Hej dziewczyny, czytam, ale się nie odzywam, bo nie mam siły

U mnie jest tragedia - mam mdłości, ZGAGĘ (poznałam co to znaczy dopiero w pierwszej ciąży i wyparłam z pamięci), jestem zmęczona, brzuch mnie pobolewa, jest wzdęty..
Jak jestem głodna - mdłości. Kiedy coś zjem - za chwilę zgaga

WSZYSTKO TAK BARDZO ŚMIERDZI. No kurde wszystko!

Piszecie o pracy - ja mam własną działalność i od jakiegoś tygodnia nie zrobiłam NIC
a projekty i klienci czekają

.
Generalnie to mam doła, bo nie chcę myśleć ile to jeszcze potrwa a muszę się wziąć w garść,
bo mam obowiązki...
Jutro rano idę znów na badania a w środę na pierwsze USG o14.00

(choć pewnie będzie 15.00 jak
znam tą klinikę).
Teraz żałuję, że tak szybko je ustawiłam a nie mogę już przełożyć

- myślę, że nic mi to nie da i mogłam się umówić np. w 8 tygodniu...
Ja tak naprawdę ostatni okres miałam 8.01, ale chyba oszukam moją panią gin
i powiem, że był np. 6.01

-
strasznie mnie w poprzedniej ciąży wkurzało, że nikt mi nie wierzył, że ja mam taką szybką owulację
i później każdy specjalista na każdych prenatalnych miał własną teorie na temat daty porodu i przesuwali mi ją ze 3 razy, bo właśnie mój cykl taki jest

.
Wg daty zapłodnienia termin wychodzi mi ok. 10.10 a wg. OM 15.10 lub 16.10

Wg OM w środę na USG będę miała dopiero 6+0, ale liczę, że jest to kilka dni do przodu
i serduszko będzie...
Jeszcze się naoglądałam i naczytałam, że faktycznie w tych pierwszych tygodniach
lepiej redukować ilość USG, a ja w pierwszej ciąży przed prenatalnymi byłam ze 3 czy 4 razy

.
Ech - cieszę się tu z Waszych dobrych wiadomości, trzymam kciuki, czytam, ale jakoś czuję, że mnie to
nie dotyczy. Mózg- ciążowa papka...