Cześć Brzuchaczki!
My zaliczyliśmy groby dzisiaj. Od śmierci taty P. jeździmy do niego. Dla mnie do niedawna było to dość wesołe święto, bo właściwie nie było u nas w rodzinie żadnych zmarłych - tzn. byli pradziadkowie, których nawet moi rodzice nie znali. Tak więc wyjazd na groby to były bardziej spotkania z rodziną i było zawsze bardzo przyjemnie.
Wkurzyłam się przed chwilą strasznie, bo przylazła do nas gromada bachorów i zażądała cukierków lub "kasy". Cukierków im nie żałuję, najwyżej je zęby będą potem bolały, ale wkur... mnie to, że to jakieś obce bachory były. Jedyne dziecko, jakie mieszka w naszej klatce ma pół roczku, następne to będzie nasza córcia. Do szału doprowadza mnie olewactwo naszego zarządcy, który ustalił pół roku temu "tymczasowy" kod do domofonu na 1,2,3,4 i do tej pory jeszcze nie wprowadził indywidualnych. Jak widać okoliczna dzieciarnia rozkminiła te skomplikowane struktury liczbowe i może sobie przyłazić, kiedy chce. Jak w końcu nam coś zniszczą, to my, jako mieszkańcy, będziemy ponosić koszty, a nie ten cholerny zarządca. Oczy bym mu chętnie wydrapała. Grrrr!!!
My zaliczyliśmy groby dzisiaj. Od śmierci taty P. jeździmy do niego. Dla mnie do niedawna było to dość wesołe święto, bo właściwie nie było u nas w rodzinie żadnych zmarłych - tzn. byli pradziadkowie, których nawet moi rodzice nie znali. Tak więc wyjazd na groby to były bardziej spotkania z rodziną i było zawsze bardzo przyjemnie.
Wkurzyłam się przed chwilą strasznie, bo przylazła do nas gromada bachorów i zażądała cukierków lub "kasy". Cukierków im nie żałuję, najwyżej je zęby będą potem bolały, ale wkur... mnie to, że to jakieś obce bachory były. Jedyne dziecko, jakie mieszka w naszej klatce ma pół roczku, następne to będzie nasza córcia. Do szału doprowadza mnie olewactwo naszego zarządcy, który ustalił pół roku temu "tymczasowy" kod do domofonu na 1,2,3,4 i do tej pory jeszcze nie wprowadził indywidualnych. Jak widać okoliczna dzieciarnia rozkminiła te skomplikowane struktury liczbowe i może sobie przyłazić, kiedy chce. Jak w końcu nam coś zniszczą, to my, jako mieszkańcy, będziemy ponosić koszty, a nie ten cholerny zarządca. Oczy bym mu chętnie wydrapała. Grrrr!!!