją stworzyć, ale znalazłam tylko jedną taką informację i wiadomo, jak to jest z takimi prognozami...
Niemniej chwytam się tej myśli, jak tonący brzytwy. Słyszałyście może o podobnych badaniach? O tym, że jest szansa, że powstanie lek?
Przepraszam, że się tak mocno rozpisałam, ale musiałam gdzieś to wyrzucić, bo nie mam z kim na ten temat porozmawiać i już mnie to psychicznie wykańcza.