reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Znasz to? Dzień ledwo się zacznie, a Ty już masz na koncie przebieranie w półśnie, mycie części do laktatora i gorączkowe poszukiwania smoczka pod kanapą. Jeśli w tym chaosie marzysz choć o jednej rzeczy, która ułatwi Wam codzienność – weź udział w konkursie i wygraj urządzenia Baby Brezza, które naprawdę robią różnicę! Biorę udział w konkursie
reklama

Płacz, smutek i poczucie bezsensu

Dołączył(a)
20 Lipiec 2025
Postów
3
Jestem w 24 tygodniu.
Od danego początku ciąża jest dla mnie ogromnym strachem. Chciałam drugie dziecko. Nie mam jakiś objawów strasznych ale brak aktywności fizycznej, takiej intensywnej mnie frustruje. Jak tylko coś mnie zakłuje biegne do lekarza, który, cierpliwy, to patrzy na mnie z politowaniem. Mam poczucie, że nie nam więzi z tym dzieckiem ( już na samą myśl płacze), że coś z nią będzie nie tak. Rozmawiam z mężem, wspiera mnie ale nie potrafię sie cieszy. Ciąża ogranicza mnie zawodowo ( mam pracę fizyczną), jestem zmęczona, wkurwia mnie to jaka jestem słaba i bezsilna... Idę na spacer, to mnie mi brzuch twardnieje, zaraz ciągnie....z córką nie mogę się aktywnie bawić. Ja wiem,. że to tylko chwila itp ale mam dość... :( czy któraś też tak ma ?
Nie chcę odpwoedzi : niee ja tak nie mam, jestem ciąża zachwycona !! Super, gratuluję, proszę nie komentuj
 
reklama
Jejku czytam to i mam wrażenie że ja to napisałam. Doskonale Cię rozumiem. Mam identyczne odczucia, tyle że ja jestem w 34 tygodniu. To moje także drugie dziecko - druga córka i także nie lubię tego ograniczenia. Z zazdrością patrzę na ludzi jedzących na rowerach i pracujących. Szlak mnie trafia że ja już mało co mogę robić. Obecnie lekarz kazał mi więcej odpoczywać bo grozi mi przedwczesny poród. Przytyłam 20 kg, czuje się okropnie w swoim ciele, nie mogę szybko czegoś zrobić bo mam jakieś niezidentyfikowane bóle w górnej części brzucha i jutro będę dzwonić do swojego giną bo ten ból uniemożliwia mi normalne funkcjonowanie. Nie znoszę być w ciąży. To dla mnie najgorszy czas. Gorszy od połogu czy buntów dziecka. Dookoła ludzie mi mówią że eee przesadzasz zaraz urodzisz itp its powinnaś się cieszyć że wszystko z dzieckiem dobrze. Ja to rozumiem ale od początku ciąży na prawdę nie czuje się szczęśliwa. Na początku wiecznie było mi niedobrze a jak to przeszło to zaczęłam mieć skurcze i tyć.
Z pierwszą córką też miałam podobne odczucia ale było trochę lżej bo miałam mniejszy brzuch a teraz jest ogromny i każdy się dziwi jak mówię że jeszcze ponad miesiąc do porodu. A i nie pracuje już praktycznie od początku ciąży bo cały czas jest coś nie tak ..
Także możemy sobie przybić piątkę jeśli chodzi o radość bycia ciężarną...
 
A i jeszcze u mnie dochodzą obawy o przyszłość jak z dwójką dzieci pogodzę pracę, co będzie jak dzieci będą chorować, nie mamy nikogo do pomocy. Frustrujące jest to że obydwie babcie mieszkają 5 minut od domu i żadna nie może bądź nie chce pomóc. Rozumiem że to nie ich obowiązek ale jest mi przykro kiedy widze jak inne babcie spacerują z wózkami lub siedzą z wnukami a my nie możemy na nikogo liczyć. Po macierzyńskim będę musiała znaleźć obcą nianie dla dziecka bo nie chce znowu siedzieć do 3 roku życia w domu tak jak to było z poprzednim dzieckiem. Ogólnie jestem kłębkiem nerwów ...
 
Ja jestem w relatywnie wczesnej ciąży, ale też dla mnie to nie jest słodko- pierdzące.
Wali mnie rwa kulszowa od samego początku, czuję się przez to jak emeryt. Dziś nie mogłam ogarnąć kwiatów w ogródku, bo nie mogę zwyczajnie kucnąć bo ból mi się rozchodzi aż przez lewy pośladek. Oczywiście jestem zła, bo bez ciąży to bym się nasmarowała jakimś ketonalem a tak to sobie cierp. Cycki tak mnie bolą jakby miały mi odpaść. Ostatnio miałam kosmos migrenę, znów - przecież nie wezmę w 1 trymestrze jakichś mocniejszych leków. Sobie cierp. Cierp ciało jak żeś dziecko chciało.
Chodzenie do laboratorium też mi daje preludium emeryckie, bo jestem tam ciągle. Każdy mnie tam zna i nie widać mi brzucha, więc pewnie myślą, że jestem hipochondrykiem.
Mózg mi nie pracuje. Czasem zakładam dwa różne kapcie bo kapeć to kapeć, a garnek to garnek i do wrzącej wody z makaronem próbowałam wlać śmietanę.
Abstrahując, że ciągle tylko się zderzam z "to można", "to nie można", nununu. Tego nie można jeść, tego nie można robić, takie podejście do dzieci niedobre i niemodne, a jak Twoje pierwsze dziecko to ***** wiesz.
 
Ja jestem w relatywnie wczesnej ciąży, ale też dla mnie to nie jest słodko- pierdzące.
Wali mnie rwa kulszowa od samego początku, czuję się przez to jak emeryt. Dziś nie mogłam ogarnąć kwiatów w ogródku, bo nie mogę zwyczajnie kucnąć bo ból mi się rozchodzi aż przez lewy pośladek. Oczywiście jestem zła, bo bez ciąży to bym się nasmarowała jakimś ketonalem a tak to sobie cierp. Cycki tak mnie bolą jakby miały mi odpaść. Ostatnio miałam kosmos migrenę, znów - przecież nie wezmę w 1 trymestrze jakichś mocniejszych leków. Sobie cierp. Cierp ciało jak żeś dziecko chciało.
Chodzenie do laboratorium też mi daje preludium emeryckie, bo jestem tam ciągle. Każdy mnie tam zna i nie widać mi brzucha, więc pewnie myślą, że jestem hipochondrykiem.
Mózg mi nie pracuje. Czasem zakładam dwa różne kapcie bo kapeć to kapeć, a garnek to garnek i do wrzącej wody z makaronem próbowałam wlać śmietanę.
Abstrahując, że ciągle tylko się zderzam z "to można", "to nie można", nununu. Tego nie można jeść, tego nie można robić, takie podejście do dzieci niedobre i niemodne, a jak Twoje pierwsze dziecko to ***** wiesz

Tak jprd...z tymi.lekami mam to samo... Miałam tak zawalone zatoki , że myślałam, że wyrwę sobie zeba dwa dni płukania, inhalacji itp . Dodatkowo płaczą jak pomyślę , że chociaż na dwa dni bym nie chciała być w ciąży, to mam wyrzuty sumienia co ze mnie za matka...
 
A i jeszcze u mnie dochodzą obawy o przyszłość jak z dwójką dzieci pogodzę pracę, co będzie jak dzieci będą chorować, nie mamy nikogo do pomocy. Frustrujące jest to że obydwie babcie mieszkają 5 minut od domu i żadna nie może bądź nie chce pomóc. Rozumiem że to nie ich obowiązek ale jest mi przykro kiedy widze jak inne babcie spacerują z wózkami lub siedzą z wnukami a my nie możemy na nikogo liczyć. Po macierzyńskim będę musiała znaleźć obcą nianie dla dziecka bo nie chce znowu siedzieć do 3 roku życia w domu tak jak to było z poprzednim dzieckiem. Ogólnie jestem kłębkiem nerwów ...
Mi dochodzi jeszcze strach , że zrobię coś tenu dziecku, że nie dostaje ode mnie jakiś wartościowych rzeczy. Teraz martwię się, że obniża mi się szyjka bo coś mnie ciagnie w pochwie, lekarza mam za dwa dni to chociaż coś mi powie, pewnie, że jest ok ale ja dalej będę taka przybita...
Gdyby ktoś chciał pogadać : kalinamalina2709@int.pl
 
Dołączam do sfrustrowanych ciężarnych. To moja 3-cia ciąża, 22 tydzień. Nienawidzę być w ciąży, ale kocham dzieci. Swoje. Najpierw rzygałam jak kot i schudłam 5 kg. Nie mogłam nic zjeść, nie mogłam brać leków, nie mogłam się w ogóle ruszać, bo jeszcze zawroty głowy doszły. Myślałam, że od leków na wymioty, więc je odstawiłam. Okazało się, że mam bardzo niskie ciśnienie i jak dochodzi do 80/50, to mam zawroty głowy. Pomaga kawa, ale w pierwszym trymestrze nie mogłam pić.
Teraz bolą mnie plecy, mam zadyszkę po spacerku do lasu, mam wahania nastroju takie, że płaczę z byle głupoty. Już przytyłam od wagi wyjściowej, mimo,że przecież miałam 5 kg zapasu, które schudłam w 1 trymestrze. Mam problemy ze snem, chodzę siku co 10 minut. Mam ogromne problemy z myśleniem. Zapominam słów w trakcie rozmowy. Mylę się w głupich sprawach, jak z tymi kapciami. Chowam kawę do lodówki, a mleko do szafy. Jak się próbuję skupić na czymś, co robiłam w pracy, to czuję, jakby mi mózg nie pracował.
A jeszcze 4 miesiące.
Chyba wyparłam z pamięci, że ciąże są takie okropne. Czekam z niecierpliwością na poród.
 
reklama
Jestem w 24 tygodniu.
Od danego początku ciąża jest dla mnie ogromnym strachem. Chciałam drugie dziecko. Nie mam jakiś objawów strasznych ale brak aktywności fizycznej, takiej intensywnej mnie frustruje. Jak tylko coś mnie zakłuje biegne do lekarza, który, cierpliwy, to patrzy na mnie z politowaniem. Mam poczucie, że nie nam więzi z tym dzieckiem ( już na samą myśl płacze), że coś z nią będzie nie tak. Rozmawiam z mężem, wspiera mnie ale nie potrafię sie cieszy. Ciąża ogranicza mnie zawodowo ( mam pracę fizyczną), jestem zmęczona, wkurwia mnie to jaka jestem słaba i bezsilna... Idę na spacer, to mnie mi brzuch twardnieje, zaraz ciągnie....z córką nie mogę się aktywnie bawić. Ja wiem,. że to tylko chwila itp ale mam dość... :( czy któraś też tak ma ?
Nie chcę odpwoedzi : niee ja tak nie mam, jestem ciąża zachwycona !! Super, gratuluję, proszę nie komentuj
A myślalaś o skorzystaniu ze wsparcia psychologa?
 
Do góry