Ja o 2 w nocy nakarmiłam małego tą piersią co wieczorem bo wydawało mi się że pełniejsza. Mały zasnął wymordowany całodziennym płaczem i prężeniem i drugiej piersi nie ruszył. O 4 ta druga pierś była jednym wielkim guzem. Masakra. Dawno tak nie miałam. Na szczęście mój kochany synek uratował mamusię i zlikwidował guzy 
